[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się ktoś lepszy niż ona. Ich lekcje powinien prowadzić prawdziwy nauczyciel, a nie biedna
wdowa po miejscowym wikarym. Powinny uczyć się francuskiego, nauk ścisłych, historii i
geografii oraz siedzieć przy pulpitach, a nie na długich drewnianych ławach, skulone nad
swoimi tabliczkami. Powinny mieć też prawdziwą szkołę, a nie uczyć się w przerazliwie
zimnej, wilgotnej latarni morskiej, wyposażonej w piecyk na drewno, który stale gasł. Emma
zauważyła, że teraz też się już nie palił.
Niech licho porwie piecyk, pomyślała. I tak nie potrafił ogrzać tego pomieszczenia,
tylko stale dymił. Powinna była poprosić hrabiego o pieniądze na kupno nowego pieca...
Było jednak bardzo wątpliwe, czy James chciałby nadal wspierać jej dobroczynne
cele. Po tym, co zaszło między nimi, nie mogłaby nawet mieć do niego pretensji.
Musiała jednak przyznać, że ładnie się teraz zachował, przyjeżdżając aż z Londynu
tylko po to, żeby zaproponować jej, by zamieszkała u jego matki. Mógł nim kierować
również ukryty motyw Emma była przekonana, że zrobił to, żeby pozbyć się poczucia winy
po tej strasznej awanturze ze Stuartem ale bez względu na wszystko, to było bardzo miłe z
jego strony.
Nawet gdyby Emma nie miała szkoły, jak mogłaby przyjąć propozycję lady Denham?
To było niemożliwe. Na przeszkodzie stał testament pana O'Malleya. Gdyby pojechała do
Londynu, a to wszystko się wydało? Stałaby się pośmiewiskiem całego Mayfair.
- John powiedziała Emma, po raz ostatni spojrzawszy w okno, żeby się upewnić, że
James naprawdę odjechał pomóż mi przy rozpalaniu piecyka, dobrze? Znowu wygasł.
- Tak, pani Chesterton. Chłopiec odłożył tabliczkę i podszedł do kapryśnego pieca.
To hańba, pomyślała Emma, patrząc na Johna, że nie ma pieniędzy na to, żeby posłać
go do normalnej szkoły. Chłopak był wyjątkowo zdolny, za parę miesięcy ona już nie będzie
w stanie niczego go nauczyć.
Powinnam była, wyrzucała sobie Emma, zapytać hrabiego, czy nie zechciałby
utworzyć funduszu stypendialnego imienia Stuarta, żeby umożliwić najzdolniejszym
chłopcom naukę w college'u. Wiedziała, że nie dałby się łatwo przekonać. Niech pracują i
płacą za swoją naukę , jakby słyszała jego słowa. Jeśli tak bardzo pragną się uczyć, to
znajdą sposób, żeby na to zarobić .
Istniała jednak szansa, że on się zmienił. Przyjechał przecież z Londynu, żeby się
osobiście przekonać, jak jej się powodzi, a Emma dobrze wiedziała, że nie cierpiał Szkocji.
Może teraz byłby bardziej otwarty na jej sugestie niż niegdyś. Zmierć Stuarta mogła hrabiego
złagodzić; Emma też się zmieniła, zahartowała. A przy okazji odkryła w sobie cechy, o
których przedtem nie miała pojęcia. To było bolesne doświadczenie.
Mogłaby napisać do Jamesa. Tak, to świetny pomysł. Zwykły, miły list...
No tak, ale list, który wysłała do jego matki, też był zwykłym listem, a jakiego
narobił zamieszania.
- A niech to szepnęła, ale zaraz jedno z dzieci podniosło rękę, żeby spytać, dlaczego
napisała, że trzydzieści podzielone przez pięć jest siedem, kiedy powinno być sześć, więc
Emma od razu zapomniała o lordzie Jamesie Marburym.
6
Ale lord Denham nie zapomniał o Emmie. Jak mógłby o niej zapomnieć?
O ich porannym spotkaniu przypomina mu boląca ręka, którą mu wreszcie
obandażował pozostawiony w gospodzie lokaj.
Hrabia siedział przy najlepszym stoliku w gospodzie, tak przynajmniej twierdziła
usługująca. Mary, młoda kobieta o wydatnym biuście, przetarła również szmatą krzesło, na
którym miał usiąść. Ten najlepszy stolik stał blisko drzwi do kuchni, ale nie miał ochoty się
z nią sprzeczać. Przynajmniej znajdował się blisko kominka.
Nie otrzymał karty dań. Mary poinformowała go, że dzisiejszy lunch farmera jest
doskonały, i spytała, czy podać mu piwo czy jabłecznik. James postanowił zaryzykować i
poprosił o whisky. Mary uśmiechnęła się szeroko, chociaż z powodu braków w uzębieniu
wcale nie było jej z tym do twarzy, i zaczęła wymieniać długą listę trunków. James zdał się na
przypadek i bez namysłu wybrał jeden z nich, chcąc się jak najszybciej pozbyć bezzębnej
dziewczyny. Po chwili przyniosła mu małą szklaneczkę trunku...
Było południe, dzień pracy, więc James był jedynym klientem w gospodzie Pod
Krową Morską . Siedział zamyślony, patrząc w ogień. Był w rozterce. Nie wiedział, co
powinien teraz zrobić. Miał równie małe szanse zarówno na wywiezienie stąd wdowy po
swoim kuzynie, jak i na znalezienie miejsca jego wiecznego spoczynku.
To był kolejny problem. Co mógł jeszcze zrobić w sprawie Stuarta? Gdzie Emma
mogła go pogrzebać, jeśli jego grobu nie było na miejscowym cmentarzu? Dlaczego ludzie,
których pytał, gdzie został pochowany wikary, tak dziwnie na niego patrzyli? Powinien był
zapytać o to Emmę wprost, ale, do licha, takich pytań nie powinno się zadawać zrozpaczonej
wdowie. Szczególnie że nie pytał o to, by położyć na grobie wiązankę kwiatów, ale dlatego że
chciał ekshumować ciało kuzyna. Był przekonany, że Emma miałaby własne zdanie na ten
temat.
Słowa pastora, kiedy pytał go o miejsce wiecznego spoczynku Stuarta, również nie
podniosły go na duchu.
- Ciężko mi było powiedział mu wielebny Peck odmówić pani Chesterton, żonie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- radom.pev.pl
Cabot Meg Pamiętnik księżniczki 10 Pożegnanie księżniczki
Cabot Meg Papla 02 Papla w wielkim mieście
306. Harlequin Romance Wilson Patricia Zaproszenie do Kornwalii
4 Briggs Patricia Mercedes Thompson Znak Kości
D411. Hagan Patricia Gliniarze i caluski(1)
0219. Knoll Patricia Najprawdziwsza McCoy
Carroll Jenny _Cabot Meg_ Pośredniczka 01 Kraina cienia
Głogoczowski Marek Wojna bogów
Komuda Jacek WarchośÂ‚y i pijanice