[ Pobierz całość w formacie PDF ]

o śmierci matki? Nonsens, ich doświadczenia były wszak zupełnie różne, matka June zmarła, a nie
opuściła jej!
Tak czy owak, powinien czym prędzej się stąd wynieść. Już! Natychmiast!
Ale zanim zdążył podnieść się z krzesła, otworzyły
82
CAROLE MORTIMER
się drzwi i w progu stanęła May. Na widok Maksa, siedzącego wygodnie przy kuchennym stole nad
kubkiem gorącej kawy, jej oczy zrobiły się okrągłe jak talerzyki. Szybko się jednak opanowała i wyraz
zdziwienia na jej twarzy ustąpił uprzejmemu, pytającemu uśmiechowi.
- June jest chyba na górze, poszła włożyć coś na nogi - poinformował ją rzeczowo Maks.
- Aha - odrzekła May. - Napijesz się jeszcze kawy? Właśnie będę sobie parzyła.
- Nie, dziękuję - odparł. - A jak tam wizyta u dentysty?
- Co takiego? - zapytała zaskoczona.
- June wspomniała, że pojechałaś do dentysty.
- Ach, w porządku - odpowiedziała May po krótkiej chwili wahania.
Maks, który pilnie ją obserwował, gdy nalewała do kubka parującą kawę, mógłby się założyć, że May
Calendar wcale nie była u dentysty!
Gdzie więc była? I dlaczego skłamała siostrze?
No cóż, nie mój interes, pomyślał, chociaż...
- May, jak dobrze, że już jesteś! - wykrzyknęła June od progu kuchni.
- Rozmawialiśmy właśnie o wizycie u dentysty -wtrącił Maks ironicznie. - Cieszę się, że zęby twojej
siostry prezentują się tak rewelacyjnie, jak twoje -zwrócił się do June.
I znów zaczął się zastanawiać, jak stąd wyjść z honorem.
- Powinienem już iść...
PIOSENKARKA
83
- Proszę, nie wychodz ze względu na mnie - powiedziała May, opierając się o kuchenkę i mierząc go
ironicznym spojrzeniem zielonych oczu.
Maks zacisnÄ…Å‚ usta.
- Zabrałem wam już dość czasu, z pewnością macie na farmie moc pracy - odezwał się zdecydowanym
tonem.
- Pracą nie zając, nie ucieknie - wzruszyła ramionami May. - Widzisz, Maks, bez względu na to, jak
ciężko i jak długo się pracuje, zawsze coś jeszcze zostaje.
- Skoro tak... - zawiesił głos.
- To wcale nie znaczy, że mamy zamiar ją sprzedać - przerwała mu szorstko June.
Maks spojrzał na nią spokojnie.
- Miałem właśnie powiedzieć, że jeśli jest tu tyle pracy, to może warto by wynająć kogoś do pomocy?
- Zupełnie bez sensu - warknęła June. - Zapominasz o tym drobnym problemie, że pomocnikowi
trzeba płacić. A my po prostu nie możemy, jak chyba sam widzisz.
- June - upomniała ją łagodnie May. - Przecież Maks tylko pytał. Widzisz - zwróciła się teraz do niego
. ze smutnym uśmiechem - w zeszłym roku, po śmierci ojca, wynajęliśmy kogoś do pomocy -
wyjaśniła głucho. - I zle się to skończyło.
Maks zauważył, że June nagle pobladła, May zaś unikała jego wzroku, tak że Maks począł zachodzić
w głowę, co się stało.
- Bardzo niepraktyczny pomysł - burknęła June.
84
CAROLE MORTIMER
- Ale z pewnością chętnie tego wysłuchałeś - ciągnęła dalej ironicznie. - Byłbyś zachwycony,
gdybyśmy, nie dając już sobie rady, musiały sprzedać farmę. To woda na twój młyn!
- June!
- Ani przez chwilę na daj mu się nabrać, May -przerwała jej ostro June. - Maks i jego szef byliby w
siódmym niebie, gdybyśmy musiały skapitulować. Cóż, Maks, możesz sobie o tym tylko pomarzyć. A
teraz wybaczcie mi, ale mam kupę roboty - oznajmiła, zdejmując kurtkę z oparcia krzesła. - Ty, May,
możesz zostać i konwersować z nim, ale ja się stąd zabieram!
Kiedy trzasnęła drzwiami, zdawało się, że jej słowa wciąż pobrzmiewają w kuchni. May i Maks
wzdrygnęli się i spojrzeli po sobie.
- Co też takiego powiedziałeś, że ją tak zdenerwowałeś?
- Czy ja muszę cokolwiek  powiedzieć", żeby zdenerwować June?
- Może i nie - westchnęła May.
- Tak też sądziłem - pokiwał głową Maks. - Jak on się nazywał? - zapytał.
May prżez dłuższą chwilę spoglądała na niego z wahaniem w oczach, po czym odparła lakonicznie:
- Ben.
Podziw Maksa dla najstarszej z sióstr Calendar rósł z każdą chwilą. May, która, sama będąc jeszcze
dziewczynką, zaczęła matkować młodszym siostrom, odznaczała się żywą inteligencją i urodą oraz
zaletami charakteru.
PIOSENKARKA
85
- Dziękuję ci - skinął głową Maks.
- Za co? - zdziwiła się.
- Za to, że nie kłamałaś, mówiąc, iż nie było jakiegoś mężczyzny - odparł Maks. - Domyślam się, że to
był ten pracownik, którego wynajęłyście zeszłego lata do pomocy. I że to właśnie on skrzywdził June.
I że to przez niego chciałaś mi powiedzieć w ten niedzielny wieczór, abym się trzymał z daleka od
June
- dodał ze smutkiem w głosie.
- Nie będę zaprzeczać - wzruszyła ramionami May. - Zdaję sobie sprawę, że w niedzielę powiedziałam
więcej, niż powinnam - westchnęła.
- I znów muszę ci podziękować...
- Co nie znaczy, że cię lubię! - burknęła May, w której zielonych oczach rozbłysły niebezpieczne
iskierki.
- %7łałuję - uśmiechnął się do niej ze smutkiem - bo ja szczerze cię polubiłem.
- Cieszę się, Maks - odparła, także z uśmiechem.
- Ale przyznaj się, co ty właściwie wyprawiasz z moją siostrzyczką?
- %7łebym to ja sam wiedział - westchnął po dłuższej chwili milczenia.
I rzeczywiście tak było. June powiedziała mu aż nadto wyraznie, wychodząc w niedzielę z jego
apartamentu, że nie chce go więcej widzieć i że sama już nigdy do niego nie przyjdzie.
Wystarczyłoby zadzwonić na farmę i spytać, czy wszystko w porządku. Zamiast tego wsiadł do samo-
chodu i stawił się tu osobiście. Dlaczego?
86
CAROLE MORTIMER
- A zastanawiałeś się nad tym? - zapytała May z figlarnym uśmieszkiem w oczach. - Wiesz - ciągnęła
dalej - na twoim miejscu wróciłabym do hotelu na kilka godzin i dała June trochę czasu. A wieczorem
zapraszam ciÄ™ na kolacjÄ™.
Maks spojrzał na nią podejrzliwie. Dlaczego May zaprasza go na kolację? Podobnie jak pozostałe
siostry, nie miała powodu, żeby mu ufać. May zaśmiała się cicho, widząc jego zakłopotanie.
- Potraktuj to jako moje podziękowanie za to, że uchroniłeś mnie od kolejnego-kłamstwa, kiedy June
miała mnie właśnie zapytać, jak poszła wizyta u dentysty.
- Nie ma za co - uśmiechnął się, nie próbując drążyć tego tematu, aby się dowiedzieć, gdzie właściwie
była May tego ranka. - Ale June z pewnością ci nie podziękuje, że zaprosiłaś mnie na kolację.
- Jak może zauważyłeś,, moja najmłodsza siostra ma teraz ze mną na pieńku - westchnęła. - To, że się
zadaję z naszym wrogiem, niewiele już może popsuć!
- Z wrogiem? NaprawdÄ™ tak mnie postrzegacie? -wzdrygnÄ…Å‚ siÄ™ Maks.
Nie było to miłe uczucie. Nie wszystkie transakcje, jakie załatwiał w ciągu wielu lat na zlecenie
Ju-de'a, miały przebieg łatwy czy przyjazny, ale jak dotąd nigdy nie podejrzewał, że ktoś może go [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl