[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- O tak - powiedziała. - Czekałam na tę chwilę bardzo długo. Dłużej
nawet niż ty.
- Nie jestem przekonany. - I chyba miał rację, gdyż już dawno
pona
ous
l
a
d
an
sc
zrozumiał, że pragnął Miriam od chwili, gdy ujrzał ją po raz pierwszy, tylko
musiało trochę potrwać, nim sobie to uświadomił. Ale cóż, głowę miał pełną
zupełnie nieistotnych informacji i musiał zrobić w niej miejsce dla obrazów i
wspomnień o Miriam.
W milczeniu podał jej ramię. Miała na sobie długą, śnieżnobiałą suknię
z długim welonem. Wygląda jak bogini, pomyślał, tyra bardziej, że miała na
głowie diadem ze wspaniałych pereł.
- Wyglądasz cudownie - powiedział i uśmiechnął się szeroko. -
Bardzo pociÄ…gajÄ…co.
Odpowiedziała uśmiechem.
- A ty musiałeś chyba czytać w moich myślach, bo w tym czarnym
smokingu wyglądasz wprost jak... no, po prostu oszałamiająco.
- No tak... Muszę ci wyznać, że przejrzałem kilka numerów
 Metropolitan". Było to niezwykle pouczające przeżycie... hm... intelektualne.
- Rory uśmiechnął się. - Wprost nie do wiary, ile po takiej lekturze
mężczyzna może dowiedzieć się o kobiecie.
- Tak? - W głosie Miriam dało się słyszeć zaciekawienie. - A na
przykład, co?
- Był tam taki artykuł:  Pomóż mu znalezć twój czuły punkt. I znajdz
jego wrażliwe miejsce!". Naprawdę bardzo interesujące, a nawet, powiem
więcej, wręcz intrygujące.
- Hmm... - mruknęła. - Musiałam przeoczyć ten artykuł.
- Nic nie szkodzi - uspokoił ją. - Zrobiłem notatki.
- Już nie mogę doczekać się, kiedy tą wiedzą podzielisz się ze mną.
- Ależ, panno Thornbury. - Rory uśmiechnął się łobuzersko. - Tę
wiedzę będziemy zdobywać we dwoje.
pona
ous
l
a
d
an
sc
- O rety! - rzuciła z równie łobuzerskim uśmiechem. - Jesteś
szatanem, prawda?
- A ty, moja droga, jesteÅ› kusicielkÄ….
- Zatem możemy chyba być ze sobą bardzo szczęśliwi. Rory jeszcze
raz uśmiechnął się i poprowadził ją do ogrodu.
O, tak! Był tego bardziej niż pewien.
pona
ous
l
a
d
an
sc [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl