[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciele. Zaczął odpinać jej bluzkę. Zaschło mu w gardle. Kiedy znów ujrzał jej ciało, stracił dech.
Zakręciło mu się w głowie. Ujął w dłoń znajomą ciepłą pierś, rozkoszując się jej ciężarem. Jessica
jęknęła.
Przenieśli się na łóżko.
Zawsze kochali się namiętnie i zaborczo, lecz tym razem bardziej zwierzęco, pożądliwie, a
mimo to czule.
Pózniej, znacznie pózniej, Jessica usiadła na posłaniu i pocałowała go w policzek.
- To było niesamowite! - powiedziała.
- Niczego sobie.
- Niczego sobie?
- Moim zdaniem. Twoim, niesamowite. Zsunęła się z łóżka i włożyła hotelowy szlafrok.
- Było mi bardzo dobrze - powiedziała.
- I tak też brzmiało.
- Byłam odrobinę za głośna?
- Odrobinę za głośny jest koncert The Who. Ty byłaś hałaśliwa.
Uśmiechnięta, stanęła nad łóżkiem. Spod luzno zawiązanego szlafroka wyzierały jej piersi i
zniewalająco długie nogi.
- Nie słyszałam, żebyś się skarżył.
- Bo za głośno krzyczałaś.
- Która godzina?
- Pomoc. - Myron sięgnął do telefonu. - Głodna?
Spojrzała na niego tak, że poczuł to w palcach stóp. A właściwie wyżej.
- Wygłodzona - odparła.
- Ja mówię o jedzeniu, Jess. O jedzeniu.
- Aha.
- Czy na lekcjach higieny nie uczono cię, że mężczyznie potrzebny jest  czas na odzyskanie
sprawności ?
- Tego dnia pewnie byłam na wagarach.
-  Przerwa, regeneracja, werwa . - Myron zajrzał o menu. - Psiakość!
- Co się stało?
- Nie ma ostryg.
- Myron?
- Tak.
- W Å‚azience jest wanna.
- Jess&
Spojrzała na niego z miną niewiniątka.
- Zanim przyniosÄ… jedzenie, namoczymy siÄ™. Nabierzemy werwy.
- Tylko namoczymy?
- Tylko namoczymy.
Powiedziała  namoczymy . Na pewno.  Namoczymy . Nie  namydlimy . A jednak go
namydliła. Namydliła tak, że odzyskał sprawność. Było to miłe aż strach, więc próbował się
opierać. Bezskutecznie. Bawiła się nim, doprowadzała na sam skraj rozkoszy i, bliskiego
zaspokojenia, odciągała z powrotem. Był bezradny. Przez głowę przepływały mu słowa: niebo,
ekstaza, raj, ambrozja.
Poddał się z kretesem.
Uwolniła go, szepcząc:
- Teraz.
Rozkołysane koniuszki jego nerwów śpiewały. Od rozżarzonego do białości wybuchu
strzeliło mu w uszach, a oczy poraził blask.
- Niesamowite! - wydusił z siebie.
- Niczego sobie.
Jessica z uśmiechem położyła się na plecach.
Ktoś zapukał do drzwi. Pewnie obsługa hotelowa. Nie zareagowali.
- Może otworzysz - powiedziała.
- Moje nogi. Nie mogę nimi poruszyć - odparł Myron. - Już pewnie nigdy nie będę chodził.
Zapukano ponownie.
- Jestem w rosole.
- No a ja? W stroju na konferencjÄ™ prasowÄ…?
- Miałbyś wielkie wzięcie.
Myron jęknął.
Pukanie się powtórzyło.
- Rusz się! Owiń zgrabny tyłek ręcznikiem i idz.
Już druga kobieta wspomniała dziś o jego tyłku! Chwycił ręcznik i podszedł do drzwi.
- Chwileczkę! - zawołał, bo znów zapukano.
Otworzył drzwi. Nie przywieziono im jedzenia.
- Pokojówka. Można posłać łóżko? - spytał Win.
- Na drzwiach wisi kartka  Nie przeszkadzać .
Win zerknął na gałkę przy drzwiach.
- Przykro. Nie mówić angielski.
- Jak nas znalazłeś?
- Dzięki twojej karcie płatniczej - odparł Win, jakby było to zrozumiałe samo przez się. -
Wprowadziłeś się do hotelu o dwudziestej dwadzieścia dwie. - Wsadził głowę w drzwi. - Cześć,
Jessica.
- Cześć, Win - dobiegło z łazienki.
Sądząc po odgłosach, Jessica wyszła z jacuzzi. Obraz wody ściekającej po jej nagim ciele
spadł na Myrona jak cios.
- Wejdz - wybąkał.
- Dzięki. - Win wręczył mu papierową teczkę. - Pomyślałem, że zechcesz do niej zajrzeć.
Z łazienki wyszła Jessica - w ciaśniej zawiązanym szlafroku. Ręcznikiem wycierała włosy.
- Co się stało? - spytała.
- To policyjny wykaz grzechów Freda Nicklera, alias Nicka Fredericksa - wyjaśnił Win.
- Aebski pseudonim - rzekł Myron.
- Aebskiego jegomościa.
- Tego wydawcy pism pornograficznych? - upewniła się Jessica, siadając na łóżku.
Myron skinął głową. Zaczynający się od najświeższych dat wykaz nie był długi. Zawierał
wykroczenia drogowe, dwie jazdy po pijanemu, aresztowanie za oszustwo pocztowe.
- Rok tysiąc dziewięćset siedemdziesiąty ósmy - podpowiedział Win.
Myron przesunął oczami w dół. 30 czerwca 1978 roku Freda Nicklera zatrzymano za
naruszenie dobra dziecka. SkargÄ™ wycofano.
- I co? - spytał.
- Pan Nickler bawił się w pornografię dziecięcą - wyjaśnił Win. - Był wtedy szeregowym
fotografem. Przyłapano go, że tak powiem, z ręką w konfiturach. A dokładniej, na robieniu zdjęć
ośmiolatkowi.
- Chryste Panie - jęknęła Jessica.
Myron przypomniał sobie spotkanie z Nicklerem,  uczciwym biznesmenem uczciwie
zarabiającym na życie .
- Właśnie.
- Dlaczego wycofano skargę? - spytała.
- I tu - Win dzgnął palcem powietrze - zaczyna być ciekawie. Pod wieloma względami to
banalna historia. Fred Nickler był tylko fotografem. Płotką. Władze zaś chciały złapać grubszą rybę
i płotka im ją wydała. W zamian za łagodne potraktowanie.
- Całkowicie wycofały oskarżenia? Nawet o wykroczenie?
- Tak. Zdaje się, że pan Nickler zgodził się od czasu do czasu pomagać policji.
- A jakie to ma znaczenie?
- Umowę tę zawarł z policjantem prowadzącym śledztwo. - Win zerknął na Jessicę. - A
policjantem tym był twój znajomy, Paul Duncan.
38
- To on - powiedział Win. - Pan Junior Horton.
Horty wyglądał na byłego futbolistę. Potężnie zbudowanymi szeroki w barach, same
mięśnie i żyły. Ręce niczym konary drzewa. Ciuchy jak z raperskiego wideoklipu. Tradycyjna
bejsbolowa koszulka Kardynałów z Saint Louis, wyłożona na workowate, sięgające za kolana
spodnie. Na bosych noga czarne reeboki z cholewką. Na głowie bejsbolówka chicagowskich White
Sox. Ciemne okulary i tona biżuterii.
Była dziewiąta rano. Cicha Sto Trzydziesta Dziewiąta Ulica na Manhattanie. Horty właśnie
dokonywał transakcji. Wiele razy siedział w więzieniu. Najdłużej bawił na wolności, kiedy grał w
drużynie futbolowej Uniwersytetu Restona. Do więzienia trafiał głównie za narkotyki. Raz za napad
z bronią. Dwukrotnie za gwałt. Ten dwudziestoczteroletni skończony opryszek w zamknięciu, jak
większość więzniów, dzwigał ciężary. wiczył ze sztangą. W naszych zakładach karnych
najbardziej brutalni zbóje nabierają krzepy, tak żeby po wyjściu z nich jeszcze skuteczniej
okaleczać i zastraszać. Miły system.
Jessiki z nimi nie było. Pakowała rzeczy w biurze ojca - to znaczy, w kostnicy - szukając [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl