[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z dala od motelu. Miał do załatwienia dwie rozmowy,
jedną teraz i drugą nieco pózniej.
Wstał od stołu i popatrzył na dziewczynkę. Nawet nie
drgnęła, ale dla pewności związał ją i zakneblował. Roz
wiąże ją po powrocie.
Wyślizgnąwszy się z pokoju, zamknął za sobą drzwi,
schował klucz do kieszeni i wyszedł wykonać swój plan.
Cleve rozważał możliwości działania, kiedy znów za
dzwonił telefon. To musi być to! Rozmowa, na którą tak
długo czekali!
Podniósł pospiesznie słuchawkę.
- Mieszkanie Gillian Randolph.
- Czy mówię z prywatnym detektywem?
W głosie słychać było zdenerwowanie. Brzmiał znajo
mo, ale Cłeve nie rozpoznał, kto mówi. Gillian podparła
się na łokciu, oczekując, aż Cleve zidentyfikuje dzwonią
cego. Potrząsnął głową na znak, że nie jest to ani porucznik
Costello, ani Victor Lassiter.
- Tak, tu Cleve McBride. Kto mówi?
- Rudy Martinez z hotelu,,Hutton".
Teraz rozpoznał głos. Widać adwokat Martineza zała
twił zwolnienie. Po co, u diabła, on tutaj dzwoni?
- Pamiętam. Czego chcesz, Rudy?
- Chciałbym się uwolnić od tego, w co Victor mnie
wpakował.
- Porucznik Costello obiecał ci, że jeśli będziesz
współpracował...
197
- Nie mam gwarancji, że znów mnie nie wsadzą,
a chciałbym mieć pewność, że nie wrócę do więzienia.
I może mi się to uda, jeśli ci pomogę. Słyszałem, że nie
możecie znalezć Victora. Przypuszczam, że wiem, gdzie
się schował i mógłbym was zaprowadzić do niego.
- Gdzie to jest?
- Nic nie powiem przez telefon. Zadzwoniłem, bo
chciałem się upewnić, że jesteście tym zainteresowani.
Jeśli tak, to zadzwonię, aby się upewnić, gdzie jest Victor.
Nieważne, do kogo.
- Dlaczego nie zwróciłeś się z tym wprost do poruczni
ka Costello?
- %7ładnych gliniarzy - zażądał Rudy, w jego głosie sły
chać było panikę. - Gdyby Victor się dowiedział...
- Dobrze - przerwał mu Cleve niecierpliwie. - Rozu
miem. Jesteś wystraszony i chcesz, żebym był twoim po
średnikiem.
- Zgadzasz siÄ™?
- Co mam robić?
- Spotkamy się, powiedzmy, za pół godziny - poin
struował go Martinez.
- Gdzie? W hotelu?
- Nie, przy Grant Park po przeciwnej stronie ulicy na
wprost hotelu. I wiesz co?
- Co?
- Lepiej przyjdz sam, bo nie będę rozmawiał.
Odłożywszy słuchawkę, Cleve pospiesznie streścił roz
mowÄ™ Gillian.
- Wierzysz mu? - zapytała.
- A czy mam jakiś wybór?
198
- To prawda.
Popatrzył na nią.
- Nie lubię zostawiać cię samej, ale ktoś musi czekać
przy telefonie.
- Nie martw siÄ™ o mnie.
- Zadzwonię do Moody'ego Jacksona, by został
z tobÄ….
- A co będzie, jeśli zadzwoni porucznik Costello i za
pyta, gdzie jesteÅ›?
- Powiedz mu, że się z nim skontaktuję, jak tylko coś
będę wiedział. Nie spodoba mu się to, ale trudno. A gdyby
zadzwonił Lassiter...
- Wiem - odparła. - Dam znać policji.
Cleve zadzwonił do Jacksona. Ochroniarz obiecał zaraz
przyjechać.
- Nie chciałbym cię zostawiać samej, zanim przyjedzie
Moody - rzekł Cleve, wkładając buty - ale jeśli teraz nie
wyjdę, nie zdążę na spotkanie z Martinezem.
- Nie martw się, zamknę się na łańcuch. Cleve?
- Tak?
- Uważaj na siebie. Nie chciałabym, żebyś zniknął bez
śladu jak Sara.
- Wrócę - obiecał jej. -I to razem z małą.
Ledwie Cleve zniknął, rozległ się domofon. Mike za
czął zapamiętale ujadać. Uciszyła psa i poszła otworzyć.
Spodziewała się Jacksona, więc zdziwiła się, gdy młody
głos przedstawił się jako pracownik poczty kurierskiej.
- Mam przesyłkę dla pani Randolph.
Nie spodziewała się żadnej przesyłki. Czyżby to miało
jakiś związek z Victorem? Nie mogła tego zignorować.
199
- Drugie piętro - poinformowała kuriera, otwierając
przyciskiem drzwi.
Miała drzwi zamknięte na łańcuch, gotowa je zatrzas
nąć, gdyby dostrzegła coś podejrzanego, ale posłaniec
miał na sobie pocztowy uniform i czarujący uśmiech. Bu
dził zaufanie.
- Chwileczkę. - Gillian przymknęła drzwi, zdjęła łań
cuch, a potem otworzyła je znowu, by przyjąć paczkę.
- Nie wie pan, skąd ona pochodzi? - zapytała, kwitu
jąc odbiór.
- Ja tylko dostarczam, proszÄ™ pani.
Podziękowała i zamknęła za nim drzwi. Mike stał, ma
chając ogonem i zabawnie spoglądał na nią, podczas gdy
Gillian przyglądała się paczce.
Nie było adresu nadawcy, ale teraz już miała pewność,
kto nim jest. Kształt paczki i rozmiar były znajome. Coś
większego od pudełka na buty, owiniętego w brązowy pa
pier i przewiązanego sznurkiem. Gillian otrzymała taką
przesyłkę tuż po wyjściu Lassitera z więzienia.
Drżała, obawiając się otworzyć paczkę, ale wiedziała,
że musi to zrobić, by pomóc Sarze. Zaniosła pakunek do
kuchni. Mike szedł za nią. Wyjęła nóż z szuflady i przecię
ła sznurek. Potem trzęsącymi się rękami zdjęła brązowy
papier i otworzyła wieko pudełka.
Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w marionetkę. Po
dobieństwo było uderzające. Lassiter miał Sarę.
Zaszokowało ją ubranie lalki. Miała na sobie niebiesko-
-biały kostium ulubionej drużyny baseballowej Gillian,
czyli Szczeniaków.
Pomyślała, że ten ubiór to przejaw jego chorobliwego
200
poczucia humoru; dowód, że napawa się świadomością,
iż ukradł jej coś cennego. Ale ten nikczemny żart miał
pewien cel, który odkryła, gdy wyjęła marionetkę z pu
dełka.
Na dnie leżała kartka. Rozłożyła ją, lecz pismo było tak
nieczytelne, że potrzebowała okularów. Wreszcie z biją
cym sercem zaczęła czytać:
Czy nadal kochasz swoich pupili? Będą dziś grali w fi
nałowych rozgrywkach. Przyjdziemy tam ich podziwiać.
Może i ty byś przyszła? Będę na ciebie czekał na polu
środkowym, kiedy już cały tłum rozejdzie się do domu.
Wymyśl jakiś sposób, by obsługa nie wyprosiła cię ze sta
dionu. Wtedy, gdy zapanuje spokój, zagramy w naszą
własną grę. Tylko ty i ja, Gillian. Jeśli kogoś przyprowa
dzisz ze sobą, twój mały faworyt wypadnie z gry. Ale jeżeli
będziesz przestrzegać reguł, to kto wie, może go nawet
puszczÄ™ wolno.
Rzucał jej wyzwanie, by ratowała Sarę. Jego instrukcje
były oczywiste. Gillian ma przyjść na boisko Wrigley
Field i zostać po meczu. Jeśli zjawi się sama - bez Cleve'a,
bez policji - Lassiter zaproponuje jej wymianÄ™. Sara bÄ™
dzie wolna, a ona...
Zadrżała na myśl, jaki będzie skutek takiej transakcji.
Oczywiście, jeśli posłucha Victora, nie ma wcale pewno
ści, że małej nic się nie stanie. Jeżeli jednak go przekona,
że dziewczynka nie jest jej córką, być może nie skrzywdzi
Sary.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- okiemkrytyka.xlx.pl
Jean Lorrah Savage Empire 02 Dragonlord Of The Savage Empire
McCarthy_Susanne_Milosc_raz_jeszcze
Czas milosci i czekolady Gabrielle Zevin
McMahon Barbara Wyjsc za maz z milosci
McGinnis Alan Loy Sztuka milosci
Moreland_Peggy_Milosc_i_medycyna
Jackson Braun Lilian Kot_ który...29 Kot_ który miał 60 wąsów
Dale, Ruth Jean Stille meine Sehnsucht
Bunch, Chris & Cole, Allan Sten 1 Sten