[ Pobierz całość w formacie PDF ]
I uwierzyła ci?
Pewnie nie. Ale musimy dbać o twoją opinię.
Zaśmiała się.
Jestem pewna, że w twoich rękach jest bezpieczna.
Zmieniłaś się zauważył. Teraz znacznie częś-
ciej się śmiejesz.
To dlatego, że zostawiłam przeszłość za sobą
i wreszcie czuję się wolna. Dziś zaczynam nowe życie
i bardzo siÄ™ z tego cieszÄ™.
Nagle spoważniał.
Posłuchaj, wiem, że mam wady przyznał. Jes-
tem niecierpliwy, kiedy czegoś chcę, muszę to mieć
natychmiast. Ale teraz tak nie będzie. Chcę zdobywać
cię powoli, cieszyć się tobą i każdą chwilą, w której
mogę być przy tobie.
Ja także tego pragnę, Mike. Jeszcze nigdy nie
czułam się tak wspaniale.
Ani ja przyznał. Jest tak cudownie, że aż mnie
to zaczyna przerażać.
Wiedziała, że on ją kocha, i że prędzej czy pózniej
ona go też pokocha, chociaż żadne z nich nie wymówi-
ło dotychczas tego słowa. To było tak, jakby obydwoje
postanowili nie spieszyć się z deklaracją miłości, po-
czekać, aż obydwoje będą jej pewni.
W Jenny dojrzewało też inne uczucie. Im częściej
widywała Mike a w pracy, tym bardziej go podziwiała.
Był wyjątkowym profesjonalistą. W życiu prywatnym
bywał niecierpliwy i impulsywny, ale w życiu zawodo-
wym nie było człowieka bardziej troskliwego i skrupu-
latnego niż on.
Umówili się na środę na kolację. Jenny planowała,
że wróci do domu przed nim i ugotuje coś specjalnego.
O wpół do siódmej Mike do niej zadzwonił. Jego
głos nie wróżył niczego dobrego.
Przepraszam, moja droga, ale nie uda mi siÄ™
przyjść na kolację. Na razie nie mogę opuścić oddziału.
No cóż, nic na to nie poradzimy odparła, sta-
rając się ukryć rozczarowanie. Jakiś problem?
Porzuconynoworodek. DziewczynkÄ™ znaleziono
owiniętą w koc, w krzakach w parku. Zapewne tam
przyszła na świat. Policja szuka matki, która może
potrzebować pomocy.
Jenny westchnęła. Takie tragedie czasem się zda-
rzały.
Jakie sÄ… rokowania?
Niezbyt dobre. Kiedy jÄ… do nas przywieziono,
była w bardzo złym stanie. Ma wciąż wysokie stężenie
glukozy, niską saturację i niski poziom cukrów. Zrobi-
liśmywszystko, co możliwe, ale stan dziecka wciąż się
pogarsza.
Zatem poczekam z kolacją. Zadzwoń, jak bę-
dziesz wychodził. Tęsknię za tobą, Mike.
Ja także tęsknię odparł cicho. Ale nie ma
sensu, żebyśmy oboje byli głodni. Zjedz beze mnie.
Mike, wolałabym...
Ja też. Jednak, proszę, zjedz sama. Zadzwonię.
Telefon jednak milczał. O wpół do dziesiątej Jenny
podjęła decyzję. W ciągu kilku minut przygotowała
kanapki, następnie zadzwoniła na pediatrię i zostawiw-
szy wiadomość, by doktor Donovan na nią czekał,
pojechała do szpitala. Wystukała kod na prowadzą-
cych na oddział drzwiach i ruszyła korytarzem, zaglą-
dając przez przeszklone drzwi do wnętrza maleńkich
pokoików. Mike był w jednym z ostatnich. Stał w no-
gach inkubatora i z zatroskaną twarzą patrzył na leżą-
ce w nim dziecko.
Podniósł głowę i uśmiechnął się, gdy ją zobaczył,
a po chwili wyszedł do niej na korytarz.
Nie przyjechałeś na kolację, więc kolacja przyje-
chała do ciebie powiedziała, podając mu torbę.
Pochylił się ku Jenny i pocałował ją.
Jenny, jesteś kochana. Mój poziom cukru obniżył
się tak bardzo, że... Tak czy owak, nie musiałaś tego
robić.
Ale chciałam. A teraz jesteś zajęty, czy też
możemy pójść do pokoju lekarskiego, żebyś wreszcie
coś zjadł?
Zajrzał do pokoiku.
Myślę, że nie będę potrzebny.
Nalała mu do kubka kawyi z przyjemnością obser-
wowała, z jakim apetytem je kanapki i sałatkę, które
mu przygotowała. Był naprawdę głodny, a kiedy skoń-
czył, wyglądał zdecydowanie lepiej.
Powiedz mi teraz coś więcej o tym przypadku
poprosiła.
Wzruszył ramionami.
Zrobiliśmy wszystko, co było możliwe, ale jest
już za pózno. To maleństwo nie wyjdzie z tego.
Jenny wiedziała, że takie sytuacje się zdarzają, te
słowa zabrzmiały jednak jak wyrok.
Dlaczego więc zostałeś? Czy nie mógł się tym
zająć lekarz dyżurny?
Pewnie mógł. Ale kiedy pracowałem w Amery-
ce Południowej, widziałem wiele takich przypadków
i postanowiłem, że nawet jeśli będzie jedna szansa na
milion, że dziecko przeżyje, to zrobię wszystko, by go
nie stracić.
CałyMike zauważyła. Zawsze z determinacją
dąży do tego, czego pragnie.
Zadzwonił telefon.
Mike Donovan, słucham. Cześć, John. Tak, są-
dzę, że to dobra wiadomość. Jakie są prognozy?
Dobrze. Nie, tego się spodziewaliśmy. Nie, nie ma
sensu przywozić jej tutaj... to kwestia minut. Zadzwoń,
kiedy będziemy pewni.
Odłożył słuchawkę i spojrzał na Jenny.
Znalezli matkę, ma piętnaście lat. To był ostatni
moment. Wiozą ją na salę operacyjną. Przeżyje. Mil-
czał przez chwilę. Pytała o córeczkę. Czy ją znalez-
liśmyi czymoże ją zobaczyć? Powiedziałem, że to nie
jest dobry pomysł.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
Mike, ta mała właśnie... rzekła pielęgniarka.
Już idę odparł. Wiedziałem, że tak będzie.
Godzinę pózniej Jenny zabrała Mike a do domu.
Czasem mnie zdumiewasz powiedziała, kiedy
jechali samochodem. Medycyna to sztuka zachowa-
nia równowagi. Powinniśmy współczuć pacjentom
i jednocześnie dystansować się od ich bólu. Nie można
brać na siebie każdego cierpienia. Myślę, że to rozu-
miesz, jednak czasem bardzo się angażujesz. Być może
za bardzo.
Kto wie... Medycyna to rzeczywiście sztuka
zachowania równowagi. Być może czasem angażuję
się za mocno, jednak nieangażowanie się w ogóle jest
jeszcze gorsze.
Chyba masz rację. Postanowiła zmienić temat.
A teraz zostaniesz u mnie na noc. Musisz sobie
przypomnieć, że w życiu bywają również inne ważne
rzeczy.
Tak więc został. Jenny powiedziała mu, że zawsze
jest u niej mile widziany, ale Mike czuł się odpowie-
dzialny za Sama i Sue i musiał spędzać z nimi więk-
szość wolnego czasu. Oczywiście po powrocie Har-
ry ego wszystko może się zmienić.
Następnego dnia było podobnie. Mike powiedział
Jenny, że Sue przyjdzie do szpitala na badania kontrol-
ne i zabierze ze sobÄ… Sama.
Oczywiście nie mogę się nią zająć, ponieważ
będę w tym czasie zajęty w przychodni.
A ja mam tylko papierkową robotę, mogę więc
się z nią zobaczyć. Przez chwilę zaopiekuję się także
Samem.
Będą zachwyceni.
Jenny czuła się trochę zakłopotana. Nie widziała
Sue od dnia, gdy Mike został u niej na noc. Obawiała
się, czy Sue nie miała jej tego za złe. Nie musiała się
jednak martwić.
Witaj w rodzinie powiedziała Sue, gdy piły
kawÄ™ w gabinecie Jenny. Mike to nieprawdopodobny
szczęściarz.
A ja uważam, że to ja mam szczęście.
Możliwe. Czy wiesz, że kiedy cię zobaczył, za-
pytał, czy mogę się czegoś o tobie dowiedzieć?
Powiedział mi o tym. Nie mam mu tego za złe.
To dobrze. Zrobię to samo dla ciebie. Co chciała-
byś o nim wiedzieć?
Jenny zamyśliła się.
Nie ma nic takiego, o co nie mogłabym go
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- okiemkrytyka.xlx.pl
Hardy Kate Œwiatowe Życie Duo 255 Miłoœć na urodziny
1074. DUO Carson Aimee Historia pewnej namiętności
212 DUO Baird Jacqueline Zemsta miliardera!!!
272. DUO Lawrence Kim WieczĂłr na Manhattanie
Carter Ally Dziewczyny z Akademii Gallagher 02 Tylko mi nie wierz
191. Schuler Candace To miał być tylko romans
M169. Sanderson Gill MÄ‚Å‚j syn
Arthur Conan Doyle Pies Baskerville'ów