[ Pobierz całość w formacie PDF ]

by zrobić sobie drinka. Najkosztowniejsze trunki, czyli piwo i samotna butelka whisky, była
wyłącznie dla Mike'a, ale jak długo można brać sobie do serca takie zakazy. Tak naprawdę, to było
jej wszystko jedno, co pije, dopóki miało to miły smak. Została jeszcze butelka wódki; zmieszana z
koncentratem pomarańczowym była całkiem dobra, jeśli dodało się trochę cukru.
Dziesięciocalowy ekran wypełniała głowa mężczyzny, który poruszał bezgłośnie ustami i spoglądał
wprost na nią. Wiedziała, że to idiotyzm, ale zaciągnęła poły szlafroka i zapięła go. Uśmiechnęła się
znów, czując, jak znika uczucie skrępowania. Z drinkiem w ręce zwinęła się na kanapie tuż obok
poręczy z zamontowanym pilotem. Na sąsiednim kanale były wyścigi samochodowe, na kolejnym zaś
stary film Johna Barrymore'a. Kopia była do niczego, a całość robiła wrażenie przedpotopowej
produkcji - szybko naciskała dalsze guziczki pilota. Sprawdziwszy większość programów, wybrała
jak zwykle kanał dziewiętnasty - kanał kobiecy , który emitował wyłącznie tasiemcowe seriale w
blokach. Projekcja wszystkich odcinków trwała, czasem dwadzieścia cztery godziny. Tego akurat
serialu nie widziała, zrozumiała tyle, na ile było to możliwe. Film był brytyjski, aktorzy mówili z
dziwnym akcentem, nie za wszystkimi wątkami nadążała, lecz akcja była dość interesująca. Jakaś
kobieta bez makijażu rodziła właśnie w potach, jej mąż był w więzieniu, lecz właśnie przyszła
wiadomość, że uciekł, a mężczyzna, który był ojcem dziecka, niedorozwiniętego, jak właśnie
stwierdził, był bratem jej męża. Shirl upiła drinka i rozsiadła się wygodnie przed ekranem.
O szóstej wyłączyła odbiornik, umyła i wytarła szklankę i poszła się ubrać. Tab zaczynał służbę o
siódmej i chciała zrobić wszystkie zakupy jak najwcześniej, póki nie narośnie upał. Cicho, by nie
obudzić Mike'a, poszukała rzeczy - majteczki, cieniutki stanik i szarą sukienkę bez rękawów - dość
starą i znoszoną, by pójść w niej na zakupy. %7ładnej biżuterii i oczywiście żadnego makijażu - nie
było sensu szukać kłopotów. Nie jadała śniadań - pomagało to kontrolować kalorie, wypiła jednak
przed wyjściem filiżankę czarnej kawy. Dokładnie o siódmej sprawdziła jeszcze, czy ma w torebce
kluczyki i czy pieniądze są na swoim miejscu, wzięła z szuflady wielką torbę i wyszła.
- Dzień dobry panience - powiedział windziarz otwierając jej drzwi i odsłaniając w serdecznym
uśmiechu lekko nadpsute uzębienie. - Zapowiada się kolejny upalny dzień.
- W wiadomościach mówili, że już są osiemdziesiąt dwa stopnie.
- To nawet nie połowa tego, co jest naprawdę - drzwi zamknęły się i winda ruszyła. - Oni mierzą
temperaturę na dachu, a mógłbym się założyć, że na poziomie ulicy jest o wiele więcej.
- Pewnie masz racjÄ™.
Kiedy na dole wysiadła z windy, Charlie powiedział coś do ukrytego mikrofonu.
- Dzisiaj znów będzie upał - przywitał ją, gdy podeszla bliżej.
- Dzień dobry, Miss Shirl - powiedział Tab wychodząc z pokoju strażników. Uśmiechnęła się,
szczęśliwa, że go widzi; najmilszego strażnika, jakiego znała i jedynego, który nigdy nie robił jej
propozycji i to nie dlatego, że się hamował; po prostu taka myśl w ogóle nie przyszła mu do głowy i
za to lubiła Taba najbardziej. Szczęśliwie ożeniony, z trójką dzieci, opowiedział jej już wszystko o
Amy i o chłopakach.
Był dobrym strażnikiem. Nawet nie widząc kastetu, który nosił na lewej ręce, można było poznać, że
potrafi o siebie zadbać - niewysoki, lecz szeroki w barach, zaś grające muskuły przedramion mówiły
same za siebie. Wziął od niej portmonetkę i schował w zapinanej kieszeni; podała mu jeszcze torbę
na zakupy. Gdy drzwi otworzyły się, wyszedł pierwszy - przejaw złych manier w dobrym
towarzystwie, lecz dobry zwyczaj strażnika. Było gorąco, gorzej niż oczekiwała.
- A ty nie uraczysz mnie prognozą pogody? - spytała mrużąc oczy na widok rozgrzanej, już
zatłoczonej ulicy. - Sądzę, że dość ich już pani dzisiaj słyszała, Miss Shirl. Ja sam zebrałem z tuzin. -
Nie spoglądał na nią, gdy mówił, lecz, jak na zawodowca przystało, przez cały czas lustrował ulicę.
Zwykle poruszał się i mówił powoli - robił to celowo, takiego właśnie bowiem zachowania
większość ludzi oczekiwała od Murzyna. Jednak gdy zaczynały się jakieś kłopoty, nie trwały nigdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl