[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Obawiam się, że nie  powiedziała matka.  Poszła z twoim
ojcem i jego przyjaciółmi do pubu na drinka.
Hamish przez chwilę starał się wyobrazić sobie elegancką Priscillę,
która z jego ojcem i kilkoma kumplami wybiera się do szkockiego baru.
Obraz ten jednak okazał się zbyt nieprawdopodobny.
 Gdzie jesteś, synu?  spytała jego matka.
 W Glasgow.
 Zatrzymałeś się u Jean?  Jean była kuzynką Hamisha.
 Nie  powiedział.  Jestem w hotelu Fleur De Lys, przy Great
Western Road.
 Co ty tam robisz? Przecież to drogie miejsce.
 Och, to tylko taki mały hotelik  powiedział Hamish,
przyglądając się po raz pierwszy luksusowej sypialni, w której się
znajdował, i poczuł się jak czyjś utrzymanek.
 Nie, nie, czytałam artykuł na temat tego miejsca  usłyszał głos
swojej matki.  Jakim cudem stać cię na taki hotel?
Hamish poczuł, że się rumieni.
 To długa historia, mamo. Opowiem ci, jak przyjadę do domu.
Porozmawiali jeszcze przez chwilę, a potem Hamish się rozłączył.
Rozebrał się i położył do łóżka, jednak długo nie mógł zasnąć,
rozmyślając nad sprawą. Im dłużej się nad tym zastanawiał, tym
bardziej dochodził do wniosku, że to musiał być wypadek, a dziwna
atmosfera panująca na wyspie Eileencraig sprawiła, że wymyślił całe to
morderstwo.
TLR
Jednak rano, podczas śniadania, zastał podekscytowaną Harriet,
która nie mogła doczekać się rozpoczęcia ich śledztwa.
 Sądzę, że powinniśmy odwiedzić Diarmuida  powiedziała. 
Gdzie on mieszka?
 W Morris Place, z tego, co pamiętam.
Wyjęła mapę i zaczęła ją przeglądać.
 Cóż, to tuż za rogiem. Możemy pójść tam na piechotę.
Okazało się, że Morris Place to niewielkie osiedle wiktoriańskich
domów, w większości podzielonych na mieszkania, jednak Diarmuid
najwyrazniej był właścicielem całego takiego domu. Zadzwonili do
drzwi i czekali.
Po jakimś czasie Diarmuid otworzył im drzwi. Był nienagannie
ubrany, miał na sobie prążkowany garnitur, białą koszulę i jedwabny
krawat w paski.
 Wychodzisz gdzieś?  spytał Hamish.
 Chciałem iść do biura  powiedział Diarmuid, zasłaniając drzwi
wejściowe.  Chociaż jestem dość zmęczony. Wróciłem dziś nad
ranem. Co wy tu robicie?
 Chcieliśmy tylko zapytać cię o Heather.
Mężczyzna westchnął ze zniecierpliwieniem
i przesunął się niechętnie, wpuszczając ich do środka. Poprowadził
ich do salonu znajdującego się na pierwszym piętrze. Na podłodze
leżały grube dywany. Trzyczęściowy komplet wypoczynkowy, dwa
fotele i sofa, obity był zielonym jedwabiem z ozdobnymi frędzlami.
Ciężkie zielone jedwabne story z frędzlami były odsłonięte,
wpuszczając do środka blade, szare światło. W kominku płonął
sztuczny ogień. W rogu znajdował się bar, a przed kominkiem stał niski
stolik. Jego wypolerowany dębowy blat przykryty był dla
TLR
bezpieczeństwa podkładkami przedstawiającymi obrazy
impresjonistów. Diarmuid poprowadził ich w kierunku krzeseł, usiadł,
a jego przystojna twarz przybrała wyraz smutku, który według niego
był najbardziej odpowiedni na tę okoliczność.
Pierwsze pytanie Hamisha najwyrazniej go zaskoczyło. Czy
Heather pisała książkę? Diarmuid odpowiedział, że nie. Dodał jednak,
że ciągle coś tam zapisywała.
 Jeśli napisałaby książkę, to kazałaby Jessie ją przepisać na
komputerze  powiedział Diarmuid.  Jessie przepisywała wszystkie
jej listy.
Hamish przyjrzał mu się z ciekawością.
 Jessie była twoją sekretarką. Czy nie miała nic przeciwko temu,
że pracowała także dla twojej żony?
 Och, nie, to dobra dziewczyna. Poza tym Heather płaciła jej
oddzielnie.
 Gdzie ona teraz jest?
 W domu.
Hamish wyjął mały notesik, w którym zapisał wszystkie numery
telefonów i adresy podejrzanych.
 Miałbyś coś przeciwko temu, gdybym skorzystał z twojego
telefonu i zadzwonił do Jessie?
 Proszę bardzo  powiedział Diarmuid, wskazując głową w
kierunku biało-złotego telefonu, który stał na stoliku przy oknie. Był to
jeden ze starszych modeli.
Hamish zadzwonił do Jessie. Kiedy odebrała, spytał, czy Heather
kiedykolwiek kazała jej przepisywać jakiś rękopis.
TLR
 Nie  odparła oschle Jessie.  Coś jeszcze? Jestem zajęta
przygotowaniami do pogrzebu.
Hamish powiedział, że teraz to by było na tyle i ostrożnie odłożył
słuchawkę.
Nie miał już żadnych pytań do Diarmuida, który zaprowadził ich do
wyjścia i najwyrazniej całkiem zapomniał, że miał iść do biura.
 Mam ochotę dać sobie z tym spokój  stwierdziła Harriet
ponuro, kiedy wyszli z Morris Place.  To taki niepewny trop, Hamish.
 Chciałbym jeszcze spróbować z tą redaktorką z Nowego Jorku
 powiedział Hamish.  Mam pewien pomysł.
 Cóż, nie możemy zadzwonić wcześniej, niż o piętnastej. W [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl