[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nieprawda.
- Przyglądałem ci się, jak otwierałaś furtkę. Na pewno ktoś zdążył cię już
poinformować o wizycie mojego taty.
- Skąd. O niczym nie wiedziałam - zaprzeczyła nieszczerze, czując, jak
oblewa się rumieńcem. - Obaj z tatą zamieszkacie obok?
- Zostanę tylko na trochę, żeby pomóc mu się rozlokować - odrzekł z tak
dziwnym wyrazem twarzy, że Christie postanowiła nie drążyć tematu.
- Ale jakim cudem zdołałeś wynająć właśnie ten dom?
- Jak wiesz, stoi pusty od czasu śmierci rodziców naszej sklepowej -
wtrącił Stan. - Doris za nic nie chce go sprzedać, ale kiedy usłyszała, że
miałby w nim zamieszkać ojciec Hugona.
RS
65
- Dotąd nawet nie chciała słyszeć, że ktoś obcy mógłby się wprowadzić.
- Hugo potrafi omotać chyba każdą kobietę. Trzeba było widzieć Doris,
jak się rumieniła. Zupełnie jakby miała dwadzieścia, a nie sześćdziesiąt lat.
Nawet obiecała posprzątać i przynieść świeżą pościel. Uważaj, moja mała,
bo Hugo Tallent zwykł dostawać to, czego zażąda - dodał, przyglądając się
wnuczce badawczo.
Curry było przepyszne, a co więcej, Christie nie musiała sama dziś stać
przy kuchni. Po raz pierwszy od przybycia na wyspę zastała w domu
gotowy posiłek. I to jaki! Pełne aromatu curry z sypkim ryżem i plackami
chapati.
- Doktorze Tallent, czy mogłabym prosić pana o rękę? - zapytała,
przełykając ostatni kęs.
Hugo jakby nie pojął dowcipu, bo nawet się nie uśmiechnął, tylko
spojrzał na nią w taki sposób, że poczuła dziwny dreszcz biegnący wzdłuż
kręgosłupa.
- Musimy najpierw rozwiązać kilka problemów, kochanie - odrzekł
łagodnym, spokojnym głosem. - Daj mi trochę czasu. Daj nam wszystkim
trochÄ™ czasu.
Cóż mogła odpowiedzieć? Przecież tylko żartowała. Tymczasem Hugo...
Nie, to niemożliwe, pewnie też żartował, tym bardziej że właśnie znowu
wdał się z dziadkiem w wesołą pogawędkę. Bez słowa wstała od stołu i
zaczęła zbierać talerze.
- Będę jeszcze musiała wyjść - odezwała się po chwili, przerywając
mężczyznom rozmowę. - Obiecałam Mandy, że odwiozę dziś Scrubbita do
domu. - Jakimś cudem zmusiła się, żeby spojrzeć Hugonowi prosto w oczy.
- Domyślam się, że już rozmawiałeś z jej rodzicami.
- Próbowałem, ale nie zastałem ich dzisiaj w domu. -
Hugo skierował na Staną pytające spojrzenie. - Nie będzie miał pan żalu,
jeśli wybiorę się tam teraz z Christie?
- Ależ skąd, drogi chłopcze. - Starszy pan uśmiechnął się pod nosem. -
Nie musicie się spieszyć. I zaparkujcie na samej skarpie, bo rozciąga się
stamtąd piękny widok na zatokę. Sam nieraz jezdziłem tam z babcią
Christie. To doprawdy wyjÄ…tkowe miejsce.
- W jakim sensie, proszę pana? - Hugo nie byłby sobą, gdyby darował
sobie okazję, by wprawić Christie w zakłopotanie.
- Jeśli się sam nie domyślasz, to ja na pewno ci tego nie powiem -
odparował Stan. - A teraz już idzcie i pozwólcie staremu człowiekowi
powspominać, jak sam niegdyś bywał na skarpie po zmroku.
RS
66
Policzki paliły Christie tak silnie, że obawiając się, iż może strzelić jakąś
gafę, przestała się w ogóle odzywać.
Hugo też popadł w zadumę i tylko raz na jakiś czas spoglądał z ukosa na
swą towarzyszkę, która zdawała się skupiać całą uwagę na prowadzeniu
samochodu.
Mimo że jechali w milczeniu, targały jednak nimi uczucia, których
znaczenia Christie nie potrafiła sobie jeszcze wytłumaczyć.
Scrubbit powitał ich radosnym szczeknięciem. Christie, która zbadała psa
przed wyjściem ze szpitala, teraz załamała dłonie na jego widok.
- Coś ty narobił? Wyrwałeś sobie kroplówkę! Podeszła do klatki i wzięła
psiaka na ręce.
- No, pokaż się.
Terier wesoło podniósł do góry łepek i w szaleńczym tempie zamerdał
sterczącym ogonkiem. Najwyrazniej nie pomylił się, uznając, że kłopotliwa
kroplówka nie jest mu dłużej potrzebna.
- Niesamowite! - Hugo przyglądał się zwierzęciu jak oniemiały. -
Wyobrażasz sobie pacjenta, który zaledwie dzień po ciężkiej operacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl