[ Pobierz całość w formacie PDF ]

coś co pędziło ku nam z podjazdu. Kiedy wielki czarny cień skoczył na przód
samochodu i uderzył w przednią szybę kamieniem. Szkło zadrżało. Pękniecie
pojawiło się wzdłuż całej szyby. W szoku, spojrzałam na głupie stworzenie, które
stało grożąc nam w świetle moich reflektorów.
Przynajmniej do czasu, kiedy zrozumiałam że kieruje się w moim kierunku.
 Jasna cholera! Krzyknęłam.
Uświadomiłam sobie wówczas, że Morio ciągnie mnie za nadgarstek w swoją stronę.
Naraz drzwi otwarły się na oścież a my oboje znalezliśmy się na zewnątrz.
 Uciekaj! powiedział popychając mnie w kierunku dobrze oświetlonego
skrzyżowania. Uciekaj!
Ledwo zrobiłam kilka kroków, mój obcas utknął. Poleciałam głową naprzód po
betonie. Mokry żwir zatonął w moich dłoniach i brodzie.
Skrzywiłam się. Po zdjęciu butów, wstałam. Mogłam rozróżnić za mną niewyrazne
kształty. Ujrzałam Morio. Nasz napastnik zniknął. Morio rozejrzał się przed
dołączeniem do mnie. Starał się schować coś do swojej torby. To coś było w kolorze
kości słoniowej ze świecącymi oczami. Czaszka? Nie mogę być pewna, ale tak
wyglądało.
Kiedy zamknął torbę, pochylił głowę i powąchał powietrze. Po chwili wrócił do mnie
i wyciągnął do mnie rękę. Wciąż oszołomiona, z chęcią ją przyjęłam. Następnie,
nieoczekiwanie wziął mnie na ręce bez najmniejszych trudności, jak gdybym była
Maggie. Morio okazał się znacznie silniejszy niż na to wyglądał.
 Co to było? spytałam nie protestując.
Pewnie miał swoje powody a i mnie bardzo się to podobało... W rzeczywistości, to
było bardzo miłe.
 Zmiennokształtny związany z Ziemią w zmowie z siłami ciemności. Odepchnęłam
go, ale zaraz jego ramiona na powrót mnie otoczyły. Chodz, musimy się stąd
wydostać, zanim on wróci i przyprowadzi ze sobą przyjaciół.
Zaniósł mnie do samochodu i posadził na miejscu kierowcy. Nie zwlekając
włączyłam silnik kierując się w stronę domu.
Przez całą drogę Morio milczał. Dlatego też postanowiłam wstrzymać się z
zadawaniem pytań do czasu, gdy dotrzemy bezpiecznie do domu. Musiałam jednak
ostrzec Menolly. Wyciągnęłam telefon wybierając jej numer.
Menolly odebrała po dwóch dzwonkach.
 SÅ‚uchaj, mamy problem.
 Morio?
Zawsze była bezpośrednia.
 Nie. Wracamy do domu. Zostaliśmy zaatakowani przez zmiennokształtnego po
opuszczeniu baru. To nie było daleko od Voyagera, więc uważaj! Poproś kogoś
zaufanego by odprowadził cię do samochodu jak skończysz. Jeśli to konieczne,
wezwij Chase'a, choć szczerze wątpię by kule mogły temu czemuś coś zrobić.
Zadzwoń do mnie przed wyjazdem i jak będziesz w drodze.
Usłyszałam wahanie w jej głosie.
 Czy jesteś pewna że będziesz z nim bezpieczna?
Mimo iż nie mogla mnie teraz zobaczyć, potrząsnęłam głową, śmiejąc się.
 Nie jestem pewna czy gdziekolwiek będę bezpieczna, rzuciłam. Do zobaczenia!
Reszta podróży minęła nam bez problemów. Wjeżdżając na podjazd, raz jeszcze
upewniłam się czy zaklęcia ochronne wokół posiadłości są jak je zostawiłam.
Zdawało się że nie reagują na obecność Morio, więc może nie było tak zle.
Po zaparkowaniu wyłączyłam silnik, dziękując bogom za dotarcie z powrotem
bezpiecznie i w jednym kawałku. Ale jeśli Morio odkrył nasz dom, każdy może to
zrobić. Moje myśli zwróciły się w stronę Maggie, która była sama. Boso, pobiegłam
na ganek. Trzęsącymi się rękami udało mi się otworzyć drzwi i wejść do ciemnego
korytarza.
Morio stał tuż za mną.
 Pomogę ci przeszukać dom, zaproponował jakby tutaj mieszkał.
 Dobrze, możesz pomóc, ale nie wkładaj nosa w sprawy, które ciebie nie dotyczą ,
OK? I nie próbuj robić niczego tajemniczego.
Wspólnie przeszukaliśmy dom od góry do dołu, z wyjątkiem piwnicy. Kiedy
wróciliśmy do salonu pewni że nikt nie chowa się w szafkach czy pod łóżkami,
Morio położył torbę na kanapie siadając w pozie lotosu. Bardzo elastyczny
pomyślałam, zastanawiając się jednocześnie jak bardzo elastyczny potrafi jeszcze
być? Całe moje ciało zapłonęło a umysł przestał funkcjonować.
Zaproponowałam mu drinka, poprosił o piwo. Gdy mu je podałam, spojrzał na mnie
od stóp do głów w sposób, który sprawił że zadrżałam. Nie zdając sobie sprawy z
tego co robię, nieświadomie oblizałam usta.
Miałam w zwyczaju przyciągać wzrok mężczyzn - głównie ze względu na rozmiar
moich piersi - ale to było coś innego, co mogło zaprowadzić nas dalej. Tak szybko po
wizycie Trilliana? Nie byłam pewna, czy to dobry pomysł.
Usiadłam w fotelu.
 Odrzućmy grzeczność na bok, powiesz mi kim jesteś?
Morio nie mógł powstrzymać się od uśmiechu.
 Widzę, że nie zadowolisz się prostym wyjaśnieniem?
 Nie jeśli chodzi o ciebie. Karty na stół, jak mawiają.
Wzruszył ramionami.
 Znasz moje imię - Morio - i mówiłem prawdę. Babcia Kojot wysłała mnie do
pomocy. Jestem Yokai-kitsune.
 Kit, jak?
O ile mi wiadomo, to mogla to być nazwa klanu, plemienia lub tajnego braterstwa.
 Yokai-kitsune. "Demon Lis jest najdokładniejszym tłumaczeniem.
Demon? O cholera! Instynktownie zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu broni.
Srebrne miecze, które podarował mi ojciec były bezpiecznie ukryte w szafie w
salonie. Jedyną rzeczą jaka miałam w zasięgu ręki była poduszka. Podniosłam ręce
do góry chcąc prosić o pomoc Matkę Księżyca i mając nadzieję, że tym razem
wszystko pójdzie jak trzeba.
Morio, uniósł brwi.
 Masz zamiar mnie zaatakować? To nie jest bardzo uprzejme z twojej strony...
 Jesteś pewien, że nie pochodzisz z Podziemnego Królestwa? Dlaczego Babcia
Kojot cię tu przysłała? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl