[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Byłaś taka dzielna - powiedział do niej. - Jestem
z ciebie dumny, księżniczko. - Otarł jej łzy, pocałował
w główkę i prowadząc wózek wraz z Melanie wyszli
z przychodni.
Niemal jak prawdziwa rodzina.
49
RS
ROZDZIAA PITY
Melanie już szykowała się do wyjścia, gdy jej sekre-
tarka wsunęła głowę przez drzwi.
- Pani goście umówieni na pierwszą już tutaj są, pani
Patterson.
Melanie spojrzała na zegarek, marszcząc brwi.
- Przyszli za wcześnie.
- Usiłowałam im to powiedzieć, ale są niecierpliwi.
Melanie potrząsnęła głową, niezadowolona, że unie-
możliwiono jej pójście do domu i zobaczenie się z có-
reczką. Z drugiej strony, pójście do domu oznaczałoby
spotkanie z Jackiem. Jackiem siedzÄ…cym na jej sofie z Ju-
liana śpiącą w jego ramionach. Jackiem - kulinarnym ge-
niuszem, gospodarujÄ…cym w jej kuchni i przygotowujÄ…-
cym smakołyki, jakich dawno już nie jadła.
- No, dobrze. Wprowadz ich, Lauro. - Wepchnęła to-
rebkę z powrotem do szuflady i wyszła zza biurka. Jej
powitalny uśmiech zgasł, kiedy drzwi się otworzyły i do
środka wszedł Jack z Julianą na rękach.
- Co ty tu robisz? - wykrzyknęła ze złością. Szybko
podeszła i wzięła od niego dziecko. - Witaj, kochanie -
wymruczała, a podekscytowana dziewczynka zachi-
chotała i przytuliła się do matki.
- PodobajÄ… mi siÄ™ kobiety w eleganckich garsonkach
świadczących o sprawowanej władzy - zauważył Jack.
Stanął koło Melanie i leniwie przesuwał wzrokiem po
jej ciemnozielonym, szytym na miarÄ™ stroju.
Spojrzała mu w oczy i nagle poczuła się piękna.
- Masz najseksowniejsze nogi na tej półkuli.
Uśmiechnęła się.
50
RS
- A co z południową?
Wyszczerzył zęby i zdjął paluszki Juliany z kolczy-
ków Melanie. Zawsze znajdzie replikę, pomyślał, i nie-
łatwo przychodzi jej przyjmowanie komplementów.
- Nie wiem, nie obchodzi mnie to. Może zrobisz so-
bie przerwÄ™ i wyjdziemy razem?
- Mam spotkanie. Umówiona osoba pewnie już czeka.
- To ja się zapisałem na tę godzinę.
Melanie zamrugała oczami.
- Poprosiłem Laurę, aby wykroiła ci wolną chwilkę.
Miałem nadzieję na wspólny lunch.
- Jack, nie możesz zajmować czasu, którzy powin-
nam poświęcać klientom.
- Otworzyłem rachunek dla Juliany. Tak więc mam
takie samo prawo do twojego czasu jak każdy klient.
Całkowicie ją zaskoczył.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Aby składać pieniądze na jej studia.
- Już się tym zajęłam. Zaczęłam odkładać dla mej
pieniądze, jeszcze zanim się urodziła.
- Ach, ale do tego czasu studia będą kosztować dwa
razy tyle co teraz. Melanie, ja też miałem swój udział w tym,
że nasza córka przyszła na świat - powiedział z uśmiechem.
- I chcę mieć udział również w odpowiedzialności za nią.
Nie mogła protestować. To dla ich dziecka, a dla nie-
go zrobiłaby wszystko.
- A więc jak będzie? - nalegał.
Melanie pocałowała Julianę w główkę. Tak bardzo
ostatnio za nią tęskniła. Potem spojrzała na Jacka. Pomysł
siedzenia w restauracji nie przemawiał do niej.
- No, chodz - namawiał ją z niegodziwie seksow-
nym uśmiechem. Na dodatek, w obcisłych dżinsach i ob-
51
RS
cisłej koszulce uwypuklającej wszystkie mięśnie, działał
na Melanie magicznie.
Zastanawiała się, czy zdoła dotrzymać postanowienia,
które sobie złożyła. W obecności Jacka czuła się rozdarta
między tym, czego najbardziej pragnęła, a strachem,
gdyż groziło to złamaniem serca.
Gdy nadal milczała, obrzucił ją ironicznym spojrzeniem.
- Melanie, wciąż się boisz być ze mną sama?
- Prowadz, marynarzu. - W jej umyśle rozdzwonił się
alarm, ale z drugiej strony, jeżeli się zgodzi, będzie mogła
spędzić trochę czasu z Julianą. A gdyby Jack tutaj nie przy-
szedł, nie miałaby na to szansy, przypomniała sobie.
- Bardzo rozsÄ…dnie. Jednak nadal wyczuwam w tobie
strach.
Wzruszyła ramionami.
- Daj spokój, Jack.
Mowy nie ma, pomyślał, idąc za nią do wyjścia. Przed
oczami miał jej zgrabny tyłeczek. Zdusił jęk. Najchętniej
wciągnąłby ją z powrotem do biura i sprawdził, jakiego
koloru jest jej bielizna.
Na korytarzu zatrzymała ich jakaś starsza kobieta za-
chwycona Juliana.
- Miło spojrzeć na taką śliczną rodzinkę - powiedziała.
- Dziękuję - odparła Melanie.
- Ma oczy swojego tatusia. Pani i mąż musicie być
z niej bardzo dumni.
Melanie już otwierała usta, by poinformować kobietę,
że Jack nie jest jej mężem, ale on wszedł jej w słowo.
- Rzeczywiście, jesteśmy z niej dumni - przyznał
i szybko poprowadził Melanie do drzwi.
- Widzę, że takie uwagi cię złoszczą - zauważył, gdy
już siedzieli w samochodzie.
52
RS
- Nie - odparła. - W końcu są całkiem logiczne.
Jack zacisnął ręce na kierownicy.
- Melanie, nigdy nie przypuszczałem, że będę musiał
błagać kobietę, by za mnie wyszła. Podaj mi choć jeden
powód, dla którego się nie zgadzasz.
- Proszę bardzo. Nie musisz się ze mną żenić, by być [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl