[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zdjął z niej kurtkę, odsłaniając bladozieloną bluzeczkę opinającą jej ciało. Przekonał ją,
że nie będzie potrzebowała stanika, więc teraz jej sutki ożywiły się radośnie w reakcji na
zimne, listopadowe powietrze.
- No dobra, skarbie, rozbieraj siÄ™.
- SÅ‚ucham?
Uśmiechnął się. Oparła swoje obydwie dłonie na biodrach - jedno biodro było uniesione
w typowo kobiecej pozie pt.  chyba-sobie-ze-mnie-żartujesz , którą mężczyzni rozpoznaliby
wszędzie. To tylko przyciągnęło uwagę Simona do tych niewiarygodnie ciasnych czarnych
spodni, które miała na sobie. - Słyszałaś mnie. Rozbieraj się.
- No jasne, Garfieldzie. Dostanę mosiężną rurkę by sobie na niej powywijać? - przesunęła
się, uśmiechając do niego i pokazując przy tym zęby.
- Kochanie, ja bym chciał teraz zacząć bawić się w łowy, ponieważ twoje oczy zamieniły
się w złote a twoje ramiona zaczynają obrastać futrem - prawie roześmiał się, gdy spojrzała na
swoje ramiona i wydała z siebie pisk. Udało mu się powstrzymać,gdy obdarzyła go jasnym
złotym blaskiem a jej, zwykle krótkie, paznokcie przekształcały się w pazury, kiedy
przemiana się rozpoczęła.
- Rozbierz się teraz albo podejdę ci pomóc.
Max pozwolił Emmie samej dyktować sobie warunki w kwestii jej przemiany, przez co
skręcała się na jednym z krzeseł w gabinecie Maxa, w pełni ubrana. Simon w tej sprawie nie
miał zamiaru iść w ślady swojego Alfy. Zciąganie spodni z wkurzonej pumy nie było
najbardziej pożądaną rzeczą, którą chciał robić tego wieczora.
Warknęła na niego lecz zdjęła swoją bluzkę, ukazując biust rozmiaru B jego
pożądliwemu spojrzeniu. - Ostrożnie Garfieldzie, zawsze chciałam mieć futro. (płaszcz)
- Nie bój się, niedługo będziesz nim wystarczająco okryta - wymruczał, patrząc jak
zdejmowała z siebie jeansy i majteczki.
- Co teraz?
W odpowiedzi na jej pytanie zaczął się rozbierać, obserwując przy tym jej reakcję na ten
widok. Prawie zajęczał, gdy opuścił jeansy a ona oblizała swoje wargi, a jej wzrok utkwił w
jego erekcji. Kiedy stanął przed nią zupełnie nagi, uśmiechnął się - Gotowa by pobawić się w
rzucanki?
Przestraszona, spojrzała na niego, sekundę przed tym, nim zaczęła się przemieniać.
Podążył za nią, synchronizując swoją przemianę z jej. Pokazał jej na swoim przykładzie
każdy etap przemiany, chcąc zminimalizować jakiekolwiek uczucie zmieszania i strachu,
które mogła odczuwać.Figlarne trzepnięcie jej ogona i czułe otarcie pyska o jego ramię
spowodowało, że było to warte zachodu.
Stworzyła cudowną pumę, zwinną i z zabójczym wyglądem. Biegali razem przez kilka
godzin, słuchając odgłosów wydawanych przez leśne stworzenia i szeleszczenia drzew.
Leniuchowali przy strumyku, spoglądając na światło księżyca, które odbijało się w wodzie.
Myślał o tym by dosiąść jej w kociej postaci, ale po namyśle zdecydował, że jeszcze może nie
być gotowa na seks w postaci innej niż ludzka. A poza tym, nadal martwił się o jej zdrowie.
Upewnił się by podczas biegu zapolowali na małego, soczystego królika i oddał jej lwią część
mięsa. Zmarszczyła nos, kiedy stanęła oko w oko z królikiem, ale jej puma szybko przejęła
kontrolę i wykonała świetną robotę.
Czysta radość z biegania i zabawy w świetle księżyca razem ze swoją partnerką była
prawie obezwładniająca. Uśmiechnął się na koci sposób, gdy obserwował jak turlała się w
polu koniczyny; prawie leżał ze śmiechu, gdy próbowała rzucić się na mysz i chybiła, a jej
ogon przeleciał jej pomiędzy uszami. Połowiczny cios, który wycelowała w niego, minął go o
cal.
Zmierzali już w kierunku samochodu, gdy zauważył sarnę. Była wyraznie ranna, potykała
się. Jego puma warknęła, gdy poczuli zapach krwi, lecz jego ludzka połowa wyczuła pułapkę.
To sprawiło, że postanowił nie zbliżać się do zwierzęcia, wykorzystując do tego całą swoją
silnÄ… wolÄ™.
Becky natomiast nie miała tyle doświadczenia, co on. Podążyła za sarną, radośnie
zabierając się za nią, nim zdążył ją powstrzymać. Skoczył ku niej, warcząc ostrzegawczo by
powstrzymać ją przed rozerwaniem wnętrzności sarnie, ale zignorowała go. Czerwona krew
spływała po jej pazurach, gdy wypatroszyła sarnę za jednym zamachem.
Udało mu się jednak dostać się zanim wbiła swoje zęby w miękki brzuchu sarny. Rzucił
się na nią, chwytając jej kark swoimi zębami i przytrzymując ją w miejscu, nakazując tym
samym by się mu podporządkowała. Z warknięciem ugięła się pod nim.
Nie odważył się zmienić postaci by wytłumaczyć się ze swojego zachowania. Gdyby tak
zrobił, puma Becky rzuciłaby się na martwe zwierzę, leżące teraz na leśnej ściółce, i
zaczęłaby zajadać się nim w zapamiętaniu. Nie mógł rozmawiać z nią w takiej postaci - w
odróżnieniu od gatunku fantasy, zmiennokształtni nie nabywali automatycznie zdolności
telepatycznych. Porozumiewali się gestykulując lub czekając aż z powrotem zmienią się w
człowieka. Więc utknął tam, podtrzymując młodą, nowostworzoną Pumę, podczas gdy zapach
krwi unosił się w powietrzu. Jego własna puma walczyła, warczała i wściekała się, chętna by
zająć się mięsem, które zapewniła jego partnerka.
- Hmm. To nie jest zbyt Å‚adny widok.
Warczenie w jego gardle narastało, gdy usłyszał głos Livii.
-Cześć Simonie, cześć Becky. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl