[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzić do jej staroświeckiego domku. Owinięta w kilka wełnianych szali panna Marple
jeszcze raz życzyła wszystkim dobrej nocy. Na końcu podeszła do Jane Helier i pochyla-
jąc się ku niej szepnęła coś aktorce do ucha. Pełna zaskoczenia  Och! wyrwało się z ust
dziewczyny tak głośno, że pozostali odwrócili głowy w jej kierunku.
Panna Marple wyszła wśród uśmiechów i potakiwań, Jane zaś stała jak wryta pa-
trzÄ…c za niÄ….
 Idziesz spać, Jane?  spytała pani Bantry.  Co się stało? Wyglądasz, jakbyś zo-
baczyła ducha.
136
Aktorka westchnęła głęboko i opanowała się. Rozdała czarujące uśmiechy dla obu
panów i podążyła za panią domu na górę. Pani Bantry weszła za nią do pokoju.
 Ogień na kominku prawie wygasł  rzekła i energicznie poszturchała pogrze-
baczem, ale niewiele to dało.  Nigdy nie potrafią po ludzku rozpalić. Jakie te służące
głupie! Zdaje mi się, że idziemy dziś pózno spać. Do licha, jest już po pierwszej!!
 Jak ci się wydaje, czy ludzie ją lubią?  zapytała Jane. Siedziała na kraju łóżka
całkowicie pogrążona w myślach.
 Lubią służącą?
 Nie, chodzi mi o tę śmieszną staruszkę  jak jej tam, Marple?
 Och! Nie mam pojęcia. Zdaje mi się, że takich jak ona jest wiele w małych mia-
steczkach.
 O rany, nie wiem teraz, co robić  rzekła Jane. Westchnęła głęboko.
 Co się stało?
 MartwiÄ™ siÄ™ czymÅ›.
 Czym?  dociekała pani Bantry.
 Dolly  powiedziała Jane głosem, który brzmiał złowróżbnie poważnie.  Czy
wiesz, co ta dziwna staruszka szepnęła mi do ucha tuż przed wyjściem?
 Nie wiem. Co takiego?
 Powiedziała:  Nie robiłabym tego na twoim miejscu. Nigdy nie ufaj drugiej ko-
biecie, nawet jeśli jest ci w danej chwili oddana . Wiesz, Dolly, to święta prawda.
 Ta maksyma? Być może, ale nie wiem, do czego zmierzasz.
 Wydaje mi się, że rzeczywiście nie można wierzyć kobiecie bez zastrzeżeń. Może
cię trzymać w szachu. Nigdy wcześniej nie przyszło mi to do głowy.
 O jakiej kobiecie mówisz?
 O Netcie Greene, mojej garderobianej.
 A cóż, na Boga, ma twoja garderobiana wspólnego z panną Marple?
 Ta staruszka chyba odgadła prawdę. Choć zupełnie nie wiem, jak do tego do-
szła.
 Jane, czy zechcesz mi łaskawie powiedzieć, o czym mówisz?
 O tej historii, którą wam dzisiaj opowiedziałam. Och. Dolly, ta kobieta  no
wiesz, która zabrała mi Clauda!...
Pani Bantry potwierdziła cofając się pamięcią do pierwszego nieudanego małżeń-
stwa Jane z aktorem Claudem Averburym.
 On się z nią ożenił. Przewidywałam, jak się to skończy. Claud nie wie, że ona ma
romans z sir Josephem Salomonem i spędza z nim weekendy w bungalowie, o którym
ci mówiłam. Chciałabym, żeby się to wydało i żeby każdy wiedział, jakiego to pokroju
kobieta. I widzisz, jeśli byłoby włamanie, wszystko wyszłoby na jaw.
 Jane!  zachłysnęła się pani Bantry.  Czy wykorzystałaś tę historię, którą nam
opowiedziałaś?
137
Jane skinęła głową.
 Dlatego właśnie wybrałam Smitha do grania. W tej sztuce noszę strój pokojówki
 mam więc to pod ręką. A gdy wezwą mnie na posterunek policji, to mogę najprościej
w świecie zeznać, że byłam cały czas w hotelu, gdzie próbowałam rolę wraz z gardero-
bianą. W rzeczywistości będziemy w bungalowie. Ja mam tylko otworzyć drzwi i podać
koktajle, a Netta uda mnie. On nigdy nie zobaczy jej ponownie, nie ma więc obawy, że
ją rozpozna. A ja mogę się ucharakteryzować na służącą. Poza tym nikt się zwykle nie
przygląda uważnie służbie, jakby to nie byli również ludzie. Po wszystkim wyciągamy
go na drogę, zabieramy szkatułkę z biżuterią, dzwonimy na policję i wracamy spokoj-
nie do hotelu. Nie chcę, by ten młody człowiek miał kłopoty, ale sir Henry nie brał tego
pod uwagę, prawda? A ona znajdzie się na łamach prasy i każdy, nawet Claud zobaczy,
jaka naprawdÄ™ jest.
Pani Bantry usiadła z wrażenia i jęknęła.
 Och! Moja głowa! Cały więc czas... Jane Helier, ty krętaczu! Pomyśleć tylko, jak
opowiadałaś tę historię!!!
 Ja jestem dobrą aktorką  rzekła Jane z zadowoleniem,  I zawsze nią byłam,
cokolwiek by ludzie mówili. Ani razu się nie sypnęłam, prawda?
 Wobec tego panna Marple miała rację  wymamrotała pani Bantry.  Pobudki
osobiste. No tak, osobiste. Jane, moje dziecko, czy ty nie zdajesz sobie sprawy, że kra-
dzież jest kradzieżą i mogłabyś trafić do więzienia?!
 Cóż, nikt z was nie zgadł  rzekła Jane.  Z wyjątkiem panny Marple.  Jane
znowu przybrała zmartwioną minę.  Dolly, jak uważasz, czy takich jak ona jest
dużo?
 Szczerze mówiąc, nie wiem  odparła pani Bantry.
Jane znów westchnęła.
 Lepiej nie ryzykować. No i oczywiście Netta miałaby mnie w garści. Mogłaby się
zwrócić przeciwko mnie, szantażować czy coś takiego. Pomogła mi wprawdzie opraco-
wać plan w szczegółach i przysięgła, że będzie mi zawsze oddana, ale z kobietami nigdy
nic nie wiadomo. Nie, panna Marple miała rację, lepiej nie ryzykować.
 Moja droga, żałować teraz już za pózno.
 Ależ nie!  Jane otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.  Czy nie rozumiesz?
Nic się nie stało. Ja, no, improwizowałam, jakby można rzecz.
 Nie będę się wysilać, by poznać twoje aktorskie wyrażonka  rzekła z godno-
ścią pani Bantry.  Czy chcesz powiedzieć, że to dopiero chcesz zrobić, a nie że już zro-
biłaś?
 Miałam zamiar wykorzystać ten plan tego roku, we wrześniu. I teraz nie wiem,
co robić.
138
 Panna Marple odgadła prawdę, a jednak nie powiedziała nic  gniewnie rzu-
ciła pani Bantry.
 Myślę, że to z powodu jej przekonania, iż kobiety powinny trzymać się razem.
Nie chciała ujawnić moich spraw przed mężczyznami. To bardzo miło z jej strony. A ty,
Dolly, i tak mnie nie zdradzisz.
 Ale nie rób tego, Jane. Błagam cię! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl