[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wybuchnąłem. Wygarnąłem im, że są głupimi burakami bez ambicji,
wykrzyczałem mnóstwo strasznych rzeczy, których już nawet nie
pamiętam. A potem odwróciłem się na pięcie i odszedłem.
95
RS
- Miałeś osiemnaście lat. W tym wieku rzadko się postępuje
rozsądnie - zauważyła. Nie dodała, że ona stanowiła wyjątek od tej reguły.
Jako nastolatka wypełniała co do joty polecenia rodziców i nauczycieli.
Wiedziała, że przy najmniejszym potknięciu zostanie odesłana do szkoły z
internatem, jak najdalej od domu.
- Moje pierwsze lata w Nashville były zdecydowanie chude - ciągnął
Rex. - Rodzice zaczęli przysyłać mi pieniądze, choć im się nie przelewało.
A ja je przyjmowałem. Było mnie stać na to, żeby przejadać ich krwawicę,
ale na przeprosiny już nie. Prawda jest taka, że nigdy nie przeprosiłem ich
za te okropności, które powiedziałem przy rozstaniu. Po jakimś czasie
dostałem list od ojca. Namawiał mnie, żebym wrócił do domu. Odpisałem,
że wolałbym żyć na ulicy.
Pękało jej serce, kiedy słuchała jego głosu, przepełnionego bólem i
wstydem. Wiedziała, że nie może mu ulżyć, więc tylko położyła rękę na
jego splecionych dłoniach.
- Miałem dwadzieścia dwa lata, kiedy nagle los się do mnie
uśmiechnął - ciągnął Rex. - Pewnego wieczoru siedziałem w jakiejś
spelunie. Nie miałem dość forsy na piwo, ale na dworze było zimno, a do
mojego ponurego pokoju nie chciało mi się wracać. Więc po prostu
siedziałem tam, z moją nieodłączną gitarą na plecach, przysłuchując się
facetowi, który grał do kotleta. Gość fałszował tak niemiłosiernie, że
nawet niezbyt wybredna barowa publiczność w końcu miała dosyć. Tłum
zaczął szemrać, potem wrzeszczeć. Wreszcie zapiewajło oberwał butelką
po piwie i film mu się urwał. Chciałem się stamtąd zmyć jak najszybciej,
bo zapowiadała się ostra bijatyka, ale wtedy kilku bywalców baru
96
RS
zastąpiło mi drogę i złożyło propozycję nie do odrzucenia. Zauważyli, że
mam gitarę, i kazali mi pokazać, co potrafię. Kiedy, rechocząc, wepchnęli
mnie na estradę, nogi trzęsły się pode mną jak galareta. Zacząłem śpiewać.
Przerażenie, że zaraz dostanę butelką w czerep, sprawiło, że dałem z siebie
wszystko. I wtedy stał się cud. Ludzie powoli zaczęli się uspokajać.
Zagrałem kilka piosenek, a kiedy uznałem, że najgorsze minęło,
wymknąłem się bocznym wejściem. Kiedy już byłem na zewnątrz, ktoś za
mną zawołał. Przestraszyłem się, że to znowu oni, ale to był jakiś
spokojnie wyglądający facet. Ni stąd, ni zowąd, zaproponował mi nagranie
płyty. Okazało się, że jest grubą rybą w pewnej wytwórni. Zacząłem
przyzwoicie zarabiać i regularnie wysyłać pieniądze rodzicom. Sądzę, że
w ten sposób chciałem oszukać wyrzuty sumienia. Ale nigdy nie zdobyłem
się na to, żeby pojechać do domu i ich przeprosić. Do diabła, nie miałem
nawet odwagi, żeby zadzwonić do nich i powiedzieć, że jest mi przykro. I
nagle, zupełnie niespodziewanie, okazało się, że jest już za pózno.
Pewnego dnia, kiedy rodzice byli w polu, przez ranczo przeszło tornado.
Oboje zginęli na miejscu. Nie zdążyłem podziękować im za to, że mnie
wspierali, chociaż odwróciłem się od nich z pogardą. Nie zdążyłem
powiedzieć, że żałuję tego, jak ich potraktowałem. Umarli w przekonaniu,
że ich syn jest niewdzięcznym, egocentrycznym łajdakiem. I mieli rację.
- Nie uważam, żebyś był egoistą. - Juliana objęła Reksa i przytuliła
mocno, w odruchu współczucia.
- To dlatego, że mnie nie znasz - odparł ponuro. - Pogrzeb rodziców
wypadł w dniu, kiedy miałem mieć koncert. Kiedy się o tym
dowiedziałem, zacząłem się zastanawiać, czy muszę uczestniczyć w tym
97
RS
pogrzebie. W końcu zadzwoniłem do Kelly i zażądałem, żeby przeniosła
ceremonię na wcześniejszą godzinę. Wynająłem samolot i wprost z
pogrzebu poleciałem na koncert. Wyszedłem na scenę i śpiewałem, jak
gdyby nigdy nic.
- Byłeś w szoku, Rex. Zaprzeczenie to częsta reakcja w przypadku
takiej tragedii. Wielu ludzi nie radzi sobie początkowo z żałobą.
Gwałtownie wstał i rzucił jej udręczone spojrzenie.
- Nie próbuj zrobić ze mnie dobrego człowieka, Juliano. Nie jestem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl