[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z całej siły starały się ignorować młodzieńca.
czyć. Nie, wcale nie deptał jej po stopach, ale w jego ruchach
było coś... coś rozczulająco niezdarnego, jakby odnalazł
San Pablo, przemknęło Eme przez myÅ›l, to miejsce magi­
rytm, lecz nie bardzo wiedział, co z tym fantem począć.
czne, gdzie ludzie tańczą pod gołym niebem, gdzie w sobotni
RóżniÅ‚ siÄ™ od dobrze wychowanych, eleganckich mÅ‚odzieÅ„­
wieczór można siedzieć w ogródku przed lokalem, słuchając
ców, którzy prosili ją do tańca podczas balów i wieczorków
muzyki, pijąc piwo i nie mając żadnych trosk na głowie.
tanecznych w Richmond, od tych wymuskanych dżentelme­
Miejsce, gdzie obcy mężczyzna może zaczepić kobietÄ™ kupu­
nów w drogich garniturach, którzy poruszali się po parkiecie
jÄ…cÄ… brzoskwinie i sprawić, by poczuÅ‚a siÄ™ bardziej atrakcyj­
z taką samą beznamiętnością i wprawą, z jaką żołnierze ćwi- na niż kiedykolwiek przedtem.
100 MIAOZ NA CALE %7Å‚YCIE
MIAOZ NA CAAE %7Å‚YCIE 101
- Jesteś piękna - powiedział, jakby czytał w jej myślach.
przodków, którymi tak bardzo lubili siÄ™ szczycić, byli żoÅ‚nie­
W pierwszym odruchu chciała zaprotestować, lecz
rze konfederaccy, potocznie zwani  Jasiami Rebeliantami",
w ostatniej chwili przygryzła wargę. Jego komplement
jakoś umknęło ich uwadze.
brzmiał szczerze, wcale nie jak pochlebstwo, które mówi się
Eme przyjechała więc do San Pablo, mając dość marne
kobiecie, oczekując czegoś w zamian. Może to była magia
o sobie wyobrażenie. Rodzice wmówili jej, że zaprzepaściła
wieczoru, może butelka piwa do kolacji i gwiazdziste niebo
szansÄ™ na dobre małżeÅ„stwo i że żaden odpowiedni mężczy­
nad głową wpłynęły na jego ostrość widzenia, ale Eme czuła,
zna już nigdy się nią nie zainteresuje. Ajednak sposób, w jaki
że słowa Michaela płyną prosto z serca.
Michael ją obejmował, kiedy tańczyli, i sposób, w jaki na nią
- Dziękuję - szepnęła nieśmiało. patrzył, kiedy rozmawiali, zdawał się temu przeczyć. W jego
Delikatnie przesuwał rękę wyżej, aż jego palce zetknęły obecności i w jego ramionach nie czuła się przegrana, wręcz
przeciwnie - czuła się tak, jakby wygrała największy los na
się z jej włosami.
loterii.
- Nie przyjechaÅ‚em do San Pablo w poszukiwaniu ro­
mansu.
Może Michael nie pasował do wyobrażeń jej rodziców
UniosÅ‚a gÅ‚owÄ™ i popatrzyÅ‚a mu w oczy. Ona też nie szu­
o  odpowiednim" mężczyznie, ale ona się tym zupełnie nie
kała miłości, odkąd mężczyzna, którego jej rodzice uznali za przejmowała.
idealną partię - młody dryblas z tak zwanej  dobrej" rodziny
Melodia dobiegła końca. Eme ogarnął strach - strach, że
- zerwał zaręczyny, kiedy okazało się, że Eme woli spędzić
bez muzyki Michael ją puści, że nie będzie miał powodu
rok w San Pablo, uczÄ…c dzieci w miejscowej szkole, zamiast
dłużej trzymać jej w ramionach. Po chwili jednak muzyka
w domu na planowaniu najwiÄ™kszego, najwspanialszego we­
znów wypełniła powietrze; tym razem był to utwór żywszy,
sela w historii Richmond. Nie chciaÅ‚a siać zamÄ™tu ani zawo­
szybszy. Ponownie zaczÄ™li taÅ„czyć; brak wprawy i doÅ›wiad­
dzić niczyich nadziei, lecz w głębi duszy poczuła ogromną
czenia Michaela rekompensowaÅ‚a radość w jego oczach i za­
ulgę, kiedy Martin kazał jej wybierać: albo on i s'lub, albo jej
paÅ‚ w ruchach. W tym momencie Eme uznaÅ‚a, że woli spon­
głupie pomysły i wyjazd do kraju trzeciego świata, gdzie
tanicznych zapaleńców od wprawnych rutyniarzy.
uczyÅ‚aby dzieci poczÄ…tków algebry i wprowadzaÅ‚a je w tajni­
- Nie jestem w tym zbyt dobry - rzekł przepraszająco,
ki Internetu. Z podjęciem decyzji nie miała problemów.
biorąc ją za drugą rękę.
Wiedziała, że będzie nieszczęśliwa jako żona Martina.
- Nie, nie, Å›wietnie sobie radzisz - zapewniÅ‚a go. - Do­
Rodzice zaś postarali się, żeby była nieszczęśliwa, kiedy
myślam się, że w młodości nie chodziłeś do szkoły tańca?
zerwał z nią zaręczyny. Nazwali ją samolubną, bujającą
- Do szkoły tańca? - Prychnął pogardliwie. - W mojej
w obłokach marzycielką, narcystyczną, upartą grymaśnicą- dzielnicy hermano uczący się tańczyć nie mógłby spokojnie
przejść ulicą.
niepraktyczną buntowniczką i rebeliantką. To, że wśród
102 MIAOZ NA CALE %7Å‚YCIE
MIAOZ NA CALE %7Å‚YCIE ] Q3
- Tam, gdzie ja mieszkałam, chłopcy chodzili na lekcje Roześmiała się i pokręciła głową. Owszem, San Pablo
taÅ„ca - oznajmiÅ‚a, po czym dodaÅ‚a z uÅ›miechem. - Rodzice miaÅ‚o zupeÅ‚nie inny zapach niż Richmond; powietrze, cho­
ciaż suche i gorące, przesiąknięte było upajającą wonią, która
ich do tego zmuszali.
jednak z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… nie pochodziÅ‚a od materiałów bu­
- Podejrzewam... - Michael przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… lekko do sie­
dowlanych.
bie - że dorastaliśmy w całkiem innych światach.
- Ale teraz przebywamy w jednym i tym samym - za­ Nie puszczajÄ…c jej rÄ™ki, Michael przyÅ›pieszyÅ‚ kroku, kie­
uważyła. rując się w stronę urzędu miejskiego. Był to niski, beżowy
budynek pokryty czerwoną dachówką, z żelaznymi kratami
Nawet nie chodziło jej o to, że stoją na tym samym rynku
w oknach na parterze. StanÄ™li w Å‚ukowato sklepionym przej­
w tym samym miasteczku, raczej o to, że fakt, skąd pochodzą
ściu prowadzącym do głównych drzwi. Michael popatrzył
i gdzie dorastali, nie ma żadnego znaczenia. Liczy się to, kim
Eme w oczy.
dzisiaj są, czego chcą i dokąd podążają.
Czego chcą... Nie była pewna. Różne myśli krążyły jej - Powąchaj - powiedział, wskazując ścianę.
po głowie, były jednak niejasne, mało sprecyzowane. Z całą Przysunęła nos i wciągnęła powietrze.
pewnoÅ›ciÄ… nie zależaÅ‚o jej na krótkim, kilkudniowym roman­ - Nic nie czujÄ™.
sie z obcym, który akurat przejeżdża przez miasteczko. Może - Chyba żartujesz! Pachnie tak intensywnie jak dym.
jedyne, czego chciaÅ‚a, to przez chwilÄ™ pobyć w jego ramio­ - On też przysunÄ…Å‚ nos do Å›ciany. - Inaczej niż dym, ale
nach, kołysząc się w rytm muzyki. Może po prostu chciała równie intensywnie.
czuć się pożądana przez takiego mężczyznę jak Michael...
Zbliżyła nos po raz drugi, lecz w dalszym ciągu nic nie
czuła.
TaÅ„czyli, dopóki zespół nie zrobiÅ‚ sobie przerwy na od­
poczynek, a gdy muzyka ucichła, ruszyli - trzymając się za - Nabijasz się ze mnie - mruknęła, z trudem tłumiąc
rÄ™ce - po równo uÅ‚ożonej kostce na drugi koniec placu. Po­
śmiech. - Nie ma żadnego zapachu.
wietrze znacznie się ochłodziło, ale dopóki byli razem, Eme - Wejdzmy głębiej.
wiedziała, że nie zmarznie.
PociÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… dalej, w gÅ‚Ä…b pogrążonego w mroku, chÅ‚od­
- Wiesz, co mi się najbardziej kojarzy z San Pablo? - nego przejścia. Jedyny zapach, jaki ją dobiegał, to zapach
spytał. - Zapachy. Wonny zapach roślin, aromatyczny zapach Michaela, jego świeżo umytych włosów, pachnącej mydłem
potraw i... taki dziwny suchy zapach. Kiedyś wydawało mi skóry. Było tak ciemno, że przez moment nic nie widziała;
się, że wydzielają go domy. obecność Michaela wyczuwała po zapachu i cieple, jakie od
niego biło. Po chwili, kiedy jej oczy przywykły do mroku,
- Domy? - zdziwiła się. - Domy nie pachną. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl