[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i wykonała zamach, ale Trevelyan chwycił ją za przegub i nie chciał puścić.
 Nie może pani tego zrobić  powiedział spokojnie.  Nyssa życzyła sobie, żeby kubek
wrócił do jej ludu.
 %7łeby następna kobieta mogła wypić z niego truciznę?!  syknęła Claire.
Trevelyan wciąż trzymał ją za nadgarstek. Patrzył jej prosto w oczy.
 Tak. Ten kubek jest starszy, niż nam się zdaje.  Spojrzał na naczynie ze smutkiem w
oczach.  Każdy rubin symbolizuje jedną Perłę Księżyca, która wypiła z niego truciznę.
Wstrząśnięta Claire również spojrzała na kubek, a potem znów na twarz Trevelyana.
 Pan o wszystkim wiedział, a jednak pozwolił, żeby to się stało  szepnęła.
Dwaj mężczyzni dalej zbliżali się do ciała Nyssy.
 Zabierzcie od niej swoje brudne łapska!  krzyknęła Claire i zastąpiła im drogę.
Trevelyan podszedł do Claire.
 Oni ją teraz zabiorą i zajmą się jej ciałem.
Claire przeszyła go nienawistnym spojrzeniem.
Trevelyan pozostał absolutnie niewzruszony. Spojrzał na Nyssę.
 Oni muszą teraz odprawić pewną ceremonie, potem ciało zostanie spalone, a prochy
zawiezione do Peshy. To długa podróż dla tych ludzi, a&
Claire poczuła, że nie zniesie dłużej obojętności Trevelyana. Odwróciła się do niego i
zaczęła z całej siły okładać go pięściami po torsie.
 Nienawidzę pana, słyszy mnie pan?! Nienawidzę! To pan ją zabił! Mógł pan równie
dobrze ją zastrzelić! To pan ją zabił!
Trevelyan nie próbował jej uspokoić. Robił tylko uniki, gdy zaczęła celować pięściami
również w twarz. Stał jednak na swoim miejscu i czekał, aż Claire wyładuje swą wściekłość.
Nie próbował jej dotknąć, gdy wreszcie zabrakło jej sił i odwróciwszy się od niego,
wybuchnęła płaczem.
Po chwili Claire podniosła głowę i ujrzała, jak dwaj śniadzi mężczyzni się oddalają. Jeden
niósł zwiotczałe ciało Nyssy, drugi ten okropny kubek.
Podkasala spódnice i puściła się biegiem za nimi.
 Nie możecie upamiętnić Nyssy rubinem  powiedziała do jednego z nich.
Mężczyzna nie przystanął i nawet na nią nic spojrzał.
 Rubiny kojarzą się z krwią. Nyssa nie była taka jak inne kobiety, które zabiliście. Nyssa
była wyjątkowa  Chwyciła za swój naszyjnik i spróbowała wyrwać z oprawy wielki
szmaragd. Była jednak na to za słaba, a poza tym oczy miała pełne łez, więc niewiele
widziała. Wykonywała coraz bardziej gorączkowe ruchy. Mężczyzni z ciałem Nyssy cały
czas się oddalali. Trevelyan znalazł się przy niej.
 Co pani chce zrobić?  spytał cicho.
 Niech się pan wynosi!  krzyknęła przez łzy, rozpaczliwie szarpiąc za szmaragd. Nie
zważała na to. że naszyjnik ją kaleczy.  Nyssa będzie miała szmaragd za swoje życie. Ten
szmaragd. On się nazywa Chwila Prawdy. Rubin jest nie dla niej. Nie znoszę rubinów. Nigdy
nie znosiłam.  Znowu zaniosła się szlochem.
Trevelyan odsunął jej ręce od naszyjnika i szybkim, obrotowym ruchem wyrwał
drogocenną łzę z oprawy, po czym dogonił dwóch mężczyzn. Claire szła za nim i słuchała
rozmowy. Mężczyzni kręcili głowami.
 Muszą wziąć ten szmaragd  powiedziała Claire.  Po prostu muszą.
Trevelyan zaczaj się sprzeczać z mężczyznami, jego głos brzmiał coraz bardziej
gniewnie. Mężczyzni prawie cały czas milczeli, tylko wykonywali przeczące gesty.
Bezwładne ciało Nyssy zwisało jednemu z nich z ramienia.
Trevelyan zaczął ich przekonywać bardziej natarczywie, wskazując na Claire. Mimo to
nadal kręcili głowami. Trevelyan zniżył głos, najwyrazniej uciekł się do grozby. Jeszcze kilka
słów i jeden z mężczyzn wyciągnaj doń rękę. by wziąć szmaragd. Potem obaj ruszyli dalej.
Trevelyan zwrócił się do Claire.
 Zgodzili się wprawić szmaragd w ściankę kubka. Przyznali mi rację, że tym razem
Perła Księżyca naprawdę była wyjątkowa.  Przez chwilę wpatrywał się w nią bez słowa, a
potem wyciągnął do niej rękę.
Ale Claire nie mogła jej ująć. Nie mogła mu zapomnieć, a tym bardziej wybaczyć, że
przed chwilą pozwolił Nyssie umrzeć. Odwróciła się do niego plecami i ruszyła w dół po
stoku pagórka.
 Chyba zasnęła  powiedziała Claire do Harry ego, spojrzawszy na Bachora. Sara Ann
tak przejęła się wieścią o śmierci Nyssy, ze trzeba było wezwać lekarza, a ten dał dziecku
laudanum, żeby przestało histeryzować.
 Ty też wyglądasz tak, jakby przydało ci sie trochę snu  powiedział Harry, patrząc na
Sarę Ann. Był z nimi przez cały czas, póki nie przyjechał doktor. W pewnej chwili nawet tulił
Sarę Ann, kołysał i pocieszał.
Claire próbowała się uśmiechnąć, ale nie mogła. Przez ostatnie kilka dni, a zwłaszcza
ostatnie kilka godzin, zdarzyło się więcej, niż była w stanie przyjąć ze spokojem.
Harry ujął ją za ramię, zaprowadził do najbliższego krzesła i wręczył jej szklaneczkę
whisky MacTarvita.
 On wyjechał, wiesz  powiedział cicho. Claire spojrzała na niego.
 Kto?  spytała, choć znała odpowiedz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl