[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nienia z takim problemem. Jeżeli pani sobie życzy, możemy
ukończeniu studiów nie otworzył na pewno żadnej książki. Nic
oczywiście wysłać panią do Sydney, uważam jednak, że nie ma
go nie obchodzi, że medycyna idzie naprzód! Czy on sobie nie
takiej potrzeby. Czy mają państwo do nas zaufanie?
zdaje sprawy ze skutków swojego postępowania? Przecież to,
- Jakby to powiedzieć... - zaczął mężczyzna, patrząc na
co robi, jest grozne dla życia pacjentek!
nogi Tiny w srebrzystych pończochach. - Czy myślisz, kocha-
- Nie denerwuj się - próbowała go uspokoić Tina. - Heather
nie, że można im zaufać? - zwrócił się do żony. - Wyglądają
nic już nie grozi. Dzięki tobie - dodała po chwili.
oboje tak, jakby zeszli z pierwszej strony żurnala...
- Ale czy wiesz, co się mogło stać? Czy ten człowiek nie
- To prawda - rzekła Heather ze słabym uśmiechem, uno-
wie, że wieloródki narażone są na znacznie większe niebezpie-
sząc lekko głowę. Szybko jednak przymknęła oczy i opadła na
czeństwo niż pierworódki? Sam zanotował, że wszystkie dzieci
poduszkę. - Mam słabość do mężczyzn w smokingach - wy-
Heather ważyły po urodzeniu ponad cztery kilo, a dwoje miało
szeptała. - Bardzo mi się to podoba... A teraz niech pan robi co
niemal pięć! Badania prenatalne wykazały, że Marguerite jest
trzeba, doktorze...
jeszcze większa. A jego nic to nie obchodzi! Czy wiesz, co by
Operacja nie była wcale prosta. Dopiero po dwóch godzinach
powiedział, gdyby Heather umarła? - spytał zmienionym gło-
Jock zakończył zszywanie, bardzo zadowolony z faktu, że pań-
sem. - Ano pewnie tylko tyle, że takie rzeczy się zdarzają. Takie
stwo Wardrop postanowili nie mieć już więcej dzieci.
rzeczy nigdy się jednak nie zdarzają, jeżeli podejmie się środki
- Tak wszystko zaszyłem, że następny poród musiałby się
ostrożności. Ale ja nie mogę być wszędzie i...
odbyć poprzez cesarskie cięcie - wyjaśnił, odchodząc od stołu
- Chyba tak naprawdę nie chciałbyś być wszędzie? - zauwa-
operacyjnego. - Myślę, że i ten powinien był się tak samo od
żyła cicho.
być. Dziewczynka była bardzo duża i doktor Hopper powinien
Oprzytomniał i potrząsnął głową, jakby budził się ze złego
był zasięgnąć porady położnika.
snu. Spróbował się nawet uśmiechnąć.
O JEDNO DZIECKO ZA DU%7Å‚O
74 O JEDNO DZIECKO ZA DU%7Å‚O 75
- Mówię jak zarozumiały... musiał być strasznym człowiekiem. Jak można obciążyć małe
- Mówisz jak wspaniały położnik, którym jesteś. dziecko tak wielkim poczuciem winy? Wmówić w niego, że
Chyba jej nie dosłyszał. Patrzył przed siebie nie widzącym winne jest śmierci własnej matki? Skazać go na borykanie się
wzrokiem, a ona wiedziała, że myśli zapewne o sześciorgu dzie- w samotności z tak wielkim bólem!
ciach państwa Wardrop, które tak łatwo mogły zostać Uniosła drugą rękę do góry. Nie wiedziała, jak mu pomóc.
sierotami, i o Mike'u Wardropie, który omal nie został Czuła jednak, że musi go pocieszyć w ten jeden jedyny znany
wdowcem. sobie sposób. Gładziła więc jego włosy obydwiema rękami,
Myślał też pewnie o własnej matce... a potem przyciągnęła go do siebie i pocałowała.
Tinie ścisnęło się serce. Na twarzy Jocka malowała się teraz
prawdziwa udręka. Któż by pomyślał? Słynny doktor Blaxton,
który pochyla się nad każdym cierpiącym, nad każdym skrzyw-
dzonym...
Boże! Ja go chyba zaczynam kochać.
Kochać? Myśl ta jak błyskawica rozjaśniła to, co było dotąd
ukryte, to, co istniało już dawno, nie było jednak do tej pory
nazwane. Tina zrozumiała, że zaczyna kochać człowieka, który
nie ma zamiaru z nikim się wiązać.
- Jock...
Ręka Tiny bezwiednie uniosła się w górę i zaczęła gładzić
jego włosy. Kobieta pocieszała swego mężczyznę.
- Dziś w nocy pojawiła się na świecie mała dziewczynka
- mówiła Tina cicho - która dzięki tobie będzie miała matkę.
- Gładziła go po głowie, pragnąc rozpaczliwie złagodzić jego
ból. - Nie możesz być wszędzie - szeptała. - Nie jesteś w stanie
zbawić całego świata, ale dziś udało ci się pomóc Wardropom.
Pomogłeś też mojej siostrze i uważam, że jesteś bardzo dobrym
lekarzem i wspaniałym człowiekiem. Czego jeszcze od siebie
chcesz?
Nie odpowiadał. Stał nieruchomo, sztywno wyprostowany,
na jego twarzy malowało się cierpienie.
Tina czuła, że Jock jest u kresu wytrzymałości. Jego ojciec
Ani na chwilę nie spuściła wzroku. Patrzyła mu prosto w
oczy i nawet się nie wstydziła.
- Nie chcę... - odezwał się Jock nieswoim głosem.
- Nie? - W jej głosie zadzwięczał śmiech. - Jesteś tego
pewien? A ja już myślałam, że chcesz mnie posiąść, i to w do-
datku w sali operacyjnej.
- Chciałem cię przeprosić...
ROZDZIAA SZÓSTY
- Za to, że mnie pocałowałeś?
Gdy musnęła wargami jego usta, nie poruszył się, tylko pa-
Miał to być jedynie pocałunek na pociechę.
trzył na nią nie widzącym wzrokiem.
Miał być, ale nie był. Cały świat zawirował w chwili, gdy
- Nie jesteś miły.
wargi Tiny dotknęły ust Jocka. Zawirował? Może raczej stanął?
- Wiem, że nie jestem miły. Ja...
Co się z nami dzieje? Było mi go po prostu żal, chciałam go
- No tak, nie interesuje cię trwały związek. - Pokiwała gło-
pocieszyć, a okazało się, że uderzyła w nas jakaś nieznana siła,
wą, dokonując nadludzkiego wysiłku, aby jej głos brzmiał bez-
która nas obezwładnia, a potem łączy w jedno...
trosko. - Dobrze się składa, bo mnie też nie. Chyba pamiętasz
I ta fala gorąca... Ogień, który wypala w środku, płomień,
Petera?
który nadchodzi falami i ogarnia wszystko.
Niespodziewanie dla siebie samego poczuł złość.
Ręce Jocka przyciągnęły ją i tuliły do siebie. Rozchyliła usta,
- Petera?
aby go powitać...
- Petera - odparła, patrząc na niego wyzywająco.
Co siÄ™ ze mnÄ… dzieje?
- Jak możesz całować tak jak całowałaś mnie przed chwilą,
Jock! Mój Jock...
będąc związana z innym człowiekiem?
Wiem, co siÄ™ ze mnÄ… dzieje!
- Tylko ciebie tak potrafię całować - odpowiedziała.
Nigdy w życiu nie doznała czegoś podobnego, a teraz pojęła,
- Co masz na myśli? - zapytał ze złością.
że odkryła po prostu swego mężczyznę, że znalazła swoje miej-
- Chciałam przez to powiedzieć, że nigdy jeszcze nikogo
sce na świecie.
nie pocałowałam w podobny sposób, i w dodatku nie mam po-
Jock...
jęcia, dlaczego tak się stało. Będę ci bardzo wdzięczna, jeżeli
On jednak jej nie potrzebował. Nie potrzebował nikogo, więc
potrafisz mi to wytłumaczyć. Zamieniam się w słuch!
odepchnął ją od siebie. Pozwoliła na to, ponieważ pozostało
Nic nie odpowiedział.
w niej jeszcze trochę dumy. Stali naprzeciw siebie na odległość
- Wiesz co? - westchnęła. - Najlepiej będzie, jeśli obej
ramienia, czuła na sobie spojrzenie jego czarnych oczu. Oczu,
rzysz teraz Marguerite Wardrop, a potem pójdziemy do łóżka.
które zdawały się ją oskarżać...
78 79
Zaczynała być pewna, że zakochała się w Jocku i wiedziała z nich mogło umawiać się z kim zechce i Peter szybko na to
dobrze, że nie wolno jej się do tego przyznać. Uciekłby wtedy przystał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl