[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy już się tam znalazły, Catherine nie ukrywała ciekawości, zresztą z
zasady nie stosowała uników.
- No i co?
- Z czym?
- Trzymaliście się za ręce - stwierdziła Catherine radośnie. - I wygląda na
to, że odbyliście poważną rozmowę.
Beth bardzo kochała siostrę, ale w tym momencie wolałaby się znalezć
jak najdalej od niej. Jak miała wyjaśnić to, czego sama dobrze nie rozumiała?
W jakiś sposób zgodziła się spotykać z Travisem, chociaż jeszcze rano była
święcie przekonana, że to absolutnie wykluczone.
- Jesteśmy przyjaciółmi - powiedziała wymijająco, a kiedy siostra
parsknęła niecierpliwie, dodała: - tylko przyjaciółmi. Naprawdę. Zamierzamy
się spotykać od czasu do czasu, kiedy Travis będzie w tych stronach.
- Zgodziłaś się z nim widywać?
55
S
R
- Przecież mówię - Beth starała się ukryć irytację. - Bez żadnych
zobowiązań.
- Widziałam, jak na ciebie patrzy - Catherine niemal mruczała z
zadowolenia. - Jest wprost oczarowany.
Beth zmarszczyła brwi.
- Nic z tych rzeczy. Powiedział mi niedawno, że jest zakochany w kimś,
kto nie odwzajemnia jego uczuć.
- Tak powiedział? Naprawdę?
- Tak. Więc nie rób sobie nadziei, zresztą wiesz, że ja już nie chcę słyszeć
o związku.
- To za mocne słowa.
- Nie w tym wypadku. - Beth była tego absolutnie pewna. - Wierz mi.
- Jeżeli ktokolwiek miałby zmienić twoje przekonanie, stawiam na
Travisa.
- Wyszłabyś z tego przegrana. Nic się nie wydarzy.
Patrzyły na siebie przez chwilę.
- No dobrze - westchnęła w końcu Catherine. - Niech tak będzie.
Przynajmniej teraz. W każdym razie to wspaniały facet.
- Nie wydaje mi się.
- Wiesz, o czym mówię. - Catherine zmarszczyła nos. - Zresztą głowę
daję, że ci się podoba. Masz to wypisane na twarzy - dodała.
Beth wyjęła z torebki szminkę i zajęła się poprawianiem makijażu.
- Jasne, że tak - odparła po chwili. - Jak mógłby mi się nie podobać? Ale
to nie znaczy, że wskoczę z nim do łóżka na szybki numerek.
Jeżeli miała nadzieję na poparcie ze strony siostry, zawiodła się.
- Może powinnaś spróbować i zmienić zdanie - zauważyła Catherine.
56
S
R
- Catherine! - Beth była zaszokowana. - Nigdy nie pochwalałaś takiego
zachowania.
- I wciąż go nie pochwalam. Ale tu jest inaczej. Twoje życie dotąd
zupełnie się nie układało. Keith okazał się ostatnim łajdakiem i wolę sobie nie
wyobrażać, jak się musiałaś czuć z tym wszystkim. Uważam, że należy ci się
trochę radości. Masz trzydzieści lat, a skoro dostajesz szansę na miłe chwile, a
w przyszłości zapewne na dom i rodzinę, nie powinnaś jej odrzucać. Zabaw
się, bądz...
- Niefrasobliwa i nieodpowiedzialna? - wpadła jej w słowo Beth.
- Chciałam powiedzieć, żebyś z nim poflirtowała, ale niefrasobliwość nie
zawadzi. Uważam, że to świetny początek nowej drogi życia.
Beth słuchała siostry ze zdumieniem. Cath była zawsze raczej pruderyjna.
Te uczucia musiały uwidocznić się na jej twarzy, bo Catherine uścisnęła
ją ze śmiechem.
- Do przodu, dziewczyno, dobrze ci radzę. Niech to będzie pamiętne lato.
- Travis powiedział coś podobnego.
- Naprawdę? Sama widzisz, nadajemy na tych samych falach.
- Myślałam, że to dotyczy ciebie i Michaela, ale oni nie są ani trochę
podobni...
- Różnorodność nadaje życiu smak. - Cath roześmiała się. - Nie pozwól,
żeby Keith zniszczył ci choć jeszcze dzień, a nawet jedną godzinę twojego
życia, Neddy. Nie jest tego wart, nigdy nie był - dodała już bez uśmiechu.
- Wiem.
Beth była wzruszona uczuciem w głosie siostry, ale jak miała jej
wyjaśnić, że coś w niej umarło, kiedy odkryła, że człowiek, którego poślubiła,
jest oszustem? Nie umie już zaufać.
57
S
R
Catherine weszła do kabiny, a Beth spojrzała w lustro. Na widok
melancholijnej buzi poczuła zmęczenie sobą.
No dobrze, nie miała zaufana do mężczyzn i nie myślała o założeniu
rodziny, ale to nie znaczyło, że powinna spędzić resztę życia osamotniona i
smutna. Travis obiecał, że nie będzie naciskał, więc niczego nie ryzykowała.
Byłoby głupotą odrzucić jego propozycję.
Skinęła głową swojemu odbiciu i od razu poczuła się lepiej.
- Dobrze, wielka siostro, posłucham twojej rady. Będę się spotykać z
Travisem i zobaczymy, dokąd nas to zaprowadzi. Zgoda?
- Zdecydowanie.
Wzięły się pod ręce i wyszły z łazienki.
Chociaż Travis i Michael nie znali treści ich rozmowy, Beth i tak czuła
się zażenowana. Wkrótce Travis, który zachowywał się tak swobodnie, jakby
znał Cath i Michaela od wieków, zdołał rozśmieszyć ich wszystkich.
Reszta wieczoru upłynęła bardzo przyjemnie. Dzięki serdecznej
rozmowie z siostrą i podjętej decyzji Beth śmiała się więcej niż kiedykolwiek
od zakończenia małżeństwa, a może nawet od jego rozpoczęcia, bo Keith nie
grzeszył poczuciem humoru.
Travis miał cięty język, ale jego dowcipy miały też lekkość, która
znakomicie łagodziła złośliwości.
Jedzenie było pyszne, potem długo jeszcze siedzieli nad kawą i likierami.
W końcu Beth dała hasło do wyjścia, bo chociaż zakrawało to na czyste
szaleństwo, nie mogła się doczekać ponownego sam na sam z Travisem.
Podniecenie i obawa walczyły w niej o lepsze miejsce i miało się dopiero
okazać, które uczucie wezmie w końcu górę.
Jest zupełnie niepodobny do mężczyzn, których znam, pomyślała, kiedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl