[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na niego nie spojrzały. Nie spojrzała, prawda? A ta szyja i obrys szczęki, po prostu
przepiękne. Zadrżał na myśl, że jej tam dotknie, popieści tę cudną szyję i poczuje przyjemne
trzaśniecie kręgów. A potem ją posiądzie, jak tylko zapragnie, ile razy zechce, tę małą wredną
dziwkę. To będzie najlepsze Boże Narodzenie w jego życiu. Wypił piwo, zostawił pieniądze
na barze, dorzucając akurat taki napiwek, by go nie zapamiętano, i czekał na zewnątrz w
wypożyczonej furgonetce, udając, że studiuje mapę, aż jego latynoska piękność wyszła.
Patrzył, jak wsiada do starej toyoty pickupa, a kiedy znalazła się o jedną przecznicę dalej,
pojechał za nią przez miasteczko. Bal przebierańców. Doskonale. Gdzie indziej mógłby
wtopić się w tło, chodzić między nimi, słuchać rozmów, a potem poczekać na odpowiedni
moment i zabrać swoją zdobycz spod samych ich nosów? To było prawdziwe
błogosławieństwo, a może klątwa, ale naprawdę cudowna klątwa.
...Miała bardzo lśniący kark. A gdyby go skręcił? Rzekłbyś nawet, że... ee... świeci.
- Głupia piosenka - stwierdził.
- Zdaje się, że Val chce chińskie dziecko - powiedział Gabe Fenton.
Pił piwo za piwem z Tuckerem Casem i Theo Crowem w latarni morskiej w
bezwietrzny - rzadkie zjawisko - wtorek przed Bożym Narodzeniem. Postawili krzesła
ogrodowe w miejscu, gdzie kiedyś znajdował się reflektor, i obserwowali stado delfinów
bawiących się w zatoce poniżej.
- Na Gwiazdkę? - spytał Tucker Case. - To chyba dość kosztowny prezent. Po ile one
chodzą? Dziesięć, dwadzieścia tysięcy?
Theo popatrzył na Tucka z dezaprobatą, która wciąż stanowiła jego najczęstszą
reakcję na pilota. Ponieważ jednak wyglądało na to, że Tuck nie opuści miasteczka, Theo i
Gabe zaakceptowali go jako kumpla.
- Pytanie brzmi - powiedział Theo - czy jesteś gotowy, by zostać rodzicem?
- O, ona nie zamierza się nim dzielić. Chce dziecko dla siebie. Mówi, że nie mogłaby
znieść mnie w domu przez cały czas, bo żyję jak zwierzę.
- No, w końcu jesteś biologiem - powiedział Tuck, stając w jego obronie. - To twoja
praca.
- Prawda - przyznał Gabe, po czym uniósł pięść.
- Prawda - powtórzył Tuck i uderzył pięścią w dłoń tamtego {była to mocniejsza,
zaciśnięta wersja przybijania piątki, mniej ekstrawagancka od wariantu z otwartymi dłońmi,
ale nie mniej niezgrabna w wykonaniu dwóch paskudnych białasów. Kumasz, facet? .
Jasne ).
Theo przewrócił oczami i podsunął precla labradorowi czekającemu przy jego boku.
- Ona cię nawet nie lubi, Gabe. Sam mówiłeś. - A jednak daje ci przywilej regularnego
rżnięcia - stwierdził Tuck. - Co wskazuje, że brak jej trzezwej oceny sytuacji. Lubię tę cechę
w kobietach.
- Ona tak ładnie pachnie - powiedział Gabe.
- To jeszcze nie powód, żeby mieć z nią dziecko - odparł Theo.
- Albo kupować jej drogi prezent - dodał Tuck.
- To za kogo się przebierzecie na przyjęcie dla samotnych? - spytał Gabe,
rozpaczliwie chcąc zmienić temat.
- Chyba za pirata - powiedział Theo. - Mam jeszcze przepaskę na oko po zapaleniu
spojówek w zeszłym roku.
- Może za policjanta? - podsunął Tuck i zachichotał.
- A ty za kogo? - spytał Theo. - Za istotę ludzką?
- Nie idę. Muszę pracować - oznajmił Tuck.
- O, ty psie! - wykrzyknął Gabe. - Jak ci się to udało?
Na wzmiankę o psie Skinner podreptał do Faceta od %7łarcia, na wypadek gdyby był
tam precel, którego nie zauważył.
- Wigilia to wielkie święto w branży narkotykowej. W nocy ma być zimno. Będziemy
latać w kółko i szukać śladów cieplnych z wytwórni amfetaminy. Mam nadzieję, że któraś
powierzą na czas świąt jakiemuś żółtodziobowi i będzie wybuch. Nie ma to jak płonąca
wytwórnia amfy na święta.
- Lena wie? - spytał Theo, unosząc brwi.
- Jeszcze nie. ZadzwoniÄ… po mnie w ostatniej chwili.
- Będzie wściekła - powiedział Gabe.
- Powinieneś iść - poradził Theo. - To dla niej ważne.
- Może zjawię się pózniej, bez kostiumu. Kobiety lubią, kiedy spodziewają się
rozczarowania, a ty w ostatniej chwili zaskakujesz je czymś romantycznym, na przykład,
swoim przybyciem.
- Boże, ale z ciebie padalec.
- Co, przecież powiedziałem, że przyjdę.
- Właściwie padalce nie zasługują na tak negatywną opinię - powiedział Gabe. - Tak
naprawdÄ™...
- Może wziąłbyś Roberta? - zwrócił się Tuck do Theo. - Mógłby być twoją piracką
papugÄ….
- Nie cierpię bali przebierańców - powiedział Gabe. - Kostium ujawnia twoją
prawdziwą naturę, choćbyś nie wiem jak się starał.
- Czyli, Tuck - odezwał się Theo - powinieneś mieć w domu kostium padalca.
Mavis Sand uważała, że dobre ciasto owocowe powinno zawierać tylko tyle owoców i
mąki, by farmaceutyki się nie rozpadały. W tym roku oznaczało to garść wiśni koktajlowych i
drugą garść ciemnej mąki Gold Medal. W ostatniej chwili złamała się i dosypała pół szklanki
cukru, bo xanax zostawiał gorzki posmak, który psuł smak rumu. Przez całą noc wydawała
też drinki w zamian za dwadzieścia dawek ecstasy dzieciakowi z ogoloną i wytatuowaną
głową, i tyloma kolczykami w twarzy, że wyglądał, jakby tarzał się w beczce z gwozdziami w
sklepie żelaznym. Chłopak był niemal pewien, że te tabletki to ecstasy, ale nawet gdyby miało
się okazać, że to tylko środki uspokajające dla zwierząt, przyjęcie będzie udane. Mavis nigdy
nie lubiła abstynenckiego charakteru przyjęcia dla samotnych i chciała zobaczyć, jak ten i ów
traci kontrolę nad sobą w kościelnym otoczeniu. Teraz, w popołudnie przed przyjęciem,
ciasto zapomnienia zostanie pocięte na kawałki o niewinnym wyglądzie i ułożone na
czerwono-zielonych papierowych talerzykach, spoczywających na srebrnej tacy niczym płatki
gwiazdy betlejemskiej. Mavis zarechotała pod nosem, kładąc ostatni kawałek, po czym
poszła, by rozpalić grilla za kaplicą.
- Czujecie ten zapach? - spytał Marty o Poranku (wszystkie cmentarne przeboje, jakie
chcecie usłyszeć). - Będzie grill, dzieciaki!
- No, na przykład ja uważam, że serwowanie lazanii w zeszłym roku to był błąd -
powiedziała Bess Leander, podejrzliwa wobec wszelkich potraw po tym, jak otruł ją mąż. -
To nie jest świąteczne danie. Po prostu im się nie chciało.
- Mam nadzieję, że zaśpiewają Dokąd tak spieszą Królowie - wtrąciła Esther.
- A teraz na życzenie słuchaczy spieszą Królowie. Jest z wami Marty o Poranku,
Radio Umarlak, nadajemy w Pine Cove i na całym środkowym wybrzeżu.
- Nie jesteś już w radiu, Marty - powiedział Jimmy Antalvo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fopke.keep.pl
Christy Poff [Internet Bonds 03] Charlotte Mastered (pdf)
Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 2 Świat Wilka
Feehan Christine Mrok 11 Mroczne zejście
Montella Christian Graal 01 Bezimienny rycerz
Hans.Christian.Andersen Basnie.(osloskop.net)
Christina James Make A Wish and Blow [WR] (pdf)
Christopher Pike [Thirst 03] The Eternal Dawn
Rimmer Christine Rezydencja na wzgĂłrzu (117)
Christie Agatha Morderstwo odbędzie się
Christine Feehan 07 Mroczny sen