[ Pobierz całość w formacie PDF ]
transportować tę skrzynię.
- Zdaj się na mnie, wiem, co należy zrobić. Mam przyja
ciela, który mieszka jakieś pięćdziesiąt kilometrów stąd
w głąb lądu. Ma bardzo duży dom i możemy się u niego
zatrzymać. Tam będziemy bezpieczni, on był kiedyś dowódcą
oddziału komandosów i zatrudnia u siebie swoich byłych
podwładnych. Teraz całkowicie zmienił zawód, ma dużą fir
mę, żonę i dwójkę dzieci.
126
WAKACJE W MEKSYKU
- Jakich ma pan interesujących znajomych, panie Rourke
- powiedział Dan.
- Proszę zwracać się do mnie po imieniu. Zostawię tu
Karie i postaram się wynająć odpowiednią ciężarówkę. Wrócę
jak najszybciej, a wy się pakujcie.
Dwie godziny później cała rodzina Curtisów oraz Canton
z córką byli już w drodze. Zaczął padać deszcz i zerwał się
wiatr, zwiastuny nadciągającego huraganu. Jechali przez
dżunglę, mijali niewielkie puebla. Przed domami wisiały ha
maki, kolorowo ubrane dzieci biegały po deszczu, razem
z psami, prosiakami i innymi zwierzakami. Co ich zadziwiło,
to anteny satelitarne na dachach wiejskich chatek. Jakże osob
liwe połączenie nowoczesności i dawnych czasów...
Przejechali przez Chichen Itza, antyczne miasto Majów.
Janie pomyślała przez moment o Quentinie, który zwiedzał je
podczas swojego pobytu. Wydawał jej się taki obcy i daleki.
Nie rozumiała, jak kiedykolwiek mogła sobie wyobrażać
wspólne z nim życie.
- Nie wolałaś pojechać z Cantonem? - spytała Joan córkę.
- Nie. Myślę, że bardziej mogę się wam przydać.
- Boisz się, że ktoś może na nas napaść? - Dan spojrzał
na nią uważnie.
- Mam nadzieję, że tak się nie stanie, ale przecież nie
można tego wykluczyć.
- Co my byśmy bez ciebie zrobili? - rozczuliła się Joan.
- Nie mam pojęcia. - Janie uściskała matkę.
Przy bramie domu przyjaciela Cantona stało dwóch męż
czyzn z karabinami. Byli ubrani w czarne drelichowe spodnie
127
128
WAKACJE W MEKSYKU
i bluzy. Gdy tylko Canton wyjaśnił im, kim jest, brama na
tychmiast została otwarta. Oba samochody wjechały na teren
posiadłości.
Dom wyglądał imponująco. Zbudowany z białego kamie
nia, pokryty czerwonym dachem. Był w stylu hiszpańskich
feudalnych posiadłości. Dokoła niego rosły piękne kolorowe
klomby.
Zatrzymali samochody i wysiedli. Wejście do domu wiod
ło przez elegancką werandę. Stały na niej białe, ogrodowe
meble i wisiał wielki hamak.
Gospodarze wyszli ich przywitać. Mężczyzna był wysoki,
barczysty, o latynoskiej urodzie. Kobieta była niewielką,
szczupłą blondynką. Na rękach trzymała maleńką dziewczyn
kę, a tuż za nią szedł nieco większy chłopiec.
- Witaj, amigo. - Mężczyzna uścisnął serdecznie Canto-
na. - To są pewnie twoi przyjaciele, Curtisowie. Miło mi
państwa powitać w moim domu. - Podszedł do gości. - Je
stem Diego Laremos, to moja żona Melissa, nasz syn Matt
i córka Carmina. Kochanie - zwrócił się do żony - to jest
Canton Rourke, o którym ci tyle opowiadałem.
- Miło mi was poznać. - Młoda kobieta podeszła i serde
cznie uścisnęła dłonie gościom. - W naszym domu będziecie
bezpieczni.
- Bardzo dziękujemy - powiedział Dan. - Mamy skrzynię
pełną drogocennych skarbów Majów, na które ostrzyła sobie
zęby międzynarodowa szajka złodziei. Mieliśmy nadzieję, że
jeszcze dzisiaj uda nam się przekazać je rządowi meksykań
skiemu, ale huragan pokrzyżował nam plany.
- Canton powiedział nam o tym. - Diego ze zrozumie
niem pokiwał głową. - Łowcy skarbów zawsze stanowili po-
WAKACJE W MEKSYKU
ważne zagrożenie dla archeologów. Przez parę lat mieszkali
śmy z Melissą w Gwatemali, tam były podobne problemy.
Wyprowadziliśmy się ze względu na bezpieczeństwo, Meksyk
jest mimo wszystko znacznie spokojniejszym krajem.
- Poza tym, tu jest niezwykle pięknie, prawda? - spytała
Melissa.
- O tak - zgodziła się Janie. - To musi być cudowne mie
szkać w raju. - Rozejrzała się dokoła.
- Tak myślisz? - Canton otoczył ją ramieniem. - Jeśli ci
się tu tak podoba, to mogę się rozejrzeć, czy nie ma w pobliżu
jakiegoś domu do kupienia.
- To byłoby wspaniale! - Janie przytuliła się do niego.
- W takim miejscu mogłabym pisać i opiekować się dziećmi.
- Zapewne słyszałaś to już od wielu ludzi, ale my napra
wdę czytaliśmy kilka twoich książek i uważamy, że są świetne
- Melissa spojrzała na Janie z podziwem.
- Dziękuję, bardzo mi miło. - Janie szczerze ucieszyła się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- radom.pev.pl
Gopi Krishna Kundalini. The Evolutionary Energy in Man
Frank & Brian Herbert Man of two worlds
Diana Palmer Blind Promises [LI 61] (v5.0) (pdf)
Diana Palmer Long Tall Texans 49 Invincible
Diana Palmer Men of the Hour 01 Night of Love
Diana Palmer Kyle Susan Skazani na miłość