[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tullę, w jej wzroku pojawiła się czujność. Dawno nie miała od niej żadnych wieści, co w
gruncie rzeczy poczytywała za dobry znak, ale była ciekawa, jak tej młodej mężatce upłynęła
zima.
- Dzień dobry, Tulla, widzę, że wybrałaś się na spacer, żeby uczcić piękną pogodę!
Tulla uśmiechnęła się, a jej oczy rozbłysły. Hannah od razu zauważyła zmianę w jej
wyglądzie. Policzki miała pełniejsze, a jej spojrzenie wyrażało pewność siebie.
- Rzeczywiście, po długiej zimie takie pogodne dni wydają się szczególnie piękne.
Zostawiłam porządki i pomyślałam sobie, że cię odwiedzę.
Popatrzyła na wilgotne dłonie Hannah i pewnie miała lekkie wyrzuty sumienia, bo jako
dobra gospodyni powinna teraz sprzątać we własnym domu. Ale co tam! Kiedy usiadła z Hannah
na schodach do spichlerza, ogarnęły ją radość i zadowolenie.
- Bardzo mi miło - zapewniła Hannah szczerze. - Zamierzałam właśnie zrobić sobie
przerwę i powygrzewać się na słońcu. Jeśli utrzyma się taka ładna pogoda, to niebawem będzie
można wyprowadzić bydło na pastwiska.
Omiotła spojrzeniem pola, na których za parę dni stopnieją resztki śniegu, i wciągnęła w
nozdrza wiosenne zapachy wilgotnej ziemi, rozgrzanego drewna i mokrego nawozu.
- Opowiedz, jak wam minęła zima - zagadnęła Hannah, przyglądając się uważnie Tulli.
Zastanawiała się, czym chce się z nią podzielić gospodyni z Plassen.
- No cóż, początki były dość ciężkie. Wprawdzie Jon nie opuszczał zagrody, ale wciąż
wynajdywał jakąś robotę w stodole i stajni, nie miał więc czasu porozmawiać ze mną ani
posiedzieć w spokoju.
Tulla skubała zamyślona pięknie utkany pasek, podobny nieco do tego, który dostała
kiedyś w prezencie Birgit. Długie końce zwisały luzno, ozdabiając spódnicę.
- Ale potem doszły do nas smutne wieści o Sigurdzie Torsecie, który pojechał do miasta
przed Bożym Narodzeniem i zmarł na cholerę. Jon zmienił się dosłownie z dnia na dzień. Nagle
stał się bardziej rozmowny i czuły, prawie taki sam jak na początku naszej znajomości. - Tulla
spuściła wzrok trochę zakłopotana swoją otwartością, lecz mówiła dalej: - Każdego dnia
spodziewałam się, że nastąpi koniec tej sielanki, ale mijały zimowe tygodnie, a Jon interesował
się mną coraz bardziej. Co wieczór siadaliśmy przy piecu, ja zajmowałam się jakimiś robótkami,
on majsterkowaniem, i wspólnie planowaliśmy, co trzeba zrobić w tym roku na górskim
pastwisku. Jon wracał po obrządku do izby i właściwie nigdzie pózniej nie wychodził.
Tulla podniosła wzrok i napotkała spojrzenie Hannah. Na jej okrągłych policzkach
pojawił się lekki rumieniec.
- Wiesz, Hannah, to była wspaniała zima.
Hannah uśmiechnęła się, ciesząc się w imieniu młodej kobiety, bo już się domyśliła, co ta
chce jej powiedzieć. Położyła rękę na spoconej dłoni Tulli, żeby pokazać, jak bardzo ją cieszą te
dobre nowiny.
- Och, jak dobrze usłyszeć, że Jon się zmienił - rzekła cicho. - Właściwie zdaje mi się
teraz, że on się po prostu tylko trochę zapomniał.
- Zapomniał? - Tulla popatrzyła na Hannah, nie rozumiejąc, o co jej chodzi.
- Tak, po prostu przez jakiś czas przestał cię dostrzegać. Tulla wybuchnęła perlistym
śmiechem.
- I pewnie już zgadłaś, jak się mają sprawy? - zapytała, patrząc na Hannah rozbawionymi
oczami. - Tobie jestem winna podziękowanie, że wreszcie staliśmy się małą rodziną!
- No wiesz? Coś ty? - odezwała się Hannah z przesadnym oburzeniem. - Nie mieszaj
mnie do tego. Bo to akurat daliście radę zrobić sami.
Zachichotały jak młode dziewczyny.
Kiedy Ole wyjrzał przez drzwi do stajni, zobaczył dwie roześmiane kobiety. Dawno już
nie widział matki takiej wesołej i pomyślał sobie, że to jakieś babskie sprawy i lepiej się nie
wtrącać. Szybko więc cofnął głowę. Dolatywały do niego jednak dzwięczne głosy i wyczuwał
pogodny nastrój.
Przypomniał sobie ten wieczór, kiedy po raz pierwszy spotkał Tullę w izbie. Była wtedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl