[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nawzajem.
- Dlaczego kazałeś mi odejść? - spytała, gdy zaspokoili pierwszy głód.
103
S
R
- Powodowała mną męska duma - przyznał Vidal uczciwie. - Zabrakło mi
odwagi, żeby wyznać ci miłość, ponieważ myślałem, że nie czujesz do mnie nic
prócz fizycznego pociągu. Zmusiłem cię do małżeństwa, nie dbając o twoje uczucia.
Uświadomiłaś mi rozmiary mojego egoizmu, kiedy zawzięcie broniłaś praw
Cateriny. Wtedy zrozumiałem, jak bardzo cię skrzywdziłem, odbierając ci
możliwość decydowania o swoim losie. Jednak nie stać mnie było na zwrócenie ci
wolności.
- Póki tata nie zagroził, że w zamian odda własną. Sądzisz, że spełniłby
grozbÄ™?
- Tak. Był pewien, że wyszłaś za mnie tylko po to, żeby go ratować. Gryzło go
sumienie, że przyjął twoją ofiarę. Mnie również zawstydził.
- Dlatego po powrocie z Monachium pokazałeś mi drzwi - zażartowała
Leonie, wygładzając opuszką palca zmarszczki goryczy wokół ust Vidala.
- Ani mi przez myśl nie przeszło, że pokochasz szantażystę.
- Nigdy nie zapomniałam smaku twych pocałunków, dotyku dłoni. Samym
spojrzeniem przyspieszałeś mój oddech i bicie serca. Każdego dnia gorzko
żałowałam, że cię odtrąciłam.
- Więc czemu do mnie nie wróciłaś?
- Bo myślałam, że mną gardzisz, po tym jak uwierzyłam w kłamstwa
brukowej prasy.
- Nigdy w życiu! - zaprzeczył gwałtownie. - Doskonale cię rozumiałem. Niby
skąd miałaś poznać prawdę? Prawie mnie nie znałaś. Nie twierdzę, że żyłem jak
mnich, ale nikogo prócz ciebie nie pokochałem.
- Nawet Sanchy? - spytała Leonie bez zastanowienia.
- Co ci przyszło do głowy?
- Pojechałam nowym samochodem... Widziałam, jak wyjeżdżaliście razem.
- Podrzuciłem ją do centrum handlowego w drodze na konferencję. Przyszła
poprosić o radę w sprawie pewnej oferty.
104
S
R
- Uwierzyłeś jej?
- Nie do końca. Dałem jej wyraznie do zrozumienia, że to, co było między
nami, nigdy nie wróci.
Leonie przez chwilę rozważała, czy opowiedzieć mu o wizycie dzień pózniej,
ale po namyśle uznała, że nie warto pogrążać pokonanej rywalki. Vidal widocznie
uznał jej milczenie za oznakę niedowierzania, bo zapewnił:
- Nie pragnę nikogo prócz ciebie, najmilsza. Wypełniasz moje życie, moje
serce, moje myśli, w każdej minucie.
Nie licząc konferencji, narad i posiedzeń, podczas których w ogóle
zapominasz, że masz żonę - dodała w myślach. Nie wypowiedziała jednak głośno
tych słów, ponieważ Vidal zamknął jej usta słodkim pocałunkiem.
Gdy wróciła z siódmego nieba na ziemię, uświadomiła sobie, że i ją czekają w
przyszłości nowe zadania.
- O czym myślisz? - wyrwał ją z zamyślenia głos Vidala.
- O miłości.
- Znowu? A mnie nazywasz nienasyconym! - roześmiał się.
105
S
R
EPILOG
Cztery lata pózniej trzy pokolenia rodziny Dos Santos świętowały pierwszą
rocznicÄ™ urodzin Marca, synka Leonie i Vidala. Pana Baxtera, piastujÄ…cego obecnie
stanowisko dyrektora, również zaproszono, ale nie mógł przyjechać. Pomagał Shir-
ley opiekować się synem, który złapał jakąś infekcję. Poślubił ją dwa miesiące po
pamiętnej wizycie Leonie. Zamieszkali w jego domu w Northwood. Leonie z
Vidalem planowali odwiedzić go za kilka dni.
Stosunki pomiędzy teściem i zięciem należałoby określić raczej mianem
poprawnych niż serdecznych. Natomiast pani Dos Santos zaakceptowała synową,
gdy nadała pierworodnej córeczce jej imię, Victoria. Dwa lata pózniej narodziny
synka przełamały ostatnie lody. Kiedy po raz pierwszy nazwano go przyszłym
dziedzicem, Leonie nie omieszkała zaznaczyć, że Marco sam zdecyduje, kim chce
zostać.
Z czasem również dalsi krewni zaakceptowali Leonie, zwłaszcza odkąd Roque
znalazł sobie żonę i przeprowadził się w odległą część kraju.
Caterina odnalazła szczęście w klasztorze, którego mury odzyskały dawną
świetność dzięki hojnej dotacji Vidala.
Podczas gdy panowie gawędzili na tarasie, Leonie z przyjemnością
obserwowała, jak jej synek stawia pierwsze kroki, prowadzony za rączkę przez
starszą siostrę. Victoria odziedziczyła po Leonie rude włosy i mleczną cerę,
natomiast Marco stanowił wierną kopię ojca, co napawało Vidala radością i dumą.
- Jaka opiekuńcza! - zauważyła z dumą babcia.
Leonie wolała nie uświadamiać teściowej, jaka uparta czasami bywa jej
wnuczka. Usłyszałaby pewnie taki sam komentarz, jaki często padał z ust Vidala:
Jaka matka, taka córka".
- Czemu się śmiejesz? - spytała pani Dos Santos.
- Z radości, że wszystko tak cudownie się ułożyło - odparła Leonie.
106
S
R
- Rzeczywiście, sprawdziłaś się jako żona i matka. Przyznaję, że zbyt
pochopnie cię osądziłam.
Leonie doceniła pochwałę. Wyższej nie mogła otrzymać.
Zwróciła wzrok na męża. Odnalazła w jego oczach bezmiar miłości.
107
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fopke.keep.pl
22. Hooper Kay Namiętności 22 Miłość pod specjalnym nadzorem
161. Gregory Kay Rysy na lodzie
Henryk Krzyczkowski Dzielnica milionerĂłw wspomnienia 1918 1939
Brasil no Imperio Portugues Janaina Amado
T. K. F. Weisskopf Cosmic Tales 02 Adventures In Far Futures
1035. Child Maureen Rozkosz w sieci kśÂ‚amstw
Guerin Anarchism From Theory to Practice (1970)