[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Chyba traci aktywność... - Dallas przyglądał się dziurze, tłumiąc w sobie iskierkę nadziei.
Brett i Ash kucnęli naprzeciwko. Ash :wyszperał w kieszeni niewielki stalowy rylec i wsunął
go w otwór. Metal zasyczał cicho, zabulgotał niechętnie i zewnętrzna warstwa lśniącej stali
zmieniła się w coś, co przypominało brudną rtęć. Ale syk ustał, a rylec nadal był rylcem i stracił
tylko połysk. Ash znów pogrzebał w dziurze. Rylec nie przeszedł na wylot, napotkał opór.
- Wchodzi w pokład na jakieś trzy centymetry. Ciecz straciła właściwości żrące.
Pod nimi, w mdłym świetle korytarza "C", Parker zerknął na towarzyszącą mu koleżankę.
- Widzisz coÅ›?
Obserwowali sufit. Pod podłogą był już tylko ciasny dukt serwisowy, potem blachy kadłuba,
a dalej... Dalej była bezlitosna pustka i śmierć.
- Nie - odrzekła w końcu. - Zostań tu i uważaj. Sprawdzę, co się dzieje na górze. - Popędziła
w stronę schodów.
Wbiegła na pokład "B" i natychmiast ujrzała pozostałych członków załogi. Wszyscy
siedzieli w kucki dookoła wypalonej dziury.
- Co się stało? - zapytała. - Na dole nic nie widać. - Chyba straciła parę... - Ash ukląkł,
żeby zajrzeć w otwór. - Długotrwała reakcja chemiczna musiała osłabić jej aktywność. Albo po
określonym czasie traci po prostu moc... Tak czy inaczej, już nam chyba nie zagraża.
Ripley podeszła bliżej. Chciała sprawdzić rzecz osobiście. - Czy to możliwe, żeby
wewnętrzne warstwy pokładu były odporniejsze niż zewnętrzne? Może to świństwo zżera teraz
pokład od środka? Może się w nim rozpływa na wszystkie strony w poszukiwaniu jakiegoś
słabszego punktu? A jak go znajdzie, znów pójdzie w dół, co?
Ash pokręcił przecząco głową.
- Nie sądzę. Z tego, co pamiętam, pokłady główne i kadłub Nostromo są zbudowane z tego
samego materiału. Nie, myślę, że ciecz nie jest już niebezpieczna.
Wyjął z dziury rylec i trzymając go za nie uszkodzony koniec, chciał schować narzędzie do
kieszeni. W ostatniej chwili zmienił zdanie i rylec zwisł mu luzno między palcami.
Ripley zauważyła wahanie naukowca i uśmiechnęła się zjadliwie.
- Jeśli nie jest niebezpieczna, to dlaczego nie włożysz go do kieszeni?
- Niepotrzebna brawura, Ripley. Będzie na nią czas pózniej, kiedy zrobię testy i przekonam
się ostatecznie, czy mam rację. Bo to, że ciecz nie wżera się już w pokład, nie znaczy wcale, że
nie może człowieka zdrowo poparzyć.
- Jak myślisz, co to jest? - Dallas oderwał wzrok od maleńkiej dziury u swych stóp i spojrzał
na suit. - Nie znam żadnej substancji, która skorodowałaby stop kadłubowy o tak wielkiej
odporności. Owszem, istnieją pewne kwasy, ale działaj bez porównania wolniej, dużo wolniej.
- Ja też nic takiego gnie widziałem - wyznał naukowiec. - Niektóre odmiany kwasów
molekularnych są piekielnie żrące, ale z reguły działają tylko na określone materiały, nie dadzą
się stosować jak leci. Wygląda na to, że ta substancja jest korodantem uniwersalnym.
Widzieliśmy, że z nieprawdopodobną łatwością, albo obojętnością, jak wolisz, niszczy
najróżniejsze materiały: stop kadłubowy, rękawice chirurgiczne, stół zabiegowy, wyściółkę
izolacyjną. Zżarła wszystko, z jednakową szybkością.
- I to jest jego krew? Niezły numer z tego pieprzonego potworka. - Brett powiedział to z
respektem, chociaż czuł do stworzenia głęboką odrazę.
- Nie wiemy na pewno, czy to jego krew. - Pod naporem wydarzeń umysł Asha wyrabiał
nadgodziny. - Niewykluczone, że to jeden z płynów ustrojowych, którym przesycony jest cały
organizm stworzenia. Może też wypełniać tylko jedną warstwę, warstwę ochronną, i stanowić coś
w rodzaju płynnego śródbłonka. A może to po prostu odpowiednik naszej limfy? Nie wiem.
- Wspaniały system obronny, nie ma co - przyznał Dallas. - Zabić tego się nie da. Nikt się nie
odważy.
- Przynajmniej nie na pokładzie zahermetyzowanego statku. - Ripley poczyniła bardzo cenne
spostrzeżenie. - Zgoda - odparł Ash. - Moglibyśmy wynieść Kane'a na zewnątrz, umieścić go z
dala od burty Nostromo i odciąć stworzenie od jego twarzy. Zapomniałaś tylko o tym, czego
jesteśmy prawie pewni, że to coś utrzymuje Kane'a przy życiu.
- Gdybyśmy je odcięli i wyrwali z ust Kane'a tę obrzydliwą rurę, natychmiast podalibyśmy mu
tlen. - Ripley nie ustępowała. - %7łe zimno? Przecież można go termicznie izolować. Mało tego,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fopke.keep.pl
Alan Burt Akers [Dray Prescot 09] Bladesman of Antares (pdf)
Alan Burt Akers [Dray Prescot 22] A Victory for Kregen (pdf)
James Alan Gardner [League Of Peoples 02] Commitment Hour
James Alan Gardner [League Of Peoples 07] Radiant
James Alan Gardner [League Of Peoples 05] Ascending
McGinnis Alan Loy Sztuka milosci
Angelsen Trine CÄ‚Å‚rka Morza 24 Obcy
Dean Foster A. Nadchodzaca burza