[ Pobierz całość w formacie PDF ]

157
R S
za drzwi, postanowiłem zejść ci z oczu na kilka dni. Chciałem, żebyś
ochłonęła i oddzieliła absurd od prawdy.
- Przestań już o tym mówić!
- Muszę. To jedyny sposób, żebyś przezwyciężyła uraz. Inaczej
nie dasz sobie z nim rady jeszcze przez wiele lat. Albo i nigdy. A tak
zniknie jak te siniaki.
PrzesunÄ…Å‚ palcem po jej policzku i dotknÄ…Å‚ rozchylonych ust.
- Nie - szepnęła.
- Kocham cię, nie odrzucaj mnie znowu - poprosił żarliwie. -
Wziąłem dwa tygodnie urlopu. Pozwól, żebyśmy się lepiej poznali.
Zwolnij siÄ™ z pracy jeszcze na parÄ™ dni, pojedziemy do Kent,
pochodzimy po Londynie, porozmawiamy...
- Mam czterdzieści lat - przypomniała z rozpaczą, czując, że
zaczyna się poddawać.
- CiÄ…gle mi to powtarzasz... No i co z tego?
- Będziesz chciał mieć dzieci, a ja już chyba nie chcę przez to
jeszcze raz przechodzić.
- Gdyby chodziło mi jedynie o potomstwo, dawno znalazłbym
sobie żonę, ale... jak widzisz... jestem sam. Tę sprawę uzależniam od
ciebie. A poza tym nie proszę cię o rękę, Bianko. Mówię tylko, że
chciałbym cię lepiej poznać.
- To znaczy - podniosła wzrok - spać ze mną?
- Wiesz, że tak - odparł chrapliwie. - Nie mam zamiaru kłamać.
Pragnę cię, ale poczekam, jeśli jeszcze nie jesteś gotowa.
- A jeśli nigdy nie będę gotowa? Uśmiechnął się bezradnie.
158
R S
- No to będę z tym musiał jakoś żyć.
- Tak - powiedziała spłoszona.
- Wszystko, o co cię proszę, to to, żebyśmy spędzili wspólnie
parÄ™ dni.
Patrzył na jej usta tak zachłannie, że ogarnęło ją drżenie. Słysząc
kroki Toma, błyskawicznie odsunęła się i usiadła na kanapie.
Chłopiec wszedł z ciężką tacą z filiżankami talerzykami, dzbankiem
kawy, śmietanką, cukiernicą i talerzem kruchych ciasteczek. Stawiając
tacę, unikał jej spojrzenia.
- Mam nalać kawę?
- Dziękuję ci, synku. Sama to zrobię - powiedziała, podnosząc
dzbanek. - Przyniosłeś tylko dwie filiżanki...
- Ja dziękuję. - Z przedpokoju dobiegł dzwięk otwieranych
kluczem drzwi. - Idzie Vicky - powiedział. - Co będzie z kolacją,
mamo? Zacząłbym coś przygotowywać, gdybyś mi powiedziała, co
dzisiaj jemy.
- Myślałam o... - zaczęła, ale Gil wtrącił się szybko.
- A nie mógłbyś dzisiaj zdecydować sam? Lodówka jest
zapewne pełna pyszności... Mama wybiera się ze mną do restauracji,
bo...
- Nie mogę - ucięła Bianka.
- Oczywiście, że możesz.
- Muszę zrobić dzieciom kolację.
- To nie są maleństwa, poradzą sobie. - Gil uśmiechnął się do
Toma. - Mam racjÄ™?
159
R S
Chłopiec spojrzał na niego, zaczerwienił się, ale milczał.
- Radzili sobie świetnie, kiedy byłaś w Hiszpanii. Dlaczego więc
nie mieliby dać ci dzisiaj wolnego?
Nim zdążyła mu odpowiedzieć, do pokoju weszła Vicky. Na
widok Gila zatrzymała się niepewnie.
- Vicky, prawda? - Wyciągnął do niej rękę. - Gil Marquez.
Poznaliśmy się z twoją mamą w Hiszpanii. Sporo mi o tobie
opowiadała.
Bąknęła coś pod nosem, po czym popatrzyła na Biankę takim
wzrokiem, jakby matce nagle wyrósł róg.
- Zabieram mamÄ™ na kolacjÄ™ do restauracji. Na pewno dacie
sobie dziś bez niej radę. - Powiedział to tonem tak bezdyskusyjnym i
nie znoszącym sprzeciwu, że zarówno Vicky, jak i Tom nie ośmielili
się zaprotestować. Nie chciała sprzeczać się z nim przy nich.
- Pójdę się przebrać - powiedziała, podnosząc się z kanapy.
- Oby tylko nie trwało to zbyt długo, bo inaczej sam po ciebie
pójdę - ostrzegł, nie przejmując się tym, co sobie pomyślą zdumione
dzieci Bianki.
Rzuciła mu wściekłe spojrzenie i szybko poszła na górę. Wyjęła
z szafy sukienkę, w której jeszcze jej nie widział, i miała ją właśnie
włożyć, gdy ktoś zapukał.
- Tak? - zawołała z irytacją.
- To ja.
Westchnęła ciężko, wpuszczając do pokoju córkę. Miała
nadzieję, że nieunikniona rozmowa z Vicky odbędzie się dopiero
160
R S
póznym wieczorem, po powrocie z miasta, ale córka najwyrazniej nie
zamierzała czekać. Patrzyła na nią oskarżycielsko, trochę jak mała
dziewczynka.
- Co to za model? - rzuciła od progu. - Nie powiedziałaś nam, że
związałaś się z jakimś ognistym Hiszpanem, i chyba rozumiem
dlaczego. Co ty o nim w ogóle wiesz? Pewnie wziął cię za jakąś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl