[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sama zajęłam się dziećmi, głównie dlatego, że jedno popołudnie w tygodniu nie wystarczało,
żeby rozwiązać problem.
Zanim zajęłam się higieną Sheili, zaczekałam, aż wszystkie dzieci pójdą do domu.
Kiedy przygotowywały się do wyjścia, siedziała przez cały czas na swoim krześle. Wciąż tam
była, kiedy wyjęłam z szafki grzebienie i szczotki, które tam trzymałam. Poprzedniego dnia
wstąpiłam do drogerii i kupiłam zestaw spinek do włosów.
- Sheilo, chodz tutaj - powiedziałam. - Mam coś dla ciebie.
Wstała i podeszła do mnie. Jej twarz wyrażała czujność, ale i zainteresowanie. Przez
moment trzymała torebkę i patrzyła na mnie pytającym wzrokiem. Zachęciłam, żeby ją
otworzyła. Kiedy to zrobiła, popatrzyła na klamerki, a potem na mnie. Jej zmarszczone czoło
wciąż wyrażało zdziwienie.
- To dla ciebie, kochanie. Pomyślałam, że uczeszemy ci ładnie włosy i zepniemy
klamerką. Tak jak moje. - Pokazałam na swoje włosy.
Przesuwała palcami ostrożnie po klamerkach przez plastikowe opakowanie. Patrzyła
na mnie pytajÄ…cym wzrokiem.
- Dlaczego ty to robić?
- Co?
- Być miła dla mnie.
Popatrzyłam na nią z niedowierzaniem.
- Ponieważ cię lubię.
- Dlaczego? Ja zwariowany dzieciak. Zabić twoje ryby. Dlaczego ty dobra dla mnie?
Uśmiechnęłam się, ukrywając zmieszanie.
- Po prostu chciałam być dobra, Sheilo. Myślałam, że spodoba ci się coś do włosów.
Wciąż wodziła palcami przez plastik po krawędziach klamerek.
- Przedtem nikt mi nic nie dać. Nikt nie być dla mnie dobry. Patrzyłam na nią
zdumiona. Po raz pierwszy przeżyłam podobną chwilę.
- Widzisz, kochanie, tutaj jest inaczej. - Tylko tyle potrafiłam jej odpowiedzieć.
Ostrożnie rozczesałam jej włosy. Zajęło mi to o wiele więcej czasu, niż się
spodziewałam, ponieważ nie chciałam jej zranić. Nie chciałam zerwać delikatnej nici
porozumienia, jakie udało nam się nawiązać, nie chciałam zniszczyć tego nieopatrznie, tylko
dlatego że pochodziłyśmy z różnych światów. Siedziała cierpliwie, ściskając w dłoniach
klamerki, ale nie wyjęła ich z opakowania. Wciąż wodziła po nich palcami, lecz nie otworzyła
torebki. Na szczęście miała proste, miękkie włosy, które dawały się rozczesać. Spływały w
dół jej pleców szeroką kaskadą. Z przodu zaczesałam jej grzywkę. Okazała się za długa i
włosy wpadały jej do oczu. Sheila była ładną dziewczynką o wyraznych rysach. Z pewnością
woda i mydło dodałyby jej jeszcze urody.
- Dobrze, a teraz daj mi klamerki, to zepnę włosy. Przycisnęła torebkę do piersi.
- Daj, wepniemy je we włosy.
Potrząsnęła głową.
- Nie chcesz ich nosić?
- Tato zabrać mi je.
- Chyba tego nie zrobi, co? Powiedz mu, że dostałaś je ode mnie.
- On powiedzieć, że ja je ukraść. Przedtem nikt mi nic nie dać. - Przyciskała klamerki
mocno, wpatrujÄ…c siÄ™ przez opakowanie w plastikowe kaczki i niebieskie ptaszki.
- Może na razie zostawisz je w szkole, dopóki nie spotkam się z twoim tatą i powiem
mu, że dostałaś je ode mnie. Co ty na to?
- Ty znowu mnie ładnie uczesać? Skinęłam głową.
- Uczeszę cię jutro rano, jak tylko przyjdziesz. Patrzyła długo na klamerki, aż wreszcie
oddała mi je.
- Masz. Trzymać je dla mnie.
Serce zabiło mi mocniej, kiedy odebrałam od niej torebkę. Widziałam, jak trudno było
jej rozstać się z podarunkiem. W tym momencie do sali wszedł Anton z plikiem kopii zadań,
które nam się skończyły. Przypomniał mi, że musi już zaprowadzić Sheilę do autobusu. Ze
zdziwieniem zorientowałam się, jak dużo czasu minęło. Nie doszłyśmy nawet do mycia, a ona
tak cuchnęła.
- Sheilo - zapytałam ją. - Czy ty masz okazję umyć się w domu?
Potrząsnęła głową.
- Nie mamy wanny.
- Nie możesz umyć się przy zlewie?
- Nie mieć zlewu. Tato nosić wodę w wiadrze ze stacji benzynowej. - Zamilkła na
moment i wbiła wzrok w podłogę. - Woda tylko do picia. On by wściec się na mnie, gdyby ja
ją zabrudzić.
- Czy masz jakieś inne ubrania? Potrząsnęła głową.
- W takim razie coś ci powiem. Jutro zastanowimy się, jak temu zaradzić, dobrze?
Skinęła głową i poszła po swoją cienką kurtkę. Westchnęłam, patrząc na nią. Tyle do
zrobienia, pomyślałam. Tyle pracy, żeby coś zmienić.
- Do widzenia, Sheilo. Miłego popołudnia. Do zobaczenia jutro.
Anton wziął ją za rękę i otworzył drzwi, za którymi rozciągała się wietrzna,
styczniowa ciemność. Zanim zdążył je zamknąć, Sheila zatrzymała się na krótką chwilę i
spojrzała na mnie spod jego ramienia. Na jej twarzy pojawił się słaby uśmiech.
- Do widzenia, nauczycielko.
7
Następnego dnia przyszłam do szkoły gotowa do działania, uzbrojona w trzy
kąpielowe ręczniki, szampon i balsam dla dzieci. Najpierw poszłam na dół, żeby zajrzeć do
pudełka z darami. Chociaż szkoła, w której pracowałam, znajdowała się w dość zamożnej
dzielnicy, zawsze znalazły się dzieci, choćby takie jak moje, które znajdowały coś dla siebie
w pudełku. Trzymałam też własne zapasy w klasie, lecz została mi głównie bielizna. Jednak
wszystko, co tam zebrałam, było o wiele za duże na Sheilę. Wybrałam więc na dole parę
sztruksowych spodni i podkoszulek, po czym wróciłam do klasy.
Kiedy przyszła Sheila, lałam właśnie wodę do zlewu umieszczonego z tyłu klasy.
Ponieważ nie mieliśmy prysznica, uznałam, że uda mi się częściowo wsadzić do niego Sheilę.
Był to typowy, duży kuchenny zlew. Gdy tylko mnie zobaczyła, zdjęła kurtkę i podeszła do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- katek.htw.pl
Andrzej_Samson_Moje_dziecko_mnie_nie_slucha
132. Lennox Marion O jedno dziecko za duzo
Hogan, James P The Genesis Machine
Laurell K. Hamilton Death Of A Darklord
LE Modesitt Eschbach 01 Of Tangible Ghosts
Agatha Christie śÂšmierć‡ w chmurach
Joel Rosenberg KOTHW 03 The Crimson Sky
Dixie Browning Kolory namić™tnośÂ›ci
Gopi Krishna Kundalini. The Evolutionary Energy in Man