[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie potrzeba tych kłamstw, Urszulo, wiem o tym, że pozostało mi już niewie-
le czasu. Powiedział mi to lekarz na moje stanowcze życzenie, zanim mnie tutaj
odesłał.
Urszula zaczęła drżeć i usiłowała zapanować nad cisnącymi się jej do oczu
łzami, ale kilka spłynęło mimo to po jej policzkach, i te starła gwałtownie.
Baron przycisnął jej dłoń do swoich warg.
- Czy te łzy są przeznaczone dla mnie, Urszulo? Urszula zaszlochała.
- Ach, mój przyjacielu, mój kochany, najdroższy przyjacielu. Te łzy, to gorz-
kie łzy, które muszę wylewać za pana, ponieważ widzę pana przede mną tak bar-
dzo chorego. Ale chcę zachować opanowanie, by pana nie denerwować. Pan nie
powinien także zbyt wiele mówić, to może zaszkodzić.
- Niech mi pani pozwoli na to, Urszulo. To tak wspaniale, że mogę jeszcze z
panią porozmawiać. I pani przy mnie zostanie, prawda..., aż do końca?
Głaskała jego dłoń, cała drżąc.
- Nie odstąpię od pana. Czy mogę jeszcze oprócz tego coś dla pana uczynić?
Patrzył na nią przez dłuższą chwilę milcząc. Potem powiedział, mocno ściska-
jąc jej rękę:
- Tak, Urszulo, może pani dla mnie zrobić coś wielkiego i pięknego.
Pochyliła się nad nim pełna oczekiwania.
R
L
T
- Niech pan mówi! To co będę mogła zrobić, to co będzie leżało tylko w mojej
mocy, chcę dla pana zrobić.
Znowu przez moment patrzył na nią milcząco, zanim powiedział:
- Mogłaby pani uczynić to, by moja śmierć była lżejsza, Urszulo, tak lekka, że
ta droga w ciemną noc stałaby się dla mnie radością.
Aagodnie i delikatnie odgarnęła mu jasne włosy ze spoconego czoła.
- Niech pan powie mi szybko, co powinnam zrobić, tak bardzo chciałabym
spełnić pana życzenie.
- A przecież pani się przestraszy, kiedy... kochana, droga Urszulo, czy zostanie
pani teraz moją żoną!
Urszula pobladła i cofnęła się z przestrachem:
- Baronie Lutz. Zaśmiał się bezdzwięcznie.
- Wiedziałem, że pani się tego przestraszy, Urszulo. A jednak powtarzam moją
prośbę. Czy pani teraz zostanie moją żoną? Jakiś ksiądz powinien nas jeszcze
dzisiaj połączyć małżeńskim węzłem. Urszulo, spełnij moją prośbę, to ostatnia
prośba umierającego.
Urszula słuchała tych słów cała dygocąc, wstrząsana dreszczami. Wzruszenie
zmusiło ją do tego, by pochylić się niżej i głowę położyć na dłoniach barona.
Czuł, jak drży. Delikatnie pogładził ją po włosach, po tych wspaniałych złotych
kosmykach, które tak bardzo kochał.
- Czy dla pani to takie ciężkie, Urszulo, żeby wypełnić ostatnią prośbę umiera-
jącego? Nic, niczego więcej nie chcę, niż tylko świadomości tego, że panią pozo-
stawiłem zabezpieczoną po mojej śmierci. I... pani szczęście chciałbym uchronić,
w jakiejś bezpiecznej przystani. Wiem Urszulo, że w pani sercu jest Malte.
Urszula poderwała się i popatrzyła na niego przestraszona. Ciemny rumieniec
pojawił się na jej bladej twarzy. Ale nie potrafiła skłamać tym szlachetnym, do-
brym oczom. Patrzyła na niego wzrokiem, w którym można było odczytać to
wszystko, co leżało w głębi jej serca.
R
L
T
- A więc pan o tym wiedział, nie chcę kłamać, drogi przyjacielu, jestem to pa-
nu winna. Tak, kocham Malte... i ostatniego dnia w Feldegg rozmawialiśmy o
tym z sobą. Wiemy, że dla nas nie ma żadnej możliwości wspólnego życia. Z
ciężkim sercem wtedy podjęliśmy decyzję o pożegnaniu się na zawsze.
Popatrzył na nią z uśmiechem, który krajał jej serce.
- Wiedziałem o tym, że pani kocha Maltego, i zazdrościłem mu tej miłości tak
długo, jak byłem zdrowy i silny, jednak uważałem, że on jest godny pani miłości.
Ale ja także jestem tylko człowiekiem. Niechętnie pozwala się na oddanie swego
największego szczęścia w inne ręce. Ale teraz, teraz z moimi wszystkimi życze-
niami już się pożegnałam, tylko pani szczęścia dotyczą jeszcze wszystkie moje
starania. To zawsze bardziej dotyczyło pani niż mnie. A ponieważ pani szczęście
związane jest z Malte, muszę wraz z pani szczęściem wiązać i jego. Dlatego pro-
szę panią, by pani została moją żoną. Tylko w sensie prawnym, Urszulo. To po-
winno pózniej pani, kiedy Malte zdrowy wróci z wojny do domu, otworzyć drogę
do szczęścia. Jako wdowa po mnie, zostanie pani moją spadkobierczynią. Wtedy
nie będzie pani już dłużej biedna i rodzice Malte przywitają panią z otwartymi
ramionami jako swoją synową. Malte nie będzie musiał już starać się o nieko-
chaną, bogatą żonę. Widzi pani, Urszulo, że ja nie chcę tego dla siebie, pozwoli
to stworzyć podstawy pani szczęścia.
Urszula wstrząśnięta pochyliła się nad nim i pocałowała go w rękę.
- Lutz, pan jest taki dobry, bezinteresowny dla wszystkich - powiedziała drżą-
cym głosem.
Potrząsnął przecząco głową śmiejąc się.
- Ponieważ komu innemu życzę tego, czego sam nie potrafię osiągnąć? Nie,
Urszulo, to tylko rezygnacja przed koniecznością. Nie jestem ani lepszy, ani gor-
szy od innych ludzi. To co robię, to ostatecznie jednak tylko egoizm. Chciałem
zdobyć, chociaż słaby odblask pani szczęścia, pani, którą kocham z całą żarliwo-
ścią, do jakiej zdolne jest ludzkie serce.
Urszula zaszlochała.
- Aamie mi pan serce! Lutz... kochany Lutz, że nie mogę cię kochać, tak jak
bym chciała.
R
L
T
Nieziemski blask rozświetlił jego wzrok.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- okiemkrytyka.xlx.pl
Hedwig Courths Mahler Cierniowy szlak
Szivtelen mostoha Hedwig Courths Mahler
Csalogany Hedwig Courths Mahler
Courths Mahler Jadwiga Szczęście czeka na drugim brzegu
(27) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Skarb generaśÂ‚a Samsonowa tom 2
301. Harlequin Romance Lamb Charlotte Zacmienie
Agatha Christie TrzynaśÂ›cie zagadek
John Glad Future Human Evolution Eugenics in the Twenty First Century