[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skończyć z tym udawaniem.
- Teraz? Nie, Lindsay, to niemożliwe. Nie pozwolę na to.
Teraz, kiedy dziadek jest tak szczęśliwy z powodu Ellie!
Chcesz, żeby dowiedział się, że nie jest jego prawnuczką,
natomiast jedyny wnuk jest kłamcą?
- A o tym trzeba było pomyśleć wcześniej, zanim
zorganizowałeś to całe przedstawienie - powiedziała z goryczą
Lindsay, pragnąc, aby Luke cofnął się choć o krok. a nie stał
tak nad niÄ…. Taki wielki i grozny.
- Zgodziłaś się na to przedstawienie, choć mogłaś od razu
wyprowadzić Jonathana z błędu. Nie zrobiłaś tego, a więc jest
już za pózno. Lekarze dają dziadkowi najwyżej dwa miesiące.
Przez ten czas przedstawienie trwa i wszystkie umowy
obowiązują, pózniej będzie czas na dyskusje. Na razie jesteś
moją żoną, a dla Jonathana również matką mojego dziecka.
Luke mówił bardzo cicho, tak aby nikt z gości nie
podsłuchał ich burzliwej dyskusji. Tylko Lindsay wyraznie
słyszała każde słowo.
- Powiedziałeś, że wszystkie umowy?
- Naturalnie. Również ta, którą zawarliśmy dwie godziny
temu.
- Co?!
- Nie możesz się wycofać - powiedział jeszcze ciszej,
pochylając się nad nią. Jego pocałunek był bardzo krótki i
bardzo bolesny, jak przestroga, potem otoczył ją ramieniem i
zaprowadził na parkiet.
Lindsay tańczyła jak automat, pochłonięta bez reszty
swoimi myślami. A więc Luke chce, żeby dotrzymała tych
wszystkich umów. którymi oplątał ją jak siecią. Aącznie z
romansem. No tak, romans. Teraz już Lindsay nie mogła
myśleć o czymś innym Załóżmy, że tej nocy ona i Luke
zostaną kochankami. A więc będzie to pewien rodzaj nocy
poślubnej, drugiej w jej życiu. Choć ta będzie chyba zupełnie
inna. Czy ona chce tej nocy? Tak, chce. Czuła, że i w jej sercu
otwiera się furtka dla Luke'a. Ale po co? Przecież wkrótce się
rozstaną. Więc po co? Lindsay poczuła się osaczona.
Z daleka zobaczyli nadciÄ…gajÄ…cÄ… Catherine.
- Wracamy do domu? - spytał Luke.
- Nie, proszÄ™, jeszcze nie.
Przecież musi sobie to wszystko do końca poukładać w
głowie. Uspokoić się - o ile to w ogóle jest możliwe. Ta
Jeannette wyraznie dalej ma ochotÄ™ na Luke'a. A na kogo w
końcu ma ochotę sam Luke?
Luke i Lindsay przystanęli na brzegu parkietu. Luke nie
puszczał ręki żony. Jakby chciał ją zatrzymać przy sobie.
Może na zawsze?
- Możemy już wracać - zarządziła Catherine.
- My jeszcze zostajemy, Hedley wróci potem po nas. -
Luke powiedział to takim tonem, że matka zamilkła. -
Odprowadzimy ciÄ™ do samochodu.
Ruszył z Catherine, nie puszczając ręki Lindsay, która,
chcąc nie chcąc, musiała iść za nim.
- Tak się cieszę, że widziałam się z Jeannette - mówiła
Catherine rozradowanym głosem. - Zaprosiłam ją jutro do nas
na herbatÄ™.
- Czy uzgodniłaś to z Lindsay? - spytał Luke.
- Ależ wszystko w porządku - powiedziała Lindsay.
Wiedziała, że Luke'owi zależy, aby Catherine nie zapominała,
że panią domu jest Lindsay, tym niemniej w takich sytuacjach
czuła się zakłopotana.
- Sobota to dobry dzień - ciągnęła niezrażona Catherine. -
Nie musisz iść do pracy.
- Niestety, nie będzie mnie w domu. Zabieram żonę i
dziecko na wycieczkę. Ale to dobrze, że Jeannette przyjdzie i
dotrzyma ci towarzystwa. Ty i tak nie pojechałabyś z nami, bo
nie znosisz plaży.
- Luke, Jeannette bardzo by chciała zobaczyć się z tobą.
Przecież możecie jechać na plażę innego dnia.
- Owszem, moglibyśmy, ale jedziemy jutro. I nie będziesz
mi dyktowała, mamo, co mam robić.
Lindsay, patrząc na rozdrażnioną twarz Luke'a, pomyślała,
że zrobi wszystko, aby Ellie nigdy w życiu nie reagowała na
niÄ… tak, jak reaguje Luke na swojÄ… matkÄ™.
ROZDZIAA ÓSMY
- Nie przypominam sobie, żeby ktoś zapraszał mnie na
wycieczkę - mruknęła Lindsay, kiedy ramię w ramię stali przy
krawężniku, czekając z niecierpliwością, aż limuzyna ruszy z
miejsca.
- To była błyskawiczna decyzja,
- %7łeby popsuć szyki twojej matce? Luke spojrzał na
Lindsay z uśmiechem.
- Jesteś jedyną osobą, jaką znam, która na co dzień mówi
 popsuć szyki"!
- Nie odwracaj kota ogonem. Po prostu nie chce ci siÄ™
zabawiać mamusi i byłej narzeczonej?
Limuzyna odjechała, więc Luke wziął żonę pod ramię i
poprowadził z powrotem do wejścia.
- Lindsay, daj temu spokój. Proszę, nie wnikaj w moje
stosunki z matką i moją byłą narzeczoną. Wiem, co mam
robić. I niech to będzie tylko moja sprawa, zgoda? Jeśli
Catherine zaprosiła sobie Jeannette na herbatę, to bardzo
dobrze, bo będzie miała wymarzone towarzystwo dla siebie. A
po drugie, jeśli Jeannette wydaje się, że wystarczy kiwnąć na
mnie palcem, to grubo siÄ™ myli.
- Przecież zależało ci na niej, skoro się oświadczyłeś.
- Myślałem, że jest zupełnie innym człowiekiem. Okazało
się, że oświadczałem się kobiecie, której w ogóle nie znałem.
- I tak.., to wszystko... nie tak - mruknęła filozoficznie
Lindsay.
- Czy ty poślubiłabyś kogoś dla pieniędzy?
- Doprawdy nie wiem, Luke, czy bardziej szlachetny jest
ślub z zemsty.
- Nie poślubiłem cię z zemsty.
- Owszem. Chciałeś się zemścić na matce i dziadku! Luke
zatrzymał się na chwilę, zastanowił i odpowiedział z
uśmiechem:
- Nie, to nie zemsta. Po prostu chciałem... popsuć im
szyki. Chodz, Lindsay. I dajmy już temu spokój, bawmy się. A
nasza wycieczka na pewno się uda, bo pogoda ma być piękna.
Luke zręcznie przeprowadził Lindsay przez rozbawiony
tłum, odszukał zaciszny kąt i podsunął Lindsay krzesło.
Prawie natychmiast zjawił się kelner i po chwili przyniósł
białe wino dla Lindsay i whisky dla Luke'a. Siedzieli teraz w
milczeniu, sącząc powoli drinki i popatrując na tańczących.
Lindsay czuła, że nareszcie zaczyna się uspokajać i znów
ogarnia ją miły nastrój. Luke'a chyba też, skoro wziął jej dłoń i
pieszczotliwie głaskał palcami.
- Masz tak delikatną, gładką skórę...
- Zmieniamy temat?
- Najwyższy czas. Dajmy spokój przeszłości, teraz
interesuje mnie zupełnie coś innego, to znaczy... ktoś inny. Ty,
Lindsay. ChcÄ™ ciebie...
- Naprawdę? - spytała cicho, umykając spojrzeniem.
- Umówiliśmy się już, prawda?
- Tak. ale potem zjawiła się Jeannette Sullivan i...
- Ona siÄ™ nie liczy.
Tak, nie liczy się. Lindsay poczuła, że nie ma co już
więcej rozważać i deliberować.
- Ja też chcę ciebie, Luke.
- A więc nasz romans jest przesądzony - powiedział
niskim, głębokim głosem i odwróciwszy jej dłoń, delikatnie
pocałował niebieskie żyłki nad przegubem.
A potem, już do końca balu, dbał o nią po prostu nad
wyraz gorliwie. Tańczył z nią, kiedy chciała tańczyć,
zamawiał drinki, a kiedy ktoś do niego zagadnął, natychmiast
przedstawiał Lindsay jako swoją ukochaną żonę.
Bal dobiegł końca, Hedley podjechał i państwo Winters
ulokowali siÄ™ w limuzynie.
- Zmęczona? - spytał Luke, sadowiąc się obok Lindsay.
- Trochę - przyznała, nagle skrępowana jego bliskością.
Ciekawe, czy teraz ją pocałuje, a może wezmie za rękę? Jego
gorącą dłoń czuła przez cały wieczór. W tańcu, i kiedy ją
prowadził do krzeseł, a kiedy siedzieli, właściwie też prawie
przez cały czas trzymał ją za rękę. Chciał tego? Czy była to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl