[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Pewnie pracuje w gabinecie. - Wzruszył ramionami.
- To dobrze, bo przybyłem z pewną misją. Caroline chce zrobić Maddie
niespodziankę i urządzić jej urodzinowe przyjęcie w sobotę wieczorem.
Prosiła, żebym cię zawiadomił. Nie chciała dzwonić, bo Maddie mogłaby
podnieść słuchawkę.
-Ma urodziny?
- Dopiero w przyszłym tygodniu. Kończy dwadzieścia osiem lat.
Przyjęcie zostanie zorganizowane w sobotę, żeby była większa
niespodzianka. U Caroline. Chodzi o to, żebyś przywiózł tam Maddie.
- Niby jak mam to zrobić?
Druga szansa
123
- Caroline proponuje, żebyś zaprosił ją na kolację. Maddie ładnie się
ubierze, a kiedy będzie gotowa, Caroline zadzwoni z nagłą prośbą, by
zaopiekowała się jej córeczką przez pół godziny. Odwieziesz ją, a
wszyscy już tam będą.
- Nie mogę tego zrobić. -Ależ możesz.
- Nie.
-Dlaczego?
- Wątpię, żeby ona gdziekolwiek ze mną poszła.
- Nie wierzę. Przepadacie za sobą, odkąd wprowadziła się na ranczo.
- Uwierz, że nie mogę.
- Co się stało?
Trey nie miał chęci wdawać się w szczegóły i opowiadać, że mieszkanie z
Maddie pod jednym dachem to jednocześnie najlepszy i najgorszy czas w
jego życiu, że żyje w ciągłym napięciu i popełnia same błędy. Kuzyn nie
musiał wiedzieć, jak bardzo zależy mu na tej dziewczynie i na jej
bezpieczeństwie.
- Nieważne. Ona ze mną nie rozmawia.
- Naprawdę? - Jack uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Nie bÄ…dz taki zadowolony.
- Nie jestem. Ufam, że jeśli użyjesz wszystkich uroków Walkerów,
skłonisz ją do wyjścia.
- Nawet gdyby to była prawda, nie zamierzam. Niech Caroline wymyśli
inny sposób, by ją zwabić.
124
Charlene Sands
- Przyjęcie jest za pięć dni. Mamy mało czasu. Najlepiej by było, gdybyś
ty ją zaprosił.
- Niedługo wyjeżdża. Denver to dla niej wielka szansa. I nie będę jej
więcej ranił, dodał w myślach.
- Więc odmawiasz?
- Tak będzie lepiej, naprawdę.
- No to sam ją zaproszę. Caroline mi zaufała, więc nie mogę jej zawieść.
Myślisz, że jest wystarczająco zła na ciebie, by się zgodzić na randkę ze
mnÄ…?
- Jeśli spytasz ją dzisiaj, z pewnością nie odmówi - rzekł Trey.
- W porzÄ…dku - westchnÄ…Å‚ szeryf. - Czasem sam jesteÅ› swoim najgorszym
wrogiem.
Maddie wyprowadziła ze stajni osiodłaną Julip. Miała ochotę się
przejechać, by oderwać myśli od wszystkich mężczyzn z rodziny
Walkerów. Ledwie doszła do siebie po sprzeczce z Treyem, a tu Jack
zaprasza na doroczną kolację w gronie szeryfów. Był tak przejęty
zapewnianiem, że to nie randka, a przyjacielskie spotkanie, że w końcu
się zgodziła.
- Dobra dziewczynka. - Poklepała klacz po szyi i skoncentrowała się na
jezdzie.
Poruszała się wzdłuż wybiegu, utrzymując bezpieczną odległość od
Wichra i obserwując jego reakcję. Ten eksperyment powinien dowieść,
czy miała rację, czy też nie. Ogier podbiegł do ogrodzenia, parskając
głośno. Tak dłu-
Druga szansa
125
go rżał i podrzucał kopytami, aż zwrócił pewną uwagę Julip, która rzuciła
mu obojętne spojrzenie.
Maddie tęskniła do zajęć z Wichrem, lecz w ciągu ostatnich dwóch dni
miała zbyt wiele innych obowiązków. Poza tym cały czas starała się
zapomnieć nieprzyjemną rozmowę z Treyem. Wmawiała sobie, że miał
rację. Był właścicielem konia, więc należało respektować jego życzenia.
Ale nie podobało jej się to. Była pewna, że jest w stanie pozyskać
zaufanie ogiera, nie łamiąc jego nieugiętego charakteru. Słodka Julip
miała jej w tym pomóc. Wolno prowadziła klacz kilka metrów od
wybiegu Wichra. Julip wydawała się z tego zadowolona, zaś ogier
obserwował ją zza ogrodzenia. Kiedy za trzecim razem okrążały wybieg,
koń podszedł do płotu i zaczął im towarzyszyć po swojej stronie wybiegu.
- Dobry konik - pochwaliła go Maddie.
Po dłuższym czasie zdecydowała się prowadzić Julip bliżej ogrodzenia.
Teraz wydawało się, że konie biegają razem.
- To całkiem nowe podejście - rzekł Kit parę minut pózniej, rozsiodłując
klacz. - Widzę, że się nie poddajesz. Wszyscy uważaliśmy, że ten ogier
niewart jest pieniędzy, które szef za niego dał. Myśleliśmy, że popełnił
błąd, ale teraz, kiedy widzę, jaki osiągnęłaś postęp, zaczynam sądzić, że
wiedział, co robi.
- To nie tylko moja zasługa. Julip też odgrywa dużą rolę - roześmiała się
Maddie.
126
Charlene Sands
- Możliwe. Jak widać, właściwa kobieta oswoi najdzikszego mężczyznę.
W tej chwili na ranczo wjechał samochód Treya, więc oboje spojrzeli w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl