[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niepokojÄ…cego i mruknÄ…Å‚:
 Co? Jak? Aadnie?
 Oczywiście, popatrz tylko.
 Patrzyłem przez cały dzień, ale nic ładnego nie zauwa\yłem. Zwieci słońce,
zielenią się drzewa i krzaki, płynie rzeka, od czasu do czasu słychać śpiew ptaków. A i wokół
nas kilka niebrzydkich domów. To prawda. Ale ludzi nie widzę. Nikt nie przychodzi do
gospody, nie pije julepu, nikt nic nie kupuje, nie ma z kim pogadać ani ubić interesu.
 Ach tak! Jeśli o to chodzi, masz rację. Ju\ dawno nie było u nas nikogo 
Rezedilla wyraznie zmarkotniała.
 No właśnie. Nawet& zięcia.
Ostro spojrzał na córkę. Pochyliła głowę, na twarzy jej wystąpił lekki rumieniec.
 I co ty na to? Jak jeszcze długo mam czekać na zięcia? Rezedilla westchnęła
głęboko. Pirnero był coraz bardziej napastliwy.
 Czy ty w ogóle nie masz rozumu?  zawołał.  Pamiętasz, ile wysiłku
kosztowały mnie starania o zięcia?
 Tak  powiedziała, nie chcąc pogarszać jego humoru.
 Był tu Mały Andre. Przystojny, miły kawaler. Chłop w sam raz. Browarnik, miał
pełne worki nuggetów. Potem zjawił się następny.
Udawała, \e nie wie o kogo chodzi. Rozzłościł się jeszcze bardziej:
 No, odezwij się wreszcie! Czy\byś zaniemówiła?
 Kto ci przychodzi do głowy?
 No, tak! Człowiek się męczy, aby zdobyć zięcia, a ona nie zna nawet swych
adoratorów! Myślę o Amerykaninie, który przypłynął tu czółnem.
 O Sępim Dziobie?
 Tak. To przecie\ traper, w dodatku wysłannik lorda. Nie miałabyś zgryzoty z
powodu jego nosa, odziedziczyłyby go tylko córki, a nie synowie, córki bowiem dziedziczą
cechy ojca, synowie zaś podobni są zwykle do matek. Potem zjawił się trzeci.
Pochyliła głowę jeszcze ni\ej.
 No  mruknął.  Zjawił się trzeci&
 Myślisz o Gerardzie?  rumieniec znikł z jej policzków.
 Tak, ten był najsympatyczniejszy.
 I ja tak uwa\am  szepnęła dr\ącym głosem.
 Do licha! Sławny człowiek. Dzielny, mocny, przystojny, przy tym łagodny jak
dziecko, skromny jak baranek. I bogaty! Ta kolba ze złota. Pamiętasz, jak odkroił kawałek?
 Byłam przy tym.
 A jak pozabijał tych Francuzów, mimo \e sam był na pół \ywy? Biedak. Tak długo
walczył ze śmiercią. Ledwo wyszedł z tego, co?
 O tak, ojcze!
 Znowu miałem nadzieję. Wiesz, co zacząłem wtedy sobie wyobra\ać?
 No?
 śe poprosi o twoją rękę. Rezedilla milczała.
 Albo \e przynajmniej wyzna ci miłość. Znowu odpowiedziała mu cisza.
 No i co?  nalegał.  Nie doszło do tego?
 Nie.
 Nie pocałował cię ani w rękę, ani& w usta?
 Nie.
 A mo\e ciÄ™ uszczypnÄ…Å‚ w ramiÄ™ lub w ucho?
 Tak\e nie.
 Do kroćset! Nie ścisnął nawet mocniej twojej dłoni?
 Owszem, gdy odchodził.
 Wtedy ju\ było za pózno. Jak ja zabiegałem o twoją matkę, gdy ją poznałem! Do
dzisiaj tego zapomnieć nie mogę! Lepiej znaliśmy się na miłości ni\ wy młodzi! Z Gerarda
chłop morowy, a jednak& Mój Bo\e, ale byłby zięć z niego! Nie mówił ci, dokąd się
wybiera?
 Mówił.
 Co?! Tobie powiedział, a mnie nie? Do licha! Wypraszam sobie tajemnice w moim
domu! Nie pozwolę, aby cokolwiek działo się poza moimi plecami! Dlaczego nie wyjawiłaś
mi tego?
 Prosił mnie o dyskrecję.
 Do diabła! Macie tajemnice przede mną?! Tak się nie godzi córce i zięciowi!
Muszę wiedzieć o wszystkim, co ciebie dotyczy, nawet o liczbie pocałunków na godzinę! To
konieczne, abym porównał mał\eństwo córki ze swoim własnym. Mów\e więc!
 Ojcze, chciałam dochować mu słowa, ale chwila jego powrotu minęła i zaczynam
się obawiać&
 Zaczynasz się obawiać? A to czego?
 Był przecie\ taki słaby, kiedy odje\d\ał&
 Na litość boską, o co chodzi!?
 Miał zamiar& Chciał& O mój Bo\e!&
Przerwała w środku zdania. Blada jak chusta, zerwała się z krzesła i utkwiwszy wzrok
w oknie, ręce przycisnęła mocno do serca.
 Co się stało?!  Pirnero wychylił się przez okno i ujrzał jezdzca, jadącego wolno
po stromej ulicy. Za jezdzcem szły cztery muły obładowane towarem.  Do kroćset bomb i
kartaczy, to przecie\ on!  wykrzyknął i wybiegł z gospody.
Rezedilla opuściła ręce, a po chwili podniosła je znowu do oczu i rozpłakała się.
 To on, to on!  szlochała.  Bogu niech będą dzięki! Ale takiej nie mo\e mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl