[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zajęty? Czym zajęty?
- Gram w golfa - odparł Tomasz.
IX
- Zupełnie jak za dawnych dobrych czasów,
proszę pani - powiedział Albert.
Twarz rozpromienił mu radosny uśmiech.
Chociaż osiągnąwszy wiek średni, Albert roztył
się trochę, miał wciąż w piersi młode,
romantyczne serce; idÄ…c za jego porywami,
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
połączył swój los z losem Tomasza i Tuppence w
latach ich pełnej przygód młodości.
- Pamięta pani ten dzień, kiedy mnie pani
pierwszy raz na oczy zobaczyła? Czyściłem
mosiężne klamki w najelegantszych
apartamentach. Ach, ten portier na dole w
hallu, lepszy był z niego numer! Nic, tylko
czepiał się mnie i czepiał. Aż któregoś dnia
przychodzi pani i opowiada mi cacy historyjkÄ™!
Naturalnie same kłamstwa, o jakimś
złodziejaszku przezywanym Rid Błyskawica. Co
wcale nie znaczy, że część tej bujdy nie okazała
siÄ™ potem prawdziwa. No i od tamtego dnia ani
razu, jak to mówią, nie pożałowałem swojego
kroku. Dużo mieliśmy przygód, zanim w końcu
wszyscyśmy się nie ustatkowali.
Albert westchnął, Tuppence zaś, dzięki
naturalnym skojarzeniom myślowym, nie
omieszkała spytać o zdrowie pani Albertowej.
- Och, staruszka miewa siÄ™ doskonale, tylko
powiada, że Walijczycy jakoś nie bardzo jej
trafiają do gustu. Uważa, że mogliby się dotąd
nauczyć mówić przyzwoicie po angielsku. A co
do bombardowania, to na wsi też już mieli dwa
naloty i teraz na polu pełno jest lejów takich
wielkich, że w każdym śmiało mógłby się
schować samochód. Więc z tym
bezpieczeństwem też nie jest tak, jak się
początkowo zdawało. %7łona powiada, że równie
dobrze mogłaby siedzieć w Londynie, gdzie by
jej się nie robiło smutno od ciągłego patrzenia
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
na te wszystkie drzewa i gdzie nie ma krów, ale
jest za to dobre, higieniczne mleko w butelkach.
- Wydaje mi się, Albercie - powiedziała
Tuppence pod wpływem nagłych wyrzutów
sumienia - że nie powinniśmy byli cię wciągać w
tÄ™ robotÄ™.
- Nonsens, proszę pani. Przecież sam się do nich
zgłaszałem i prosiłem, żeby mnie przyjęli, ale oni
tam tacy są strasznie ważni, że nawet nie raczyli
na mnie spojrzeć. Poradzili, żebym czekał, aż
mój rocznik zostanie powołany. Miałbym
czekać, chociaż jestem silny i zdrowy i aż mnie
ręka świerzbi, żeby się dobrać tym
śmierdzącym, za pani przeproszeniem,
hitlerowcom do skóry. Powie mi pani tylko, jak
mógłbym im napsuć trochę krwi, a zaraz wezmę
się do roboty. Musimy walczyć z Piątą Kolumną,
tak powiadają gazety, chociaż nie wspominają,
gdzie się podziały pierwsze cztery. Słowem,
gotów jestem pomagać pani i panu kapitanowi w
taki sposób, w jaki państwo będą sobie życzyli.
- Doskonale, Albercie. Teraz ci powiem, czego
od ciebie chcemy.
- Od jak dawna zna pan Bletchleya? - spytał
Tomasz, cofając się po wybiciu piłki i
obserwujÄ…c z zadowoleniem jej wartki bieg
samym środkiem dróżki startowej.
Komandor Haydock, który równie zręcznym
wybiciem rozpoczął grę, miał minę
uszczęśliwioną. Zarzuciwszy kije na ramię,
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
odpowiedział:
- Bletchleya? Niech pomyślę... Tak. Chyba z
dziewięć miesięcy. Przyjechał tu zeszłej jesieni.
- Mówił pan, jeśli dobrze pamiętam, że jest
znajomym pana znajomych? - podsunÄ…Å‚
kłamliwie Tomasz.
- Tak mówiłem? - komandor zdziwił się. - To
chyba niemożliwe. Wydaje mi się, że go
poznałem tu, w klubie.
- Nie myśli pan, że to trochę tajemnicza postać?
Tym razem na twarzy Haydocka pojawił się
wyraz niedowierzania.
- Tajemnicza postać? Kto? Stary Bletchley? - w
jego głosie brzmiało szczere zdumienie.
Tomasz westchnął w duchu. Pomyślał, że
widocznie wmawia w siebie rzeczy, które nie
istniejÄ….
Przyszła teraz kolej na jego wybicie. Uderzył, kij
ześliznął mu się po piłce. Haydock wybił
zręcznie, piłka śmignęła w powietrzu tuż nad
murawą i znieruchomiała przed samym
centrum. Haydock wrócił do Tomasza i spytał:
- Co, na Boga, skłoniło pana do nazwania
Bletchleya tajemniczą postacią? Powiedziałbym
raczej, że to człowiek do znudzenia prozaiczny -
typowy oficer naszej armii. PoglÄ…dy trochÄ™
ograniczone... no cóż, życiu w wojsku brak
szerszych horyzontów. Ale tajemniczy!
- Och, tak sobie tylko pomyślałem w związku z
czymś, co mi ktoś powiedział - tłumaczył się
niejasno Tomasz.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Przystąpili teraz do wybijania piłek do dołków.
Komandor ulokował piłkę w swoim.
- DotÄ…d trzy, dwa jeszcze do rozegrania -
powiedział z satysfakcją. Zgodnie z
przewidywaniem Tomasza, Haydock oderwał się
na chwilÄ™ od golfa i podjÄ…Å‚ przerwanÄ… rozmowÄ™.
- Co siÄ™ panu wydaje takie tajemnicze w
Bletchleyu? - spytał.
- Idzie mi tylko o to, że tak naprawdę nikt nic o
nim nie wie - powiedział Tomasz, wzruszając
ramionami.
- Był w pułku Rugbyshire.
- Jest pan tego pewien?
- Ja? Hm... cóż... nie, nic pewnego o tym nie
wiem. Proszę pana, czego się pan właściwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zdrowieiuroda.opx.pl
Christy Poff [Internet Bonds 03] Charlotte Mastered (pdf)
Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 2 Świat Wilka
Feehan Christine Mrok 11 Mroczne zejście
Montella Christian Graal 01 Bezimienny rycerz
Hans.Christian.Andersen Basnie.(osloskop.net)
Christina James Make A Wish and Blow [WR] (pdf)
Christopher Pike [Thirst 03] The Eternal Dawn
Rimmer Christine Rezydencja na wzgĂłrzu (117)
Christine Feehan 07 Mroczny sen
Hyde Christopher Zgromadzenie Świętych