[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wobec Harry'ego? - zapytał lodowatym tonem.
Podniosła na niego oczy.
- Tak, wobec Harry'ego. Może nie jest najlepszym
kochankiem, ale jest miły i da mi poczucie bezpieczeń­
stwa.
- Niczego ci nie da. Będziesz ciągle wspominać, jak
dobrze było ci w moich ramionach.
- To nie fair - powiedziała zagryzając wargi.
- Mogę uczynić to wspomnienie pełniejszym - ciąg­
nął stłumionym głosem. - Mogę ofiarować ci noc, o któ­
rej długo będziesz pamiętać. Nie będziemy się na nic
oglądać.
Przymknęła oczy. Kochała go i on o tym wiedział,
ale nie powinien jej tak dręczyć.
- Nie mogę - jęknęła.
- Spójrz na mnie!
Słysząc ten rozkazujący ton, podniosła na niego pełne
bólu oczy.
- Nie zajdziesz w ciążę - powiedział szorstko.
- I nie musisz się z mojej strony niczego obawiać. Nie
miewałem przypadkowych stosunków i zawsze byłem
98
ostrożny. Dam ci coś, czego nie zaznasz nigdy z twym
opasłym przyszłym mężem.
- Wiem o tym - przytaknęła, unikając jego wzroku.
- Ale sprawiłabym w ten sposób zawód Harry'emu. Ty
możesz opowiadać jakieś bzdury o nowej moralności
i namawiać mnie do zrezygnowania ze staromodnych na­
kazów, ale dla mnie to jest sprawa honoru. Jeśli męż­
czyzna pragnie dać mi swoje nazwisko i ufa mi, jestem
mu winna coś w zamian. Ma pełne prawo oczekiwać ode
mnie wierności.
Nie przerywał jej. Miała rację. Ale on nigdy nie myślał
o tym w ten sposób. Honor! Nie zastanawiał się przedtem
nad znaczeniem tych słów. Teraz nagle zrozumiał ich
sens. Ona uważała, że musi być wierna, choć nie miała
jeszcze obrączki, choć nie złożyła jeszcze małżeńskich
ślubów. Taka kobieta nigdy nie pójdzie do łóżka z przy­
padkowym mężczyzną i nie wda się w przelotne roman­
se. Gdy już kogoś poślubi, będzie kochać tylko jego i u-
mrze wierna temu jednemu człowiekowi. Będzie miała
z nim dzieci...
Nie, nie będzie miała dzieci z Harrym, gdyż on ich
nie chce. A więc umrze, nie zaznawszy cudownego uczu­
cia macierzyństwa. Przecież to bez sensu! Jest stworzona
do tego, by zostać matką. Rozgorączkowany wyobraził
sobie, jak by wyglądała z jego dzieckiem w łonie, roz­
kwitająca w macierzyństwie. Stwierdził w tym momen­
cie, że zrodziła się w nim potrzeba, jakiej nigdy przedtem
nie odczuwał. Zapragnął mieć własną rodzinę. Żonę. Sy­
nów. Córki. Miał już trzydzieści siedem lat i prócz matki
nie miał nikogo. Był samotny, naprawdę samotny. Ale
chciał mieć kogoś. Chciał Christy. Znów na nią popatrzył.
99
Nie spodziewał się wcale, że zgodzi się na ofiarowaną
jej jedną noc miłości. Różniła się bardzo od kobiet, które
znał wcześniej. Była dziewczyną z zasadami. Odczuł na­
gle dumę, że taka istota mogła go pokochać.
- Wierność - powtórzył, wciąż patrząc na nią. - Je­
den mężczyzna, jedna miłość, ale jeśli nie kochasz go,
czy nie jest to również oszustwo?
- Z czasem go pokocham - odpowiedziała stanow­
czo.
- Mówiłaś, że kochasz mnie - przypomniał.
Siedziała bez ruchu na krześle.
- A ty powiedziałeś, że to tylko złudzenie wywołane
pociągiem fizycznym - odrzekła z rozpaczą w głosie.
- Coś takiego! Mój Boże, jeszcze tydzień temu do
głowy by mi nie przyszło, że mógłbym pokazać się nagi
jakiejś kobiecie.
- Chyba nie mówisz tego poważnie?! - zawołała zdu­
miona.
- Dlaczego nie? - spojrzał na nią ponuro. - Czy my­
ślisz, że tylko ty masz zahamowania? To było całkiem
naturalne, że odsłoniłem się przed tobą, ale nie zrobiłbym
tego przy żadnej innej kobiecie. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl