[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Będziemy - zapewnił Steve.
- I chcę nadal z tobą pracować.
- Dobrze. Będziemy zachowywać się tak, że nikt niczego się nie domy-
śli. Wyłącznie jak policyjni profesjonaliści.
- Nawet podczas nocnego śledzenia? Jeśli zechcemy zabić czas...
- Wtedy będziemy jeść i tak się utuczymy, że już nigdy więcej nie do-
gonimy żadnego podejrzanego.
Steve wyskoczył z łóżka, a Liz, oparta na łokciu, śledziła go wzrokiem.
Podszedł do szafy. Wyjął z szuflady piżamę i szybko nałożył spodnie.
Górną część rzucił Liz.
- Chodź, weźmiemy prysznic, a potem coś ci pokażę. Prysznic trwał
dłużej, niż przypuszczali, bo znów kochali
się, tym razem w strumieniach wody. Wreszcie dotarli do kuchni.
Widok tego pomieszczenia zaskoczył Liz. Było idealnie czyste i wypo-
sażone we wszystkie najnowocześniejsze kuchenne urządzenia. Oprócz
lodówki znajdowała się tutaj mała
spiżarnia. Kiedy Steve otworzył drzwi, Liz zobaczyła, że jest doskonale
zaopatrzona.
Usiedli przy małym, dwuosobowym stoliku. Steve okazał się znakomi-
tym panem domu. Podał omlet z kiełbasą i serem, obłożony grzankami i
przybrany plasterkami kiwi, a potem kawę z ekspresu. Były jeszcze sok
ze świeżych pomarańczy i miseczka truskawkowego dżemu.
- Zadziwiasz mnie - oznajmiła Liz. - Widzę, że umiesz gotować.
- To moje hobby. Ale ciągły brak czasu sprawia, że zwykle jadam na
mieście.
- Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że jesteś świetnym kucharzem.
- Nie uwłacza to prawdziwemu mężczyźnie.
Jedli z apetytem i rozmawiali o przyszłości i dalszej wspólnej pracy.
- Nikt nie może się dowiedzieć o tym, co nas łączy - powiedziała Liz. -
Będziesz musiał nadal udawać, że mnie nie znosisz i chcesz się pozbyć
babskiego partnera.
- Liz, to nie tak - zaprotestował Steve. - Nie chodzi mi o ciebie. - Nagle
spoważniał. - Mam po prostu uraz na punkcie niebezpieczeństw grożą-
cych kobietom pracującym w policji. Jeśli noszą broń i kuloodporną
kamizelkę, oznacza to, że są stale narażone na niebezpieczeństwo. Nie
potrafię się z tym pogodzić.
Liz zjadła resztkę pysznego omletu.
- Przecież dobrze wiesz, że przeszłam odpowiedni trening, żeby radzić
sobie w trudnych sytuacjach - przypomniała Steve'owi.
- Tak, ale... - westchnął ciężko i powtórzył: - Nie potrafię się z tym po-
godzić. Przysięgałem sobie, że nigdy... - urwał.
- Co przysięgałeś?
- Że nigdy nie zwiążę się z osobą, z którą pracuję.
- Masz na myśli tę dziewczynę z Kalifornii?
Po kamiennej minie Steve'a Liz poznała, że poruszyła temat zakazany.
Po chwili roześmiał się nerwowo i krótko.
- Jaką dziewczynę? - zapytał suchym tonem.
- Coś usłyszałam od Carol Batson. - Wzruszyła ramionami.
- Co?
Liz wypiła łyk kawy.
- Podobno wyjechałeś na stałe z Kalifornii z powodu jakiejś kobiety.
W odpowiedzi Steve roześmiał się tak fałszywie, że Liz zapytała:
- A więc to prawda?
- Nie. - Potrząsnął głową. - Opuściłem Zachodnie Wybrzeże dlatego, że
była mi potrzebna zmiana otoczenia.
- Tylko z tego powodu?
- Tak.
Steve podniósł się z miejsca i wziął Liz w ramiona.
- Jesteś jedyną kobietą w moim życiu - oznajmił. Miała nadzieję, że to
prawda.
Bo mimo ciągle składanych sobie obietnic, że się nie zaangażuje emo-
cjonalnie, nie potrafiła oprzeć się uczuciu, które nią zawładnęło.
Była beznadziejnie zakochana w Stevie Millerze.
ROZDZIAŁ DWUNASTY
Otworzyła oczy wcześniej niż Steve. Lubiła te parę chwil przed ode-
zwaniem się budzika. A także lubiła obserwować, jak Steve śpi. Było w
nim coś chłopięcego. Zastanawiała się, czy ma jakieś sny.
Od sześciu tygodni spędzali razem prawie każdą chwilę. Oczywiście,
po staremu rozchodzili się po pracy, by spotkać się później. Na kolacji
w mało uczęszczanych restauracjach lub w kinie. Czasami chodzili do
kręgielni lub na łyżwy.
Kiedy udawało się im razem spędzić noc, Liz była uszczęśliwiona. Raz
spali u niej, a raz u Steve'a. Nadal dokuczali sobie na posterunku. Cza-
sami nawet aranżowali kłótnie, żeby nikt nie podejrzewał ich o bliski
związek.
Liz delikatnie dotknęła wargami czoła Steve'a. Zamierzała wysunąć się
z łóżka i zaskoczyć go, przygotowując śniadanie. Ale to on niespodzie-
wanie złapał Liz w objęcia i wciągnął na siebie, domagając się poca-
łunku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tlonastrone.pev.pl
306. Harlequin Romance Wilson Patricia Zaproszenie do Kornwalii
4 Briggs Patricia Mercedes Thompson Znak Kości
0219. Knoll Patricia Najprawdziwsza McCoy
Morgan Sarah Noworoczne śźyczenie
Unia Europejska Podstawowe akty
Christie Agatha Dlaczego nie Evans
Specjalna PrzesyśÂ‚ka Steel Danielle
Isaac Asimov Gwiazdy jak pyśÂ‚ Notatnik
Frale Barbara Templariusze i caśÂ‚un turyśÂ„ski