[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zręcznie ułożonym przez znanego kapsztadzkiego przemysłowca van
den Ruytera. Ten sam przemysłowiec dopilnował osobiście, aby
wszelkie sprawy finansowe zwiÄ…zane z  operacjÄ… »Wolfram«
zostały zakończone natychmiast, gdy tylko ta ruda znalazła się przy
nadbrzeżu portu w Kapsztadzie. Uważał bowiem, że należy jak
najprędzej urwać wszelkie kontakty zarówno ze sprzedawcą tej rudy,
jak też i z całym łańcuszkiem pośredników i przewozników.
126
Rozmawiając z Arnondem Fockiem, który z kolei osobiście
dopilnowywał w Kapsztadzie wszelkich formalności związanych z
transakcją, van den Ruyter powiedział otwarcie:
 Panowie, zrobiliście swoje. My wywiązaliśmy się z
przyjętych na siebie zobowiązań. Z chwilą zakończenia rozładunku
statku zapominamy o wszystkim. Sprawę uważamy za definitywnie
zakończoną. %7ładne następne transakcje nie wchodzą w grę. Chyba
się dobrze zrozumieliśmy?
Pan Fock jako doświadczony handlowiec musiał przyznać, że
jego rozmówca rozumuje najzupełniej prawidłowo.
 Mam już bilet na samolot  powiedział uśmiechając się 
jutro zapomnę, że kiedykolwiek w życiu byłem w Kapsztadzie.
Takie było pożegnanie dwóch ludzi interesu.
Być może, gdyby do Kapsztadu przyjechał nie Arnond Fock, lecz
Szwajcar, Anton Miller, jego kontakty z przedstawicielem finansjery
południowoafrykańskiej byłyby bardziej serdeczne. Ale Hans
Zimmerman, kierujący z daleka przebiegiem wypadków,
kategorycznie zabronił przyjacielowi pokazywania się w Afryce.
 Zorganizowano na ciebie dwa zamachy  motywował
Zimmerman  próbowano zatopić czy też unieszkodliwić wasz
statek. Pomimo to transakcja doprowadzona została do końca,
ładunek dopłynął do celu. Czy przypuszczasz, że ludzie, którzy za
wszelką cenę przeszkadzali nam, teraz pożałują kilku randów, aby z
tobą załatwić ostatecznie swoje porachunki? Przecież wiedzą, że w
Brazylii właśnie ty udaremniłeś wysadzenie zbiornika ropy.
 Nie będą się mścili za tego podpalacza  bagatelizował
Miller.
 Za niego na pewno nie, ale za nieudaną akcję, tak. Ponieważ
jeszcze mam w tej sprawie coÅ› do powiedzenia, wracaj do Szwajcarii
i likwiduj swojÄ… firmÄ™.
 Dlaczego?
 Rób, jak ci każę.
Antonowi Millerowi nie pozostało nic innego, jak najbliższym
samolotem wrócić do Zurychu.
Rozdział XIII
Nieszczęśliwy wypadek
Rejs przez Atlantyk przeszedł bez żadnych przygód.  Kuretake
Maru chociaż staruszek, dzielnie sobie radził z burzami i
przeciwnymi prądami. Przed Kapsztadem statek zwolnił szybkość i
potem zatrzymał się. W nocy przypłynęły holowniki i z ich pomocą
masowiec wszedł do portu, aby zacumować przy wyznaczonym
nadbrzeżu. Natychmiast na statku zjawiły się władze portowe i
poinformowały, że w Kapsztadzie wydarzyło się kilka wypadków
żółtej febry. Zawleczona została przez marynarzy, co zmusiło
kapitanat portu do zarządzenia ścisłej kwarantanny załóg wszystkich
jednostek zawijajÄ…cych do tego miasta.
Aby uniknąć uciążliwości kilkudniowego pobytu na statku bez
prawa wychodzenia na ląd, lekarz sanitarny zaproponował inne
rozwiązanie. Załoga  Kuretake Maru zostanie przewieziona
autobusem do strefy, gdzie już zaraza nie grozi i tam będzie mogła
przebywać na względnej swobodzie. Na masowcu pozostanie jedynie
kapitan i dwóch oficerów.
 A gdzie chcecie umieścić moją załogę?  zapytał kapitan
Borgulis.
 W bardzo Å‚adnym, nadmorskim miasteczku Hermanus, na
wzgórzu, z widokiem na morze oraz na port rybacki. Przy ulicy Hill
Street stoi wygodna willa, którą dla was zarezerwowaliśmy. Przy
128
końcu miasteczka jest dobra plaża Grotto Beach. W Hermanus jest
parę kawiarenek, restauracja i kilka barów. Wasza załoga będzie
miała prawo poruszania się po mieście i na plaży. Tyle, że nikomu
nie wolno opuszczać Hermanus, ale to znacznie lepsze, niż siedzenie
w żelaznym, nagrzanym słońcem pudle. Byłem pewien  tłumaczył
lekarz  że się zgodzicie i autobus jest podstawiony. Ilu ludzi liczy
załoga?
 Dziewiętnastu beze mnie i dwóch oficerów  wyjaśnił
kapitan.
 Kto będzie odpowiedzialny za załogę?
 Pierwszy mechanik.
 No to zbierajcie siÄ™. Byle szybko.
Marynarze z  Kuretake Maru bez entuzjazmu przyjęli
propozycjÄ™. Mieli inne plany. Wiadomo, Kapsztad wielkie miasto, a
ludzie już nieco grosza zarobili, więc po nudach nad Amazonką i
długiej podróży przez ocean, każdy by chciał się trochę zabawić. Ale
kierowca autobusu pocieszał ich, że Hermanus nie jest jakimś
odludziem. Teraz w sezonie pełno tam ludzi spędzających urlop.
Knajpki są, zaś przystojne dziewczęta spragnione przeżyć z
egzotycznymi marynarzami także się na pewno znajdą.
Wyprawa do Hermanus zakłócona została nieszczęśliwym
wypadkiem. Jeden z marynarzy pochodzący aż z Bangladeszu
schodząc z trapu w jednym ręku trzymał aparat fotograficzny, w
drugim worek z częścią swoich rzeczy. Mudżibar Sattar był bardzo
szczęśliwy i dumny z posiadania drogiego sprzętu fotograficznego.
Kupił go w Hamburgu, poświęcając całą zaliczkę otrzymaną od
kapitana Borgulisa. Teraz więc, kiedy schodząc ze statku pośliznął
się na mokrym trapie, myślał przede wszystkim o ratowaniu aparatu,
a nie własnej skóry.
Rezultat: ciężkie złamanie nogi. Ale aparat ocalał. Na szczęście
lekarz był na miejscu i zadecydował, że chorego trzeba przewiezć do
szpitala. Zjawiła się karetka pogotowia i kiedy reszta załogi
 Kuretake Maru zmierzała do nadmorskiej miejscowości
wypoczynkowej,
129
Mudżibarowi Sattarowi mocowano wyciąg na szpitalnym łóżku.
Dopiero za kilka dni miano mu założyć gips, bądz w inny sposób
usztywnić nogę, żeby się mogła dobrze zrosnąć.
Operacja nastawiania złamanej nogi była dość bolesna.
Banglijczyk nie wydał najmniejszego jęku. Cały czas jednak
przyciskał do piersi swój piękny aparat fotograficzny. Pózniej
schował go pod poduszkę. Wzbudziło to sporo śmiechu nie tylko
innych chorych, ale i personelu lekarskiego.
Po kilku dniach choremu z usztywnionÄ… nogÄ… pozwolono
poruszać się po pokoju i korytarzu szpitalnym. Podpierając się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl