[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lecz nie było innego wyjścia. Miał za plecami ścianę i powoli
przesuwał się do przodu.
Po drugiej stronie ściany Jude robiła to samo. Wstrzymała
oddech w obawie, że za chwilę przyłapie pomocnika na
kradzieży. Co też można było stąd ukraść, zastanowiła się przez
moment. Pieniądze leżały na górze w jej torebce. Złodziej nie
mógł liczyć na wielki łup u Colterów.
Przy framudze drzwi dziewczyna zaczęła nasłuchiwać. W
kuchni ucichły wszelkie szmery. Była pewna, że Chase nie
wyszedł na zewnątrz. Więc co robił?
RS
75
Sutton tkwił przy drugiej framudze drzwi i wsłuchiwał się w
ciszę równie intensywnie. Poczuł, że coś przesuwa mu się pod
nogami. Spojrzał w dół i dostrzegł Biscuita.
- Idz stÄ…d - mruknÄ…Å‚, odsuwajÄ…c kota nogÄ….
yle wycelował. Musiał nastąpić mu na ogon, bo Biscuit
zamiauczał przerazliwie. Jude rzuciła się do przodu. Chase
zrobił to samo i wpadli na siebie z taką siłą, że dziewczyna
ujrzała gwiazdy przed oczyma.
- Cholera! - wrzasnęła.
- Co u licha? - krzyknÄ…Å‚ Chase, chwytajÄ…c jÄ… w ramiona. -
Czemu skradasz się w ciemnościach?
- A ty? W końcu ja jestem u siebie. A ty? Czemu węszysz w
moim domu?
- Chciałem znalezć coś do zjedzenia.
- Po ciemku?
- %7łeby cię nie obudzić. Kiedy usłyszałem kroki, myślałem...
że to ktoś inny.
Jude uwolniła się z uścisku Chase'a i chciała zapalić światło.
Gdy uświadomiła sobie, że jest tylko w koszuli, zmieniła zdanie.
- Co zrobiłeś z zamkiem? Wyłamałeś go? Jeśli tak, zapłacisz
za nowy. Nie mam pieniędzy na...
- Niczego nie uszkodziłem, lecz jeśli tak, z przyjemnością
zapłacę. Myślałem, że nie będziesz miała nic przeciwko temu,
jeśli wejdę, by coś zjeść. Możemy zapalić światło?
- Nie. Jestem... w negliżu.
Nagle oboje wrócili myślami nad rzeczkę, pod drzewa.
- Kochanie... - wymamrotał Chase.
Jude przeraziła się, że jeśli ten kowboj jej dotknie, gotowa
zapomnieć, jak bardzo ją dziś zranił.
- Wracam do łóżka. Zjedz, co chcesz i zamknij drzwi, gdy
będziesz wychodził.
Opuszczając kuchnię, zatrzymała się na moment i spytała z
wahaniem:
- Jak wszedłeś, skoro drzwi były zamknięte?
RS
76
- To stary zamek. Aatwo ustąpił.
- Miło słyszeć - wycedziła. - A przy okazji, planujesz porzucić
pracę czy zostać?
- Chciałbym zostać, jeśli nie masz nic przeciwko temu.
Trzeba jeszcze dużo zrobić w twoim gospodarstwie. Myślę, że
oboje jesteśmy na tyle dorośli, by przejść do porządku
dziennego nad dzisiejszym zajściem.
- Już o nim zapomniałam - rzekła Jude.
RS
77
ROZDZIAA ÓSMY
Chase zastanawiał się, czy ujadanie 8horty'ego pierwszej nocy
na ranczu było spowodowane tym, że ktoś kręcił się przy pasie
startowym. Od tamtego czasu psiak nie szczekał ani razu. Co
prawda opowiadał Jude różne bajki o erotycznym podłożu psich
awantur, lecz sam miał na ten temat inne podejrzenia. Dziś
postanowił nie brać Shorty'ego na noc do szopy.
- Pilnuj gospodarstwa, stary. Daj znać, jak usłyszysz
podejrzane hałasy - powiedział.
Zmęczony, położył się do łóżka i wpatrzył w ciemność. Kiedy
wszystko się skończy i zostanie dowiedzione, że Jude jest
niewinna, pójdzie do niej i powie... Tylko że panna Colter
pewnie w ogóle nie zechce go wysłuchać, gotowa strzelać na
sam dzwięk nazwiska ,,Sutton". Chase uznał, że ma dwie
możliwości. Albo od razu wyznać Jude całą prawdę, albo nadal
kłamać.
Rano Jude była bardzo zajęta. Odczuwała ulgę, że Chase
został na ranczu, lecz przyrzekła sobie, iż się z tym nie zdradzi.
Przygotowała owsiankę i nakryła do stołu. Kiedy pracownik
wszedł do kuchni, wymienili zdawkowe słowa powitania.
Zniadanie zjedli w milczeniu i nie różniło się ono niczym od
poprzednich. Po wypiciu kawy Chase zapytał:
- Kiedy wrócę po odwiezieniu tego konia, którego
wypożyczyłaś, mam się zabrać do malowania domu?
- Tak - odrzekła Jude, sprzątając ze stołu. - Najpierw
zabezpieczymy okna i framugi.
- Czym?
- W domu jest pełno starych gazet, a w pralni leży taśma
klejÄ…ca.
- PrzygotujÄ™ wszystko teraz, dobrze? - Chase zniknÄ…Å‚, a po
chwili wrócił z naręczem starych czasopism. - Niektóre gazety
są sprzed dziesięciu lat - zauważył.
RS
78
- Stryj Szymon rzadko cokolwiek wyrzucał. Widziałeś, jak
wygląda składzik z narzędziami.
- To prawda - mruknął mężczyzna.
Wyszedł przez tylne drzwi, obładowany stertą gazet i rolkami
taśmy klejącej. Jude westchnęła. Kiedy widziała Chase'a,
natychmiast przypominała sobie wczorajszy dzień. Widać
musiała odcierpieć swoje za tę eskapadę. Jeśli cokolwiek czuła
w obecności tego mężczyzny, to przede wszystkim chęć, by
zapaść się pod ziemię, choć Chase nawet słowem nie wspomniał
o minionych zdarzeniach, a i ona w głębi duszy tak do końca ich
nie potępiała.
Jadąc oddać pożyczonego konia, Chase wpadł na pewien
pomysł. Sam Shelton, właściciel rancza, wyszedł mu na
spotkanie. Po krótkiej rozmowie Chase zagadnął:
- Sam, na ranczu Colterów nie ma telefonu. Czy mógłbym
skorzystać z twojego?
- Zadzwoń z kuchni.
Chase, obserwując ranczera przez okno, szybko wykręcił
numer. W domu panowała cisza, więc uznał, że może spokojnie
rozmawiać.
- Lou? Tu Chase Sutton. Połącz mnie z kapitanem Ryderem.
- Sutton? Wszystko w porządku? - usłyszał po chwili.
- Tak. Mam okazję zadzwonić, więc słuchaj. Znalazłem
lądowisko i drogę, która je łączy z autostradą. Jeśli mój
informator nie kłamał, wkrótce powinien nadejść transport.
- A co z tym Colterem, o którym wspominałeś? Jest w to
zamieszany?
- Wątpię, choć jeszcze nie jestem stuprocentowo pewny.
- SkÄ…d dzwonisz?
- Z sąsiedniego rancza. Muszę kończyć, bo ktoś nadchodzi.
- Uważaj na siebie.
- Dobrze.
Chase wrócił na ranczo Colterów i wziął się do pracy.
RS
79
Przez cały ranek Jude osłaniała papierem okna i drzwi. Po
lunchu Chase uruchomił rozpylacz farby. Praca szła bardzo
sprawnie. Kiedy jedna ściana domu została pomalowana, Jude
zerwała maskowanie i zaczęła malować framugi. Niepokoiło ją
to, że wraz z Chase'em tworzą tak zgraną ekipę. Prawdę
mówiąc, ten włóczęga okazał się doskonałym pracownikiem.
Zamyślona, opuściła pędzel. Co z jego nadwerężonym
krzyżem? Wczoraj nosił ją na rękach, a dziś bez wysiłku
dzwigał stosunkowo ciężkie urządzenie do malowania i ani razu
nie powiedział, że coś mu dokucza.
Było w tym coś tajemniczego. Chase wyraznie ukrywał
pewne sprawy, lecz cokolwiek to było, stało się przyczyną jego
wczorajszego zachowania. Jeśli nie kryła się za tym kobieta, to
co?
Po chwili Jude przerwała malowanie i z podziwem przyjrzała
się odświeżonym ścianom.
- Niezle wyglądają, prawda? - zwróciła się do Chase'a, gdy
podszedł.
- Owszem - zgodził się. - Jeszcze dzień i można będzie wziąć
siÄ™ za ogrodzenia.
- Zostały jeszcze wnętrza domu - westchnęła, ściągając
chustkę z głowy i potrząsając włosami, by przywrócić im puszy-
stość.
Chase pomyślał, że nigdy w życiu nie widział piękniejszych
włosów. Jude dojrzała to spojrzenie i zarumieniła się, a potem
uniosła podbródek, czyniąc sobie wyrzuty, że znowu daje się
zwieść pozorom.
- Przygotuję kolację - oznajmiła chłodno.
- Zaraz przyjdÄ™, tylko wezmÄ™ prysznic.
- Przyjdz, kiedy usłyszysz gong - rzuciła przez ramię.
W ten sposób przypomniała mu, gdzie jego miejsce, lecz
Chase nie podjął wyzwania. Uznał, że Jude ma prawo objawiać
wojowniczy nastrój. Nie mógł jej za to winić, a jednak ruszył do
szopy ze spuszczoną głową i w nie najlepszym humorze.
RS
80
Podczas kolacji wytworzyła się niezręczna atmosfera. Nie
umieli spojrzeć sobie w oczy. Wspomnienie wczorajszych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl