[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jednak Kyle wciąż stał w miejscu.
W końcu podniosła głowę.
 Chcesz iść czy nie?
 Nie chcÄ™.
Czuła, że serce zaczyna jej bić coraz szybciej.
 W takim razie zostań.
 Wiesz, co się stanie, jeśli cię posłucham.
Do tej pory Kyle udawał, że nic się nie dzieje, a teraz otwarcie
potwierdził, że on także zdawał sobie sprawę, do czego zmierzali
przez dwa ostatnie dni.
 Nic się nie zdarzy, jeśli sami nie będziemy tego chcieli 
powiedziała rozsądnie.  Możemy przecież rozmawiać lub grać w
karty.
Spojrzał na nią z powątpiewaniem.
 No cóż, możemy spróbować.
Próbowała uśmiechnąć się uspokajająco.
 Zapewniam, że się na ciebie nie rzucę.
Kąciki jego ust drgnęły.
 A jeśli ja rzucę się na ciebie?
121
RS
Przemknęło jej przez myśl, że nie pocieszy go specjalnie, jeśli
powie, że na pewno nie próbowałaby go odepchnąć. Zdaje się, że
lepiej zrobi, jeśli w ogóle się nie odezwie.
Kyle spojrzał na jej uśmiechniętą twarz, po czym odwrócił się i
popatrzył na strugi deszczu. Zaświtała jej nadzieja, że jej
towarzystwo okaże się bardziej zachęcające.
Minęło kilka długich sekund, nim podjął decyzję. Odetchnęła z
ulgą, gdy w końcu zamknął drzwi. Nawet nie wiedziała, że tyle czasu
wstrzymywała oddech.
 Wyjmij karty  powiedział.
Przez cały ranek grali w remika. Z początku byli trochę spięci,
ale w końcu Kyle'a rozbawiła zacięta walka, jaką Molly toczyła o
wygraną. Nawet kilka razy roześmiał się głośno.
Molly natomiast upewniła się, że jego śmiech działa na nią
niezwykle podniecająco. Udało jej się mówić w miarę składnie, lecz
znacznie trudniej było skoncentrować się na grze.
Minęło południe i karty się im znudziły. Deszcz wciąż jeszcze
padał, chociaż już nie tak rzęsiście. Zadzwonili do warsztatu, ale
dowiedzieli się tylko, że naprawa potrwa jeszcze co najmniej dwie
godziny. Pózniej Kyle wyszedł kupić coś na lunch. Widać było, że się
odprężył. Gra w karty sprawiła, że poczuł się swobodniej i uwierzył,
że mogą przebywać ze sobą i przy tym nie tracić kontroli nad swoim
zachowaniem.
Molly odłożyła karty i wyciągnęła się na łóżku, żeby dać
odpocząć nodze. Właściwie nie czuła bólu, jednak lekarz zalecił,
żeby przez pierwsze czterdzieści osiem godzin jak najczęściej
trzymała ją wyżej. Oparła głowę o poduszkę, myśląc o tym, jak
bardzo lubi spędzać czas w towarzystwie Kyle'a.
122
RS
Z pewnością nie był zbyt rozmowny. Nie kwapił się też do
prawienia komplementów. Nie rozśmieszał jej do łez, jak robili to
niektórzy z jej przyjaciół, ani nie zachęcał do błyskotliwych rozmów.
Nie był też najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego w życiu spotkała.
No i na pewno nie miał najbardziej pogodnej natury.
Co takiego ją w nim fascynowało? Dlaczego myślała, że jest tym
jedynym, w którym mogłaby zakochać się po raz pierwszy i być
może ostatni raz w życiu?
Nasłuchując, czy nie nadchodzi, oddała się marzeniom.
Bezsenne noce dały o sobie znać i w końcu zapadła w drzemkę.
Nie słyszała, jak Kyle wchodzi do pokoju i zamyka za sobą drzwi.
Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że nie jest sama, i uniosła
powieki.
Kyle stał przy stole i przyglądał się jej z namysłem. Z toreb,
które położył na stole, rozchodziły się apetyczne zapachy.
Potarła oczy, próbując odzyskać jasność myślenia.
 Zdaje się, że przysnęłam.
 Przepraszam, że cię obudziłem.
Uniosła się i podparła na łokciu.
 Nie zamierzałam spać. Ależ pięknie pachnie!
Podszedł do niej i wyciągnął rękę, żeby pomóc jej wstać.
Już się podnosiła, gdy jego palce zacisnęły się na jej dłoni i
nagle zamarła. Kyle również znieruchomiał. Oboje spojrzeli na swoje
złączone dłonie.
Może to ona go pociągnęła. Możliwe, że on się pochylił. Zanim
Molly zdołała się zorientować, co się dzieje, Kyle był już obok niej na
łóżku, a ona leżała w jego ramionach.
123
RS
Rozdział 9
Molly wsunęła palce w wilgotne włosy Kyle a. Jego skóra wciąż
pachniała deszczem. Ten zapach wydał jej się bardziej pociągający
niż najwytworniejsza woda toaletowa. Przytuliła się do niego mocno,
upajając się bliskością ich ciał.
 Niech to diabli  mruknÄ…Å‚ nagle prosto w jej usta.
Była tak zaskoczona, że parsknęła śmiechem. Nie spodziewała
się, że Kyle zacznie szeptać czułe słówka, ale to przeszło jej
oczekiwania.
 Nie chciałem, żeby to znów się stało  powiedział, choć nadal
nie wypuszczał jej z objęć.
Otoczyła dłońmi jego twarz i pocałowała w czubek brody.
 Wiem.
Rzucił jej oskarżycielskie spojrzenie.
 Nie bardzo mi pomagasz.
Jeszcze mocniej się do niego przytuliła.
 Skąd ci przyszło do głowy, że chcę temu zapobiec?  spytała
bez cienia skruchy.
Poruszył się niespokojnie.
 Jedzenie stygnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl