[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mniej jechało dalej na północ.
Niedobrze, pomyślała Regan. Przy takim małym ruchu łatwiej będzie zauważyć, że
jestem śledzona. W pobliżu Sto Dziesiątej droga skręcała na zachód, a dalej z powro-
tem na południe. Dzwoniący nie określił żadnego limitu czasowego na okrążenie parku,
nie mówił również, że Regan ma się śpieszyć. Zapewne był na tyle mądry, by wiedzieć,
że policja potrafi zlokalizować telefon komórkowy, jeżeli rozmowa trwa ponad minutę,
myślała. To dlatego ledwie pozwolił im coś do mnie powiedzieć.
81
Tata słyszał mamę podczas porannej audycji Imusa, rozważała dalej. Rozmawiali
o książkach dla dzieci, które mama wysłała dla jego synka. Ale dlaczego tata mówił
o tym, co mi czytał, jak byłam mała? Musiał wiedzieć, że mamy tylko kilka sekund.
A wspomniał o mojej ulubionej książce. Która to była? Zupełnie nie mogę sobie przy-
pomnieć.
Minęła wylot na Dziewięćdziesiątą Szóstą na West Side. Ruch się wzmagał.
Wczoraj wieczorem mama mi mówiła, że ciągle myśli o tym, jak ona z tatą zaczy-
nali wspólne życie. Wspominała o ich pierwszym mieszkaniu i jej pierwszym sprze-
danym opowiadaniu. Tata najwyrazniej tak samo wracał myślami do przeszłości.
Powstrzymywała napływające do oczu łzy.
Minęła  Zieloną Tawernę . Restauracja ta, zawsze wspaniale oświetlona, teraz ilumi-
nowana była szczególnie odświętnie. Kiedy byłam mała, zupełnie wyjątkową frajdę sta-
nowiła wyprawa na karuzelę stojącą niedaleko mieszczącego się w Central Parku zoo,
a potem na lunch do tej restauracji.
Znajdowała się na południowym krańcu Parku, na paśmie drogi biegnącej równole-
gle do ulicy Central Park South. Wykonała niemal całkowite okrążenie.
Telefon komórkowy zadzwonił ponownie.
 Hej, o hej, żeglujemy przez Maine... *  wyśpiewał głośno zaopatrzony w maseczkę
z okularem Petey, płynąc pod mostem Waszyngtona na północ. Lecz kiedy zimne, wil-
gotne powietrze zaczęło go szczypać w odsłonięte policzki, przerzucił się na inną pio-
senkę, którą pamiętał jeszcze z pierwszej klasy szkoły podstawowej:  Marznę w nosy,
marznę w uszy, śnieżek mrozny w oczy prószy... .
Trach!
 Alarm! Góra lodowa!  zawołał, gdy motorówka podskoczyła do góry i opadła.
Znowu zmienił śpiewkę:  ...me serce za tobą będzie szłooo . Widział  Titanica trzy razy.
Gdybym to ja prowadził tamtą łajbę, na pewno by się nam udało, pomyślał.
Czuł się wolny jak ptak. Miał wrażenie, że cała rzeka należy do niego, a on uzyskał
świetny czas w zawodach. Poklepał łódkę po burcie.  Będzie mi ciebie brakowało w Bra-
zylii. Przeżyliśmy razem wiele pięknych chwil. Liczę, że gliniarze znajdą ci dobry dom .
Był już niemal przy szczycie Górnego Manhattanu.  Spuyten Duyvil, oto przyby-
wam!  zawołał, gdy skręcał, by wpłynąć w wąską cieśninę, łączącą rzeki Hudson
i Harlem. Całkiem jakbym był w automatycznej pralce  wymamrotał, kiedy wirujące
prądy miotały i kręciły jego leciwym obiektem pływającym.
 Udało się!  oznajmił triumfalnie piętnaście minut pózniej, gdy zacumował mo-
torówkę przy nabrzeżu u wylotu Sto Dwudziestej Siódmej, w miejscu dobrze ukrytym
pod mostem Triborough.
*Na terenie stanu Maine występuje gęsta sieć rzeczna i około 2500 jezior.
82
Dokąd ci wszyscy ludzie tak jadą i jadą? C.B. wściekły czekał w kolejce na zapłacenie
myta za przejazd przez most Waszyngtona. Powinni już pakować w domu prezenty. A ja
będę odpakowywał swój za dwie godziny, dumał. Ta myśl go pocieszyła.
Miał już napisaną instrukcję, którą zamierzał przekazać Regan Reilly. Spodziewam
się, że lubisz jezdzić zygzakami, pomyślał, bo to właśnie będziesz robiła aż do siódmej.
Spojrzał na zegarek. Była 6.30. Czas na kolejny telefon do Regan. Jednak zadzwoni
dopiero wtedy, gdy wydostanie się z sąsiedztwa mostu. Chciał mieć pewność, że połą-
czenie nie będzie zakłócone.
Jak tylko dotarł do Harlem River Drive, wyjął komórkę.
 Czas przyjrzeć się tym ślicznym drzewom przy Park Avenue, Regan  powie-
dział, gdy odebrała telefon.
 Jak sądzisz, Jack, co oni kombinują?  spytał Joe Azzolino szefa, kiedy instrukcja
przekazana Regan, że ma się skierować w stronę Park Avenue, została do nich retrans-
mitowana z nasłuchu kwatery głównej policji.  Orzeł  takie było zakodowane hasło
ich operacji.
 Narzuca się oczywista odpowiedz, że jeden z nich jedzie w ślad za nią i usiłuje
wypatrzyć nasze wozy  odparł Jack. Wobec tego czemu mam nieodparte wrażenie, że
oni chowają coś w zanadrzu, czego my się nie domyślamy?  zadał sobie pytanie. Do
tej pory nie udało się zlokalizować ich telefonu komórkowego. Obie rozmowy trwały
zbyt krótko.
Następna miała miejsce o 6.35. Polecono Regan opuścić Park Avenue, jechać Trzecią
Aleją aż do Sto Szesnastej, tam zatrzymać się przy krawężniku i czekać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl