[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bezpieczeństwa. Jeden jako dziedzic, drugi do pomocy, a trzeci na wszelki wypadek. Myślę, że to by wystarczyło.
Najstarszy oczywiście zostanie tutaj i będzie zarządzał majątkiem, drugi może iść do wojska... albo do marynarki -
dodał wspaniałomyślnie. - Nie Jestem kapryśny. A trzeci może robić karierę w Kościele.
Pan Hartcourt zamrugał z niedowierzaniem.
- A jeśli będziesz miał córki? - spytał łagodnie.
Major zbył to nonsensowne przypuszczenie machnięciem ręki.
- Oczywiście, wybiorę sobie odpowiednią kobietę. To musi być ktoś rozsądny. Nie interesują mnie te kapryśne
panienki prosto ze szkoły. Więcej włosów niż rozumu.
- Jak zamierzasz się do tego zabrać? - spytał pastor z ciekawością.
Major był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną i nosił się prosto, jak na żołnierza przystało. Miał krótko
przystrzyżone proste, ciemne włosy, kawaleryjski wąsik i równe białe zęby. Takie atrybuty zapewne podobałyby
się damom, choć żona pastora nie miała o swym bracie najlepszego zdania i nazywała go  zarozumiałym
bydlakiem .
W Pijalni znajdowała się lista gości i każdy, kto się tam wpisywał, mógł oczekiwać, że wcześniej czy pózniej
złoży mu wizytę jeden z dwóch Mistrzów Ceremonii z Bath. Major zamierzał przejrzeć tę księgę i wybrać stamtąd
kandydatki na przyszła panią Bendick.
- Jutro pójdę do Pijalni i zrobię listę - powiedział.
- Listę! - powtórzył jak echo pan Hartcourt.
- Tak. Nazwisko, wiek, status. Nie mam nic przeciwko wdowie, choć jeśli będzie miała jakieś bachory, wyślę je
do szkoły, gdzieś daleko stąd. Przydałby się też jakiś porządny posag, ale nie jestem chciwy. Dwa albo trzy tysiące
wystarczą.
Pastor wpatrywał się w swój kieliszek z porto. Nigdy nie przepadał specjalnie za swoim szwagrem, ale teraz
wręcz pragnął szczerze - co zupełnie nie szło w parze z chrześcijańską miłością blizniego - by major dostał
porządną nauczkę.
- Coś jeszcze? - spytał.
- No cóż, musi być jeszcze dość ładna. I chociaż chciałbym, żeby była rozmowna, to znaczy, żeby interesowała
20
się tym co ja, to na pewno nie chcę jakiejś intelektualistki. Uważam, że kobieca inteligencja najlepiej sprawdza się
w domu i przy dzieciach.
- A co z miłością?
- Miłość? - Major roześmiał się. - To sentymentalna bzdura. Nie wierzę w nią.
Nazajutrz rano Pijalnia nie była specjalnie zatłoczona - być może nienajlepsza pogoda odstraszyła część
bywalców. Pani Bridges przechadzała się pod rękę ze swym nowym mężem i zatrzymywała się co chwila, by
porozmawiać ze znajomymi. Grupa rozchichotanych dziewcząt znajdowała się pod baczną obserwacją swoich
mam - major spojrzał na nie obojętnie i poszedł dalej. Była tam także ładniutka lady Wincanton, która coraz
wyrazniej nabierała tak przyjemnych dla oka kształtów. Major lubił patrzeć na ciężarne kobiety, a szczególnie lubił
panią Wincanton, która nie tylko była ładna, ale także wypełniła swój obowiązek, dając mężowie dwójkę zdrowych
synów, a teraz przygotowywała zapewne trzeciego, zapasowego. Lady Wincanton spacerowała z bardzo atrakcyjną
damą, której major nie widział nigdy dotąd.
Była wysoka, szczupła i poruszała się elegancko, co z aprobatą odnotował major Bendick. Ubrana była w
jasnoszarą suknię, najwyrazniej uszytą przez dobrą i drogą modystkę. Suknia była prosta, bez żadnych zbędnych
ozdóbek, jednak talia została lekko obniżona, a rękawy poszerzone w stosunku do tych, jakie noszono w Anglii.
Major, który w czasie swej kariery przebywał wraz z armią w Paryżu, od razu rozpoznał francuski krój.
Nieznajoma dama odwróciła się w jego kierunku i major dojrzał Jasną, kremową skórę, ładne wargi i wielkie,
brązowe oczy. Krótko przycięte włosy młodej kobiety kręciły się w niesfornych lokach.
Kim ona jest? Musi się dowiedzieć.
Pigmalion nie mógł być chyba bardziej zadowolony z przemiany swej Galatei, niż Amelia z transformacji, jaka
dokonała się w wyglądzie Merab. Gdy tylko Merab odeszła do stołu z listem pana Camberwella, Amelia,
zapomniawszy o wszelkich dolegliwościach, wezwała powóz, wynalazła jakąś książkę z biblioteki, którą
natychmiast musiała wymienić na inną, i pojechała prosto do salonu mody przy South Parade. Madame Regnier,
która była jego właścicielką, kilka lat wcześniej przeszła na emeryturę, jednak pracowała od czasu do czasu dla
kilku ulubionych klientek, do których z przyjemnością zaliczała lady Wincanton (była bogata, szybko płaciła i
ufała bez zastrzeżeń wyborowi i gustowi madame Regnier). W drodze do salonu umysł Amelii pracował bez
wytchnienia. Była przekonana, że madame Regnier z przyjemnością obsłuży tak dobrą klientkę jak ona. Była też
pewna, że ta inteligentna dama natychmiast zauważy, iż pod okropnymi ubraniami i fryzurą Merab kryje się
prawdziwy styl i elegancja.
Postanowiła wtajemniczyć madame Regnier w swój plan. Merab nie dowie się o rzeczywistych kosztach strojów,
gdyby przekroczyły trzydzieści funtów, a wszelkie dodatkowe opłaty zostaną pokryte przez sir Thomasa. To było [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl