[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ki przy jej nocnej koszuli.
- Nie teraz, Kristian. - Chciała się odwrócić, ale ją przytrzymał.
- Dlaczego nie? - szepnÄ…Å‚, gryzÄ…c jÄ… delikatnie w ucho.
- Bo wolę z tobą porozmawiać.
- Porozmawiać możemy za dnia. Podciągnął jej koszulę i odsłonił biodra.
- Powiedziałam: nie. - Chciała mu się oprzeć, ale gdy dotknął ustami jej sutka, poczuła się bezsilna. -
Przestań. - W jej głosie nie było już przekonania.
- Nigdy - szepnął. Ujął jej ręce w przegubach jedną dłonią i ostrożnie przeniósł je za jej głowę. - Wes-
tchnęła i nie starała się już uwolnić. - Teraz ja decyduję - dodał, obsypując pocałunkami jej brzuch i
uda.
Puścił jej ręce, żeby głaskać i pieścić jej piersi. A jego usta wędrowały po wewnętrznej stronie ud i po
brzuchu. Elizabeth jęknęła z rozkoszy.
- Leż spokojnie - nakazał szeptem, wsuwając palce między jej uda i zarazem kładąc się ciężko na jej
ciele. Rozsunęła nogi, żeby go przyjąć. A on powoli, powoli wślizgnął się w nią, patrząc jej przy tym
głęboko w oczy.
61
- Patrz na mnie! - zażądał, gdy chciała zamknąć powieki.
Zobaczyła pożądanie w jego spojrzeniu. I drgający mięsień policzka. Potem ukrył twarz w jej włosach
i jęknął.
Elizabeth objęła go mocno nogami. Kristian miał rację. Porozmawiać mogą za dnia.
Maria przyjęła na sprzedaż więcej wypieków, przypraw i ozdób niż zwykle, bo przecież zbliżały się
święta. Nadeszły także nowe tkaniny i jedwabne wstążki. Półki uginały się pod towarami i wyglądały
bardzo zachęcająco. Tak jej się przynajmniej wydawało. Wiedziała, że nawet ci, których nie stać na
zakupy, lubią patrzeć na to wszystko. Zresztą nie brakowało i takich, którzy nie musieli oszczędzać,
Maria nie obawiała się więc, że zostanie jej wiele towarów. Po Nowym Roku trzeba będzie uzupełnić
zapasy, wtedy jednak największą popularnością będą się cieszyć sieci, haczyki, kalosze i buty.
Wszystko to, czego mężczyzni potrzebują podczas zimowych połowów.
Maria układała właśnie nowe towary na półkach, gdy do sklepu weszła Elen i strząsnęła przed
progiem śnieg z butów.
- Uff, ale zimno - powiedziała. - Ledwo tu doszłam. Ale nie powinnam narzekać, przyjechałam
wozem. Gorzej mają ci, którzy muszą przepłynąć fiord. - Zadrżała z zimna i podeszła do pieca, żeby
ogrzać ręce.
Maria zerknęła na nią dyskretnie. Zauważyła jej^ brązowe loki wijące się na skroni i zdrowo zarumie-
nione od mrozu policzki. Jak dobrze mieć włosy, których nie trzeba podkręcać specjalnym żelazkiem,
pomyślała, odwracając wzrok od Elen.
- Jesteś sama? - spytała. W jej głosie było wyrazne napięcie.
- Mam dziś do załatwienia własne interesy. Męż-
59
czyzni się na tym nie znają. - Elen podeszła do lady, na której leżały tkaniny. - Chciałabym sprawić
sobie nową sukienkę na święta, ale zostało już niewiele czasu na szycie. Trudno, będę siedzieć w nocy
w razie potrzeby - dodała z uśmiechem. - Co byś mi doradziła, Mario?
Maria zastanawiała się przez chwilę, po czym rozłożyła na ladzie jedną z bel.
- Co powiesz na to? - zapytała, wskazując tkaninę lekko rdzawej barwy.
Elen długo przyglądała się tkaninie, potem pokiwała głową.
- Skoro mi polecasz ten materiał, na pewno będzie z niego ładna sukienka.
Maria poczuła, że się rumieni.
- No cóż, nie powinnaś mi tak ślepo ufać. - Kiedy to powiedziała, uświadomiła sobie, że jej słowa
można różnie rozumieć. - Uszyj do tego kołnierz. I wykończ suknię koronką. Popatrz. - Wyjęła kilka
rysunków modeli sukien. - Tu jest parę propozycji. Proste a zarazem eleganckie.
Maria naprawdę lubiła Elen, choć jednocześnie pragnęła, żeby jej tu nie było. Musiała jednak zacho-
wywać się uprzejmie, tak jak wobec innych klientów.
Tymczasem Elen uważnie przyglądała się obrazkom.
- Czy ja wiem... - mruknęła.
- Równie dobrze możesz skroić ją całkiem zwyczajnie, jak pozostałe suknie - dodała Maria, sięgając
po rysunki.
- Nie, nie, nie o to mi chodziło. Wszystkie mi się podobają. Nie wiem tylko, czy potrafiłabym uszyć
coÅ› takiego.
- A Dorte? Nie pomoże ci?
- Jeśli będzie miała czas. Ale wszystkie eleganckie panie z okolicy zamówiły coś u niej na święta,
więc
63
jest bardzo zajęta. - Elen westchnęła i dotknęła jednego z obrazków. - Ta suknia od razu wpadła mi w
oko. Mogę sobie wyobrazić, jak ładnie by wyglądała, gdyby uszyć ją z tego materiału. 01av mi
poradził, żebym poprosiła cię o pomoc w wyborze tkaniny, bo dobrze się na tym znasz. - Elen się
roześmiała. - Nie, powiedział inaczej. Powiedział:  Poproś Maryjkę o pomoc". Tak cię nazywa,
prawda?
Maria czuła, że policzki jej płoną. Musiała się odwrócić, udając, że czegoś szuka.
- To głupie zdrobnienie. Elizabeth tak na mnie mówiła, gdy byłam mała. 01av lubił się ze mną drażnić
w ten sposób.
Odwróciła się znów do Elen i rozłożyła na stole zwoje koronek. Elen zachichotała.
- Pewnie dlatego tak powiedział. Wiedział, że ci to powtórzę. On lubi się droczyć z ludzmi, ale nie po-
winnaś się tym przejmować. Ta koronka mi się podoba. A tobie?
Maria pokiwała głową.
- Doskonale pasuje.
- Mam pomysł - powiedziała nagle Elen z roziskrzonymi oczami. - Może pojedziesz ze mną do
He-imly i pomożesz mi uszyć tę suknię? Przy okazji spotkasz się z rodziną.
- Teraz? - Maria poczuła, że krew odpływa jej z twarzy.
- Nie, głuptasie. Dziś jest czwartek. Przyjadę po ciebie w sobotę i zostaniesz u nas do niedzieli.
- Nie, raczej nie... Mam przecież Kristine i... - Marię ogarnęła panika. Nie chciała, nie mogła spać pod
jednym dachem z 01avem! Nie mogła nawet znieść tej myśli. Bała się, że w takiej sytuacji zdradzi się
ze swymi uczuciami.
- Ma się rozumieć, że zabierzesz Kristine ze sobą.
61
- Nie uszyjemy sukni w tak krótkim czasie. Elen zaśmiała się perliście.
- Oczywiście, że nie, ale pomożesz mi ją skroić i sfastrygować. Potem jakoś sobie poradzę. Będzie
bardzo miło! - Aż klasnęła w dłonie z entuzjazmu.
- Chętnie bym ci pomogła, Elen, ale mam sklep i tysiąc innych obowiązków przed świętami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl