[ Pobierz całość w formacie PDF ]

równe nacięcia. Powoli wsunął nóż do pochwy przytwierdzonej do pasa i równie wolno usiadł na
ziemi. Spojrzał w kierunku jeziora, udając, że nie patrzy na drzewa - widział je jednak wyraznie
kątem oka. Jedyny ruch, jaki dostrzegł, pochodził od falującej na wietrze trawy.
To leżące u jego boku zwierzę zabiły inteligentne stworzenia. Wyposażeni w noże ludzie lub
Obcy, którzy okaleczyli te zwłoki i zbiegli z odciętym mięsem. Kimkolwiek byli, musieli dostrzec
go i uciec w pośpiechu między drzewa. Najprawdopodobniej byli tam teraz i obserwowali go.
Rozluznił mięśnie i skoncentrował się, aby nawiązać z nimi kontakt, ale jego zdolności empatyczne
były niewiele warte na taką odległość. Wyczuwał stany emocjonalne ludzi tylko wtedy, kiedy
znajdowali się blisko niego. Gdy oddalali się, szybko przestawał je odbierać. Skoncentrował się
jeszcze raz, próbując wyłapać jakiś impuls. Jest - chyba jakieś stworzenie. Tyle tylko mógł o nim
powiedzieć. Impuls był tak słaby, że mógł pochodzić od jakiejkolwiek żywej istoty - człowieka,
może nawet Obcego, mógł też być prostym strumieniem świadomości takiego zwierzęcia jak to,
które leżało martwe przed nim. Cokolwiek oznaczał, był słabo wyczuwalny. Byłoby mu łatwiej
zidentyfikować go, gdyby był wyrazniejszy i silniejszy.
Brion zdecydował się błyskawicznie: wyskoczył wysoko w powietrze, wydając przy tym dziki
okrzyk. Opadłszy na ziemię, zaczął okrążać ciało zwierzęcia, nadal głośno pokrzykując.
Zatoczywszy koło, usiadł z powrotem uśmiechając się z zadowoleniem. A jakże, był tam ktoś! I nie
był to żaden Obcy ani żaden tutejszy gad. Ta emocjonalna reakcja, którą wyczuł, pochodziła od
człowieka, który przestraszył się nie na żarty, kiedy Brion niespodziewanie podskoczył z krzykiem.
Był to mężczyzna. Obserwował go, ukryty za zasłoną drzew. Opanowany był przez strach. To był
ten stan emocjonalny, który wyemanował z siebie w odpowiedzi na niespodziewany krzyk Briona.
Bał się go. Brion musiał się z nim skontaktować, mimo jego panicznego strachu. Ale jak to zrobić?
Popatrzył jeszcze raz na leżące obok niego martwe zwierzę. Mimo nieapetycznego wyglądu ciała
oraz zielonej krwi, jego mięso musiało być jadalne dla ludzi. Ukrywająca się istota była bowiem
człowiekiem - ten fakt był tak oczywisty, jak jego emocje. Człowiek ten odciął kawał mięsa, aby je
zjeść, ale zobaczywszy Briona zdążył zabrać ze sobą tylko jedną łapę. Należało zatem wykonać
jakiś przyjazny gest. Brion oddzielił drugą tylną łapę, odcinając ją równo od reszty ciała. - Podniósł
ją do góry i wyciągnął przed siebie, aby była wyraznie widoczna, po czym ruszył w stronę drzew,
uważając, aby nie iść prosto w kierunku ukrytego obserwatora. Kiedy dotarł do pierwszego drzewa,
jednym ruchem ściął grubą gałąz i zrobiwszy nacięcie pod ścięgnem łapy, nadział ją na gałąz i
zostawił.
Pierwszy krok. Jeśli obserwator wezmie mięso, będzie to oznaczało, że kontakt został nawiązany.
Teraz jest właściwy moment, aby pójść napełnić butelkę wodą. Wydeptaną przez zwierzęta ścieżką
doszedł do jeziora, po czym przedzierając się przez trzciny wszedł po pas do wody. Była czysta i
nie zamulona. Spróbowawszy, napełnił nią butelkę. Kiedy ruszył w drogę powrotną, słońce zbliżało
się do horyzontu. Kilka padlinożernych latających jaszczurek siedziało na zwłokach zabitego
zwierzęcia i rozszarpywało je po kawałku ostrymi jak igły zębami. Zatrzepotały leniwie
skrzydłami, skrzecząc piskliwie, kiedy przechodził obok. Słońce dotykało już horyzontu. Patrząc
na nie musiał jednak przysłonić ręką oczy. Aapy nie było na gałęzi, lecz zorientował się, że ukryty
obserwator nadal czaił się w pobliżu. Jedyne, co Brion mógł teraz zrobić, to czekać. Ale nie tak
blisko tego martwego zwierzęcia. To byłoby nierozsądne: ścierwojady wciąż nad nim krążyły,
skrzecząc bez przemy i mogły zwabić jeszcze innych, większych amatorów padliny. Bezpieczne
schronienie mogły mu zapewnić drzewa. Wykonując łatwe do rozszyfrowania, spokojne ruchy w
zapadającym mroku, obszedł zabite zwierzę i wszedł do zagajnika.
W miarę jak zapadała noc, nieznany mężczyzna oddalał się, wchodząc coraz głębiej między
drzewa, aż w końcu poczucie jego obecności stało się ledwie wyczuwalnym impulsem
balansującym na skraju zdolności empatycznych Briona. Najwyrazniej nie chciał być zaskoczony
w nocy. Brion zresztą również. Wymościł sobie posłanie z opadłych liści obok największego
drzewa i ułożył się do snu z nożem mocno zaciśniętym w ręku. Spał czujnym snem, podczas [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl