[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ciebie kłopoty.
No ale co miałam robić, kiedy Brian pisał, że właśnie wrócił z lunchu w najmodniejszej
nowojorskiej restauracji, a przy sąsiednim stoliku siedziała Madonna? Wyliczyć listę najgorszych
kanapek w obskurnym barku w Battersea? O nie, wolałam uraczyć go szczegółową relacją, jak to
niedawno ćwiczyłam z Madonną ramię w ramię w ekskluzywnym fitness-klubie dla kobiet.
Potem już poszło lawinowo.
Brian pisał, że wybiera się na weekend do Hampton z mniej znanym członkiem klanu
Kennedych. Odwzajemniłam się bajeczką o wyprawie na południe Francji w prywatnym
samolocie arabskiego księcia, który stracił dla mnie głowę, kiedy poznaliśmy się w klubie
Annabelle s. Brian opisywał zakupy u Ralpha Laurena? Ha, dla mnie Dolce& Gabbana
projektują suknię na dwudzieste szóste urodziny.
Ale największy błąd popełniłam, kiedy wspomniał, że się przeprowadził...
Oczywiście dla Briana wyprowadziłam się z Ballham ledwie zmieniliśmy pióro i papier na
klawiaturę. Teraz mieszkam w luksusowym apartamencie z widokiem na Hyde Park. Kupiłam go
za moją prowizję w sprzedaży stulecia, w końcu jestem wspólniczką w firmie Corbett & Co,
czyli jedną z najbardziej liczących się agencji nieruchomości na rynku (nie powiem mu przecież,
że to żałosna agencyjka z jednopokojowym biurem i trzyosobową załogą, nie licząc
głupkowatego psa).
W moich mailach roiło się od sławnych nazwisk i sławnych miejsc. W sekretnym
wirtualnym życiu niemal codziennie wpadałam po jakiś drobiazg do Cartiera czy Tiffany ego
w końcu należy mi się nagroda za ciężką pracę, prawda? Poza tym muszę czymś ożywić nową
suknię od Donny Karan, muszę zrobić wrażenie na nowych klientach z branży filmowej.
Przyjazniłam się z artystami, pisarzami, modelkami i książętami. Nie ze studentką
zarządzania bez grosza przy duszy, która pracuje w wypożyczalni wideo (Seemą), nie
z domorosłym hakerem, który nigdy nie wytyka nosa ze swego pokoju (Grubym Joe). Brian
sądzi, że zabawiam śmietankę towarzyską i karmię gwiazdy ekranu smakołykami, które pichcę
pod czujnym okiem szefów kuchni z najlepszych restauracji. Nigdy, przenigdy nie jem zimnego
makaronu z puszki, gapiąc się w czarno-biały telewizor.
Wydawało się to takie niewinne. A nawet zabawne. Czasami przepisywałam wszystko
żywcem z kolumny Arabelli Gilbert, zmieniałam niewiele. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że
kiedykolwiek będę musiała udowodnić, że to prawda. Brian to typowy pracoholik. Nigdy nie brał
urlopu, pewnie nawet nie chodził do toalety w godzinach pracy. Aż tu nagle zapragnął wpaść do
Londynu i się ze mną spotkać. Kto by się spodziewał?
Nie, nie, nie szlochałam w wytarty rękaw poplamionego szlafroka.
Co zrobisz? zapytała Seema, gdy skończyłam tragiczną opowieść.
Nie mam zielonego pojęcia wyznałam z rozpaczą.
O Boże mruknęła.
Siedziałyśmy tak sobie i gapiłyśmy się w elektryczny kominek, jakbyśmy liczyły, że
z pomarańczowych płomieni spłynie na nas mądrość.
Właściwie po co tak go okłamywałaś? zapytała nagle.
A jak myślisz? Mieszka sobie w Nowym Jorku, żyje pełnią życia, a ja... jestem do niczego.
Nie chciałam, żeby wiedział, jak się stoczyłam od studiów.
Seema objęła mnie ramieniem. Czasami, jeśli akurat nie używa mojego ulubionego balsamu
do ciała i nie podkrada mi proszku do prania, jest bardzo miła i kochana.
Dlaczego uważasz, że się stoczyłaś? zapytała całkiem poważnie.
A jak sądzisz? Zatoczyłam łuk, wskazując ten sam obskurny pokój, który, jej zdaniem,
jeszcze się do czegoś nadawał.
Cóż zaczęła sztucznie radosnym głosem młodszej konsultantki. Mieszkam tu z tobą
i wcale nie uważam, że się stoczyłam. Owszem, droga na szczyt zajmuje mi więcej czasu, niż się
spodziewałam, ale to jeszcze nie klęska. Masz dopiero dwadzieścia siedem lat, Liz. Wrzuć na luz.
Masz fajnÄ… pracÄ™, prawda?
Akurat! Jestem sekretarką w agencji nieruchomości, nie mam nawet stałej umowy o pracę.
Wystukuję głupie notatki na maszynie, na miłość boską! A studiowałam literaturę angielską,
jakbyś zapomniała.
I co z tego? Ja studiuję zarządzanie i pracuję w wypożyczalni wideo przypomniała mi.
Moje życie prywatne jest do kitu zaczęłam z innego końca.
Masz fajnych przyjaciół zapewniła. Nie okazała urazy, jeśli ją odczuła. Jeśli chcesz,
możemy częściej wychodzić. Nawet dzisiaj. Potańczymy, napijemy się...
Nie stać mnie.
Posłuchaj, Liz Seema była o krok od wybuchu: prawie zawsze miałam więcej forsy do
niej. Przestań się zadręczać. Moim zdaniem, niezle sobie radzisz, jasne? Właściwie niby
dlaczego miałabyś mieszkać w super-apartamencie?
Brian mieszka.
Widziałaś to?
Nie.
No właśnie. A może tak naprawdę mieszka w przyczepie gdzieś w New Jersey i żyje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tlonastrone.pev.pl
Bunch, Chris & Cole, Allan Sten 1 Sten
Barbara Dunlop PodwĂłjne Ĺźycie (Hotel Marchand 10)
Kraszewski Józef Ignacy Całe życie biedna
Arnold Judith Miłosc na całe życie
Amundsen Roald Moje Ĺźycie polarnika
Chris Stevenson Gate Walker (pdf)
Jordan Robert Koło Czasu Preqel Nowa Wiosna
0281. Jordan Penny Stara miłość nie rdzewieje
Charles Todd [Ian Rutledge 06] A Fearsome Doubt (v5.0) (pdf)