[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gdyby miało do nich dojść. Dość się wycierpiała.
Pewnego pazdziernikowego wieczora niespodziewanie
odwiedził ją Philip Bassett.
- Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam - oświadczył
od progu. - Chciałbym chwilkę porozmawiać.
Cofnęła się i wpuściła go do środka.
- Bardzo proszę, przecież ci mówiłam, że możesz do
mnie wpadać, kiedy zechcesz. Czym mogę służyć?
- Przyszedłem w sprawie Kane'a.
Przełknęła ślinę.
- Słyszałem, że zamierza stąd wyjechać i wydaje mi się,
że to ma jakiś związek ze mną. Pewnie się zdziwisz, że
rozmawiam z tobą, zamiast pójść do niego, ale po tym, jak
gorąco go broniłaś wtedy w winiarni, zrozumiałem, że jesteś
z nim bardzo zaprzyjazniona.
S
R
Selina westchnęła.
- Bardzo bym chciała, ale to niełatwe. Nie dał mi szansy.
To, co zaszło w jego poprzednim miejscu pracy, naznaczyło
go na zawsze i wzbudziło w nim głęboką nieufność do lu-
dzi. Nie do końca rozumiem powody, ale boleśnie odczułam
skutki takiego stanu rzeczy. Muszę przyznać, że twoja osoba
dolała tylko oliwy do ognia.
Philip sposępniał.
- Wiem i mam z tego powodu wyrzuty sumienia. Tym
bardziej, że w sprawie z Eve Richards odegrałem bardzo
negatywną rolę. Nie miałem pojęcia, że jest psychicznie cho-
ra i nieraz już oskarżała mężczyzn o molestowanie seksu-
alne. Zachowywała się tak przekonująco, że od razu jej
uwierzyłem. Uznałem ją za ofiarę i zażądałem, żeby Kane'a
zwolniono z pracy. Na szczęście inni bardziej szczegółowo
zbadali całą sprawę. Prawda wyszła na jaw i Kane został
oczyszczony z zarzutów. Postanowił mimo to wyjechać
i przeniósł się tutaj.
- A teraz chce stąd uciec, bo sądzi, że gonią go upiory...
- w zamyśleniu szepnęła Selina. - I wszystko w ten sposób
zepsuje.
- Bardzo ci na nim zależy?
- Tak.
- Ktoś musi z nim porozmawiać - ożywił się Philip. -
Powinien tutaj zostać, to szaleństwo rezygnować z kogoś
takiego jak ty.
- Masz rację. - W jej głosie zabrzmiała determinacja. -
- Kane mieszka tu obok na jachcie. Pójdę do niego i spró-
buję go przekonać.
Philip tylko na to czekał.
S
R
- Bardzo słusznie. Kane zasłużył na dobre życie. A mnie
będzie lżej na duszy, gdy się dowiem, że ktoś naprawił moje
błędy.
Po jego wyjściu zadzwoniła do Jill i poprosiła, by przy-
szła do Josha. Wizyta Philipa skłoniła ją do natychmiasto-
wego działania. Zmarnowała zbyt wiele czasu, czekając, aż
sprawy się ułożą. Kane sam nie zerwie z przeszłością, ktoś
musi mu w tym pomóc. Tym kimś jest ona, Selina.
Jacht wyglądał jak statek widmo, ciemny i opuszczony.
- Kane, jesteś tam? - zawołała.
Odpowiedziała jej martwa cisza. Selinę opuściła cała
energia. Nie ma sensu stać tu i na niego czekać. Nie wia-
domo, kiedy Kane wróci, a to, co ma mu do powiedzenia,
może poczekać do jutra.
- Szybko wróciłaś - zauważyła Jill na jej widok. - Nie
chciał z tobą rozmawiać?
- Nie było go - odparła Selina z rezygnacją.
- Nie martw się tak - pocieszyła ją bratowa. - Pogadasz
z nim jutro.
Selina zapatrzyła się w przestrzeń.
- Zmarnowaliśmy i tak zbyt dużo czasu...
Nie wiedziała, że Kane opuścił jacht tylko na chwilę.
Poszedł ostatni raz rzucić okiem na piękny dom nad kana-
łem, i wrócił kilka minut po jej odejściu.
Stał tak, patrząc na jedyny dom, w którym pragnął żyć,
zamyślony i pełen wątpliwości. Dlaczego karał samego sie-
bie, skoro nie uczynił nic złego? Dlaczego tak uporczywie
odrzucał szczęście? Jak to się stało, że niewinne pytanie
dziecka tak go poruszyło? Dlaczego uciekał przed dwiema
S
R
najbliższymi osobami na świecie? Nie znał odpowiedzi na
te pytania.
Wiedział tylko, że Selina jest piękną, wspaniałą kobietą
i zasługuje na kogoś lepszego niż on.
Nie umiał sobie poradzić z osaczającymi go myślami
i nie potrafił podjąć decyzji.
Selina tej nocy prawie nie zmrużyła oka. Niewypowie-
dziane słowa tkwiły jej w głowie i nie mogła doczekać się
ranka.
Kiedy tylko zjawiła się w bazie, zaraz dostali wezwanie
i musieli z Eltonem ruszać w miasto. Minęła się z Ka-
ne' em.
- Cześć - rzucił jej w przelocie.
- Cześć - odparła i siłą powstrzymała się, by go nie
zatrzymać i nie zacząć z nim rozmawiać.
W ciągu pięciu minut nie można przecież przekonać
człowieka, żeby całkowicie zmienił stosunek do życia i zo-
stał z nią na zawsze...
Wypadek, do którego ich wezwano, wyglądał groznie.
Dwoje dzieci, bawiących się bez opieki w parku, wpadło
do wody. Chłopiec wydostał się o własnych siłach, a dziew-
czynkę porwał prąd i uniósł prosto w jaz na ryby ustawiony
w poprzek rzeki.
Na domiar złego nóżka dziecka zaczepiła się o coś
i dziewczynka została uwięziona; woda silną falą, coraz wy-
żej, podchodziła jej pod buzię.
Krzyki chłopca zwróciły uwagę wędkarza, który prze-
rażony tym, co ujrzał, za pomocą podbieraka próbował
utrzymać głowę dziecka nad powierzchnią wody. Prąd był
S
R
jednak tak silny, że mężczyzna bał się wejść do rzeki i uwol-
nić dziecko. Dał chłopcu swoją komórkę i kazał mu dzwonić
po pogotowie.
Selina z Eltonem pierwsi dotarli nad brzeg. PÅ‚aczÄ…cy
chłopiec wybiegł im naprzeciw.
- Moja siostra Lucy zaraz się utopi! Ona tak długo nie
wytrzyma, woda jÄ… zaleje!
Selina błyskawicznie zrzuciła buty i kurtkę.
- Poczekaj tu na policję i strażaków - rozkazała Eltonowi.
- Przypilnuj chłopca i owiń go kocem, jest cały mokry.
Gdy weszła do brunatnej, lodowatej wody, silny prąd
niemal zbił ją z nóg. Mobilizując wszystkie siły, utrzymała
równowagę i zaczęła posuwać się ku dziecku. Kiedy już
niemal po nie sięgała, pośliznęła się i nurt zaczął ją znosić
w dół rzeki.
Próbowała łapać się gałęzi, ale wyślizgiwały jej się z rąk.
Przerażenie mieszało się z rozpaczą, że nie uda jej się ura-
tować dziecka. Dopiero po dłuższej chwili, nadludzkim wy-
siłkiem, z powrotem dotarła do jazu. Wtedy spostrzegła, że
nóżka dziecka tkwi uwięziona w metalowej obręczy, którą
woda przyniosła wraz z innymi odpadkami.
Była wyczerpana walką z prądem i zmarznięta na kość,
ale wiedziała jedno: musi ratować ludzkie życie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl