[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Spojrzał na nią pytająco.
- Więc pomyślałaś, że to ja wziąłem te pieniądze?
- A nie?
- Oczywiście, że nie. To mój ojciec.
- A ciebie oskarżono?
- Co cię, u licha, skłania do takich wniosków?
- Philip powiedział, że to ty.
- Co on właściwie powiedział?
- %7łe "Gregory Meyrick sprzeniewierzył pieniądze przedsiębiorstwa, w
którym pracował". To jego słowa.
Na twarzy Grega pojawił się ironiczny uśmiech.
- Nie przyszło ci do głowy, że mój ojciec też ma na imię Gregory?
119
RS
- Och, Greg. Tak mi przykro - wyznała, wślizgując się w jego
wyczekujące ramiona. - Powinnam była wiedzieć, że nie zrobiłbyś czegoś
takiego.
Pocałował jej włosy. W lustrze widziała jego poważną i zamyśloną
twarz.
- Mój brat zmarł, zanim wszystko się wydało. Z tego powodu nie
zamknięto ojca w więzieniu. Był wystarczająco przygnębiony. Dlatego
przyjechaliśmy tutaj. Nie mógł spojrzeć w oczy sąsiadom ani znajomym.
- Masz rację, Greg. To przeszłość. Przepraszam, że znowu do tego
wróciłam.
Przyciągając go do siebie, pogładziła jego tętniącą gorącem szyję.
Czuła na sobie dotyk jego ciepłego i wilgotnego jeszcze ciała.
- Na którą więc zamówiłeś stolik, kochanie? -spytała cicho, zanurzając
się w miękkim łóżku.
120
RS
ROZDZIAA X
Jej zdenerwowanie powróciło, kiedy jechali w dół stromego zbocza.
Pamiętała zbyt dobrze tę poranną nieszczęsną eskapadę. Uczepiła się
kurczowo klamki u drzwi wozu. Wiedziała, że Greg się jej dziwnie
przygląda.
- Rozluznij się, kochanie.
Wielkie wyrwy w porośniętych wysoką trawą urwistych zboczach
drogi przypominały jej o porannym nieszczęściu. Kiedy minęli ostatni
zakręt, spojrzała w dół. Szum fal był głośniejszy od warkotu silnika.
Przypomniała sobie wrak tamtego samochodu sprzed lat. Spienione fale
obmywały jego szczątki i rozbijały się o poszarpane skały.
Teraz mógłby tam leżeć inny samochód, a jej ciało pochłonęłyby
zdradliwe odmęty.
Zadrżała lekko, gdy odwróciła wzrok. Reflektory odbijały się od
białych ścian domków przy drodze wiodącej do przystani. W nocy to
miejsce wyglądało zupełnie inaczej. Morwenna wyobraziła sobie, jak mogło
tu być dawniej, w tym gniezdzie przemytników. Od strony plaży, pod górę,
toczono zapewne beczki do niskich, dębowych drzwi gospody, a następnie
spuszczano je w głąb wilgotnych, ciemnych piwnic. Sylwetki poruszające
się bezszelestnie po plaży. Kaganek oświetlający ich zarośnięte twarze.
Cichy szmer głosów.
Nocą było to niebezpieczne miejsce.
Usiedli przy tym samym stoliku, blisko zwieńczonego łukiem okna,
które oświetlone było teraz łagodnym światłem świec, pełzającym po błysz-
czącej zastawie. Wymarzone miejsce dla kochanków.
121
RS
Morwenna spojrzała na Grega, który pochylał się nad stołem. Słowa
Philipa nie dawały jej spokoju.
Czy były to tylko wypadki?
Przypomniała sobie, jak siedziała tu ostatni raz z Gregiem. Tego dnia
widziała go po raz pierwszy. Dlaczego spośród tylu dziewcząt tam
pracujących wybrał akurat ją? Czy było to chwilowe zauroczenie? Miłość od
pierwszego wejrzenia, jak twierdzi Greg?
Wiedziała, że tak było z nią, ale czy on... Poranny wypadek musiał
zdenerwować ją bardziej, niż przypuszczała. Pewnie stąd te wszystkie
niedorzeczności.
Greg dotknął jej dłoni. Odtrąciła ją.
- Morwenno - zganił ją łagodnie. - Jakiego wina się napijesz? Dzisiaj
są twoje urodziny.
- Ty wybierz - odpowiedziała, spoglądając na ciemne morze.
Słaby blask księżyca przedzierał się przez ciężkie zwały chmur i
zostawiał srebrną smugę światła na pomarszczonej powierzchni morza.
Wysokie ciemne skały okalające zatokę obejmowały ją niczym spracowane
dłonie rybaka. W morskiej otchłani ciało mogło spoczywać przez lata, zanim
przestałoby istnieć.
"Dlaczego jestem w tak grobowym nastroju? -zastanawiała się. - Czy
to skutek szoku, który działa dopiero teraz?"
Przyglądała się uważnie Gregowi. Kroił stek zdecydowanymi ruchami
noża. Miał na sobie drogie i dobrze skrojone ubranie, skromną koszulę w
liliowy deseń, dobrze dopasowany krawat. Do tego złoty zegarek na ręce, a
na małym palcu ciężki, gruby sygnet. Sprawiał wrażenie, że ma pieniądze i
dobry gust. Morwenna znała jednak jego dochody. W Londynie, wykonując
tę samą pracę, zarabiałby czterokrotnie więcej. Ale nie tutaj, w Kornwalii.
122
RS
Spędzili razem wakacje na wyspach greckich. Kupił deskę surfingową.
Teraz nowy samochód.
Większość pieniędzy oddawała do depozytu. Remont domu kosztował
majątek. Sprzedała część akcji, ale czy to pokryło wszystkie wydatki? Nigdy
specjalnie nie troszczyła się o pieniądze. Zawsze je miała. Ostatnio
zajmował się nimi Philip. Przedtem jej ojciec był właścicielem przedsiębior-
stwa i sam pilnował tych spraw.
To prawda, że Greg miał kosztowne upodobania. Może zaciągnął już
długi? A ona nadal posiadała majątek. "Greg usiłuje cię zabić, Morwenno".
Dlaczego te słowa tak ją męczą?
Nie chciała ich słyszeć, nie chciała w nie wierzyć.
Wino było mocne i ciężkie. Rozbolała ją głowa. Wydawało się, że
Greg ją obserwuje, gdy ponownie napełniał kieliszki.
Dlaczego?
- Co chcesz na deser, kochanie?
W zadymionym pokoju było gorąco. Zrobiło się jej duszno.
Podtrzymała ręką głowę, gdy czytała menu. Litery poczęły się jej
zamazywać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl