[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdawała już sobie sprawę, jak zbędny jest ten gest. Oczywiście były zamknięte. Nie
wiedziała, czy ma cieszyć się, czy żałować. Z jednej strony dobrze było mieć ten
solidny kawałek drewna oddzielający ją od mężczyzn, którzy na plaży dotykali jej
swoimi łapami. Ciarki przeszły ją na samo wspomnienie. Po ostrzeżeniu Aurian przed
żeglarzami na pierwszym statku, Sara niemal oszalała z przerażenia, ale gdy kapitan
na nią spojrzał, wydał jakieś rozkazy w opryskliwym, obcym języku i przyniesiono ją
tu. Oprócz tego, że trochę się przespała  nie miała pojęcia, od jak dawna znajduje
się na statku  leżała dygocząc, a każdy odgłos kroków napełniał ją przerażeniem.
Teraz pomyślała, że kapitan chce ją mieć dla siebie. No cóż, zdecydowała, lepsze to
niż zostać zgwałconą przez zdziczałą załogę. On przynajmniej był uprzejmy. Owoce
na stole, choć nieznane Sarze, wyglądały na dojrzałe i soczyste, i uśmiechały się tak
miło. Trudno, pomyślała. Równie dobrze mogę zostać zgwałcona z pełnym
żołądkiem. W filiżance znajdowało się jasne wino korzenne, które Sarze wydało się
pyszne, chociaż akurat w tej chwili wolałaby wodę. Zawartość balii wyglądała dość
czysto, ale nie miała zamiaru ryzykować.
Po posiłku Sara poczuła się znacznie lepiej i zajęła się sprawdzaniem zawartość
pakunku. W środku znalazła ścierki do mycia i wycierania, kostkę szorstkiego mydła,
grzebień zrobiony z jakiejś białej substancji przypominającej kość i bogato
wyszywanÄ… tunikÄ™ z kapturem, w pasie przewiÄ…zanÄ… jedwabnÄ… szarfÄ…. Kiedy
rozkładała tunikę, coś z niej wypadło i potoczyło się po podłodze kajuty. Była to
malutka fiolka perfum. Sara powąchała je z uznaniem. Pomimo czyhającego
niebezpieczeństwa, wszystko zdawało się iść ku lepszemu.
Chociaż wody w bali nie było za wiele i zdążyła ostygnąć, kąpiel stanowiła cudowny
luksus. Umyła też włosy, po czym wysuszyła, najlepiej jak potrafiła za pomocą
wilgotnych ścierek, i rozczesywała je tak długo, aż ułożyły się we wspaniałą kaskadę
lśniącego złota. Tunika okazała się cudownie miękka i chłodna, a perfumy miały
słodki, mocny zapach. Teraz czuła się już wspaniale. %7łałowała tylko, że nie ma lustra.
Aż podskoczyła na dzwięk otwieranych drzwi. Pospiesznie cofnęła się,
poniewczasie żałując, że może błędem było doprowadzenie się znów do atrakcyjnego
wyglądu. Kapitan stał w wejściu uśmiechając się z aprobatą. Potem wskazał drzwi.
 Gdzie mnie zabierasz?  spytała Sara podejrzliwie, zapominając, że jej nie rozumie.
Kapitan wzruszył ramionami. Zaniechał pozorów uprzejmości, skoczył ku niej trzema
szybkimi krokami, złapał za nadgarstki i związał je długimi końcami szarfy.
Zignorował szarpanie się i piski, i zawołał muskularnego żeglarza, aby ją przytrzymał,
podczas gdy on założył dziewczynie welon z jakiegoś nieznanego, przezroczystego
materiału i nasunął głęboko kaptur tuniki, by zakryć jej twarz. %7łeglarz niedbale
przerzucił ją przez ramię, jakby nie stanowiła żadnego ciężaru, i wyniósł.
Podobnie jak Anvar, Sara umieszczona została na niewygodnym, podskakującym
wozie i jechała nie widząc, dokąd. Po chwili poczuła, że wóz wspina się na strome
wzgórze. Pózniej droga znów była płaska, a potem pojazd stanął. Sara usłyszała
głosy, po których nastąpił zgrzytliwy hałas otwieranej bramy sporych rozmiarów. I
znów jechali.
Zatrzymali się i Sara usłyszała radosny plusk fontanny. Kapitan pomógł jej zejść i
poczuła, że stoi na gładkim kamieniu, cudownym chłodem owiewającym gołe stopy.
Zdjęto jej kaptur. Przez prześwitujący welon zobaczyła zarys sylwetki mężczyzny, do
którego kapitan zwracał się z ogromnym szacunkiem. Potem uniósł welon i ten drugi
wstrzymał oddech. Sara zamrugała oczami i na jego widok też wstrzymała oddech.
Był niski i pucołowaty, na twarzy miał staranny makijaż, oczy podkreślone proszkiem
do czernienia powiek. Kilka świecących naszyjników zdobiło jego jaskrawe szaty, a w
uszach lśniły złote kolczyki. Efekt końcowy był wstrząsający.
Przynajmniej, pomyślała z zadowoleniem Sara, mój widok też nim wstrząsnął.
Prawie podskakiwał z podniecenia. Pomiędzy mężczyznami doszło do szybkiej
wymiany zdań, po czym grubas wręczył kapitanowi kilka dzwięczących woreczków,
wyglądających na dość ciężkie. Sprzedawał ją? Kiedy odwrócił się, by odejść,
próbowała złapać go za rękaw zapominając o związanych dłoniach. Nie miała o nim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl