[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ewentualnie perry , plus cichutkiego Bacha albo Beethovena dla ducha.
No, a tutejszy lokal  Od Stóp Do Głów" rozbrzmiewał głośną muzyką
country, buczeniem starych suszarek oraz nieskrępowanym
plotkarstwem... Wskutek tego Clair w krótkim czasie dowiedziała się na
przykład o kilkunastu miejscowych aferach, sześciu rozwodach i czterech
niespodziewanych zajściach w ciążę - w tym jednym z domniemaniem
gwałtu.
I tak przeleciało popołudnie... Clair ostrzyżono, wyondulowano, jej
paznokcie wypolerowano i ukarminowano. Powieki zyskały srebrzysty
odcień. Potem Suzie, właścicielka butiku sąsiadującego z salonem
fryzjerskim, przyniosła kilka sztuk garderoby, harmonizującej jej zdaniem
72
RS
z tym, co już osiągnięto na twarzy i na głowie Clair. Autorytatywnie
stwierdziła, że mężczyzn zniewalają prześwitujące materie, kuszące
rozcięcia, no i obcasy.
Efekt końcowy miał być gwarantowany.
Dlaczego nie jest? - zastanawiała się teraz Clair. Do licha, może
Jacobowi coś nie tak poszło z samochodem? Albo rozzłościło go jej
spóznienie? Albo gniewa się, że bez pytania zrobiła intensywny użytek z
jego karty kredytowej? Muszę być dla niego bardzo miła, postanowiła.
Pojawił się właśnie między stolikami, a niemal równocześnie
pokazał się też George, niosący zamówione dania.
Kiedy kelner odszedł, Jacob bez słowa zaatakował sztućcami obiad.
Clair uśmiechnęła się, spróbowała swego kurczaka i powiedziała:
- Jest bardzo delikatny. Może też chciałbyś spróbować?
Jacob znieruchomiał, z kęsem pieczeni w ustach.
- Nie, dziękuję - powiedział niewyraznie.
- Jesteś pewien? - Clair nadziała kawałek białego mięsa i podsunęła
mu do obejrzenia. - Nie wiesz, co tracisz.
- No dobrze - zgodził się. - Spróbuję. Ostrożnie włożyła mu widelec
do ust. Przyszło jej do głowy, że to bardzo intymny gest i że on powinien
go należycie odczytać.
- No i jak? - dopytywała się, zaglądając Jacobowi w oczy.
- Niczego sobie. - Pożuł chwilę. - Niezłe.
- Tylko niezłe? - Pochyliła się w jego stronę. -I nic więcej?
Jak zahipnotyzowany, skupił wzrok na prześwitującym spod jej
bluzki biuście.
- Mmm...
73
RS
Cofnęła się i westchnęła. To wciąż jeszcze nie jest entuzjazm.
Szkoda. Co miała zrobić, by wykrzesać z niego trochę ognia? Rozebrać się
tutaj do naga i wskoczyć na stół?
Cholera, a może by wskoczyć? Zerknęła na Jacoba.
Całe życie musiała się powściągać, bo tak ją wychowywano. Starała
się dopasować do innych, nigdy do siebie. Do matki, ojca, do Olivera.
A teraz... do Jacoba?
Poczuła się zniechęcona. Odsunęła talerz.
- Dziękuję za obiad - zdobyła się na uśmiech. -I nie gniewaj się, ale
jestem trochę zmęczona i chyba pójdę już do motelu.
Spojrzał z niedowierzaniem. Sięgnął po serwetkę i wytarł usta.
Chciał coś powiedzieć, lecz ona go ubiegła.
- Ty zostań, nie spiesz się. Trafię do domu, to przecież tylko parę
kroków... Od razu się położę. A więc... do zobaczenia jutro rano?
- Ale... - Jacob zaczaj odsuwać krzesło.
- Nie, nie, siedz - powstrzymała go gestem dłoni. - Naprawdę dam
sobie radÄ™.
Po tych słowach wstała i ruszyła do wyjścia. I od razu poczuła ulgę.
Wróci do pokoju i będzie mogła zdjąć z siebie całe to przebranie...
Przebranie nieskuteczne, jak się okazało. Mówi się trudno...
Była przy drzwiach, gdy usłyszała, że ktoś ją woła po imieniu.
Obejrzała się i zauważyła Bridgette, która dawała jej znaki z bocznej sali.
Dziewczyna była w otoczeniu grupy przyjaciół.
Czemu nie? - przemknęło jej przez głowę. Można wrócić do motelu,
wskoczyć w piżamę i usiąść przed telewizorem - albo też zaryzykować
wieczór w klubie w Liberty. Clair wybrała oczywiście to drugie.
74
RS
Uśmiechając się, pomachała ręką Bridgette i ruszyła w jej stronę.
Gdzież ona, u diabła, jest?
Jacob zajrzał do pokoju Clair. Potem wrócił do swojego pokoju.
Odczekał. I jeszcze raz zajrzał do niej.
Otworzył okno i wyjrzał. Nie, nigdzie jej nie widać.
Niemożliwe, żeby pomyliła drogę; restauracja jest naprawdę blisko,
przy tej samej ulicy, w odległości trzy-minutowego spaceru.
Spojrzał na zegarek i zacisnął szczęki. Powiedziała, że jest zmęczona
i że się położy. Powinna była przyjść przed nim, to logiczne. Niech to
cholera. A jeśli ktoś ją zaczepił, zaciągnął gdzieś? Wyglądała
prowokujÄ…co...
Jeszcze raz wychylił się przez okno. Uważnie zlustrował parking
motelowy. Nie, tu jej także nie ma.
Co robić? Zmarszczył czoło.
Zdaje się, że popsuł jej humor tą rezerwą okazaną nagłej
metamorfozie... Chciała się zrobić na bóstwo - ale dla kogo? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl