[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Po pracy, jedenastego, wszedłem sam do tego przeklętego mieszkania.
Chciałem sprawdzić, czy nie ma tam wilgoci albo jakichś zacieków. Wchodziłem też do
salonu, ale nie zobaczyłem niczego szczególnego.
 A następnego dnia, dwunastego?
 Jeszcze tam po południu wróciłem. Poleciłem Mic - cichemu, żeby nie
rozbierał galerii. On poszedł do domu, a ja poczekałem z pół godziny na pana Speciale.
 Wtedy także zszedł pan sprawdzić?
 Tak. I wszystko było w porządku.
 Także w salonie? - spytał Fazio.
 Także w salonie.
 I co dalej?
 W końcu pan Speciale przyjechał.
 Czym?
 Samochodem. Wynajął sobie auto, kiedy tu przyjechał.
 Był z nim także pasierb?
 Był.
 O której to było?
 Chyba koło czwartej.
 Zeszliście na dół?
 Zeszliśmy wszyscy trzej.
 Jak sobie poradziliście ze światłem?
 Ja miałem mocną latarkę. A Speciale przywiózł sobie swoją. Pan Speciale
wszystko dokładnie skontrolował, bo to był człowiek uparty i skrupulatny, a potem go
spytałem, czy już możemy zlikwidować przejście i narzucić ziemię, i on mi odpowiedział, że
tak trzeba zrobić. Rzuciłem okiem raz jeszcze i wyszliśmy z panem Speciale na dwór.
Pożegnaliśmy się i ja pojechałem do domu.
 A Ralf?
 Chłopak zabrał ojczymowi latarkę i został pod ziemią.
 Po co?
 Nie wiem. Pamiętam tylko, że lubił siedzieć pod ziemią. Oglądał opakowane
okna i śmiał się. Już panu mówiłem, że to był wariat.
 Słowem, pan odjechał, a pan Speciale i Ralf zostali w Pizzo?
 Owszem, zostawiłem ich tam. Pan Speciale miał klucze od tego górnego
mieszkania, gdzie już można było mieszkać.
 Pamięta pan, która to mogła być, kiedy pan odjechał?
155
 Prawie piÄ…ta.
 Dlaczego zatem dał pan znać Miccichemu, że może rozebrać galerię dopiero o
dziewiątej wieczór?
 Dzwoniłem do niego chyba ze trzy razy, ale nikt nie odbierał! Dopiero
wieczorem zastałem go w domu!
Wszystko się zgadzało. Micciche z żoną spędzili popołudnie w szpitalu w Montelusie.
 I co pan robił, kiedy pan wyjechał z Pizzo?
Dipasquale o mało się nie roześmiał.
 Chodzi o alibi?
 Jeśli je pan ma, tym lepiej dla pana.
 Mam alibi. Pojechałem do biura Spitaleriego. Między szóstą a ósmą miał
dzwonić do sekretarki i do mnie.
 Przecież jeszcze nie doleciał do Bangkoku! - powiedział Fazio.
 Owszem, nie doleciał. Ale samolot lądował po drodze w jakimś mieście, nie
wiem teraz, jak się nazywało. Spitaleri o tym wiedział, zna tę linię, często nią lata.
 I zadzwonił?
 Owszem.
 To był jakiś ważny telefon?
 Dość ważny. Chodziło o przetarg. Gdyby został nam przyznany, miałem się
tymi sprawami od razu zająć.
 To znaczy, na przykład pójść i porozdzielać łapówki rodzinom Sinagra i Cuffaro,
burmistrzowi i komu tam jeszcze pomyślał komisarz, ale się nie odezwał.
 Pytam teraz z czystej ciekawości, i co, rozstrzygnięto ten przetarg? - wtrącił się
Fazio.
 Dwunastego jeszcze nie było decyzji. Rozstrzygnięto go czternastego.
 I przyznano wam? - spytał znowu Fazio.
 Owszem.
Jakżeby inaczej.
 Daliście o tym znać Spitaleriemu?
 Zawiadomiliśmy go następnego dnia. Zadzwoniliśmy do hotelu w Bangkoku.
 My, to znaczy kto?
 Sekretarka i ja. Na koniec wam powiem, że jeśli chcecie wiedzieć, co się
działo w Pizzo, kiedy już stamtąd odjechałem, musicie zadzwonić do Niemiec, do pana
Speciale.
 Nie wie pan, że on już nie żyje?
 Miał udar?
 Nie, spadł ze schodów we własnym domu.
 No to możecie jeszcze spytać Ralfa.
 Ralf także nie żyje. Dowiedziałem się o tym pół godziny temu.
Dipasquale wydawał się zbity z tropu.
 Jakto...czemu?
 Wsiadł do pociągu razem z ojczymem, ale nigdy nie dojechał do Kolonii.
Chyba w nocy wypadł z wagonu.
 Ta willa w Pizzo naprawdę jest przeklęta! - stwierdził poruszony kierownik
budowy.
 Komu to pan mówi! - pomyślał Montalbano.
Wziął z biurka kartę z fotografią dziewczyny i podał ją Dipasqualemu. Ten popatrzył
na fotografię i zrobił się czerwony na twarzy.
 Zna jÄ… pan?
 Znam. To jedna z tych blizniaczek, które mieszkały w Pizzo, w ostatnim domu
przed dojazdem do willi.
Wyjaśniło się tym samym, dlaczego zaginięcie dziewczyny zgłoszono w Fiacce!
Wtedy Montereale podlegało tamtejszemu komisariatowi.
 To ta dziewczyna została zamordowana? - spytał Dipasquale, wciąż trzymając
kartę ze zdjęciem przed sobą.
 Tak.
 Jestem pewien, że...
 Niech pan mówi.
 Pamięta pan, co panu opowiadałem tamtym razem? To jest ta dziewczyna,
którą Ralf napastował na golasa, a Spitaleri ją uratował.
Ale Dipasquale od razu się połapał, że popełnił błąd. Nie pomyślał i niechcący
wciągnął w tę sprawę Spitale - riego. Chciał to jakoś naprawić.
 A może się mylę. Chyba to nie ta. Całkiem mi się Poplątało. Ta tutaj to
blizniacza siostra tamtej, jestem pewien.
 Często pan te blizniaczki widywał?
 Nie tak często. Czasami. Po drodze do Pizzo trzeba było przejeżdżać koło ich
domu.
 Dlaczego Micciche mówi, że nigdy jej nie widział?
 Panie komisarzu, murarze musieli stawiać się na budowie o siódmej rano. O tej
porze dziewczęta pewnie spały. A [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl