[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chciałam, nie mogłam rozmawiać z nim na ten temat. Zwłaszcza przy Patryku.
- Wygląda na szron, rzeczywiście. Ubierz małego ciepło. W samochodzie będzie
ziąb, póki się nie nagrzeje. A ja zaniosę Adzie śniadanie. Myślę, że za pół
godziny będziemy mogli ruszyć.
Wyjechaliśmy po godzinie, bo coś zamarzło i Cyprek porządnie się nabiedził, nim
silnik zaskoczył. Siedzieliśmy w grubych kurtkach. Nasze oddechy zamieniały się
w parÄ™.
A potem jechaliśmy długo we mgle, gęstej jak mleko. Wolno, zaledwie trzydzieści
kilometrów na godzinę. Droga była wąska, kręta, prawdziwie górska.
Cyprek klął pod nosem, Ada milczała, Patryk grymasił,
95
a ja starałam się zająć go książeczkami. Dłużyła się ta paskudna droga...
Aż tu nagle, jakby ktoś rozsunął przed nami kurtynę, pojawił się zupełnie inny
świat. Mgły gdzieś zniknęły, a prze nami ciągnęły się białe wapienne skały
skąpane w słońcu. To nie do wiary, ale znów był upał! Z radością rozebraliśm się
z kurtek.
Droga dłuższy czas biegła wśród wapiennych skał, ale, w miarę jak zjeżdżaliśmy
ku morzu, pojawiało się coraz więcej płaskich terenów. Zmieniła się też
roślinność, górskie iglaki zastąpiły pierzaste palmy... I oto na dole zabłysnął
nagle pocztówkowy błękit. Adriatyk! Z radością pomyślałam o kąpieli. Czułam się
bardzo zmęczona podróżą.
- Skręcamy w prawo, na boczną drogę - zadecydował Cyprek. - Będzie i krócej, i
spokojniej.
Przewidział dobrze, bo zaledwie skręciliśmy, ruch rzeczywiście zmniejszył się.
Było malowniczo, choć bez widoku na morze. Za to w okna samochodu zaglądały góry,
a podczas postoju znalezliśmy piękne krzaki jeżyn - tuż przy drodze. Miały
dojrzałe owoce, soczyste i cierpkie. Wspaniale gasiły pragnienie.
Ostatni odcinek drogi był rozległą równiną. Mijaliśmy małe miasteczka, półsenne,
z gapiami siedzącymi na ławkach w cieniu domów. W egzotycznie czerwonej ziemi
równymi rzędami tkwiły krzewy winorośli. Wyprzedziliśmy mały, wolno jadący
wiejski wóz, zaprzężony w szarego osiołka, i przeczytaliśmy na drogowskazie:
 Rovinj - 2 km".
- Cypreczku, pamiętasz, jak jechać? - Ada, poprawiając makijaż, zerknęła znad
lusterka. - W lewo i jeszcze raz, i w tę uliczkę, pod górę. No, chwała Bogu,
jesteśmy.
- Dojechaliśmy, mamo, naprawdę?
- Tak, synku, koniec mordęgi! - Wysiadła, poprawiła spódnicę i rozejrzała się.
- O, czekają na nas! - Machnęła ręką do dwóch mężczyzn, siedzących na tarasie
białej willi, pod kolorowym parasolem.
Dobrze, że ta koszmarna podróż skończyła się wreszcie. Może Ada wypocznie i
będzie znów radosna i miła jak dawniej?
Rozejrzałam się wokół. Mała uliczka, ledwie kilka domów,
96
jakieś drzewa o szarych od upału i kurzu liściach, dużo kwiatów i przepiękny
rozległy widok na morze. Lśniące w słońcu, wielkie, błękitne jak na pocztówce.
- Poznajesz, kto jest na tarasie z naszym gospodarzem? - spytał Cyprek.
- Nie wiesz? Branko Marković, mój reżyser z  Lata na wyspie". Musieliście
widywać się w Aodzi. Studiował reżyserię w Polsce, nie pamiętasz? A potem
odwiedziłeś mnie przecież na plenerach w Jugosławii...
- Ach, tak! No cóż, minęło sześć lat od tamtej pory. Przypominam sobie teraz, że
byłaś w nim trochę zakochana.
- Idiota! - Wzruszyła ramionami i otrzepała spódnicę. Mężczyzni zeszli z tarasu
i zbliżyli się do drewnianej
furtki. Ada z Cyprkiem ruszyli im na spotkanie. Przywitanie było serdeczne - z
obejmowaniem, poklepywaniem po ramieniu, całowaniem.
- Zaczekaj, Patryku. - Chciałam go powstrzymać, ale wyrwał się i popędził do
ojca.
Duży, gruby Duśan schwycił go i podrzucił w górę, aż rozwiała się ciemna
czupryna chłopca. Cyprek spoglądał na to z rozbawieniem, ja - z niepokojem. Ada
niczego nie widziała, zajęta rozmową z wysokim przystojnym Markovićem.
Głupio się czułam, bo chyba o mnie zapomnieli. Nie wiedziałam, co robić - wyjść
czy czekać, aż mnie zawołają. Beznadzieja. Jakbym nie była nikomu potrzebna.
- Lino! Chodz do nas! - zawołał wreszcie Cyprek. Wysiadłam z samochodu. Gruby
Duśan gapił się na mnie,
nie zwracając uwagi na Patryka, ciągnącego go za szerokie białe spodnie,
wypchane na kolanach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl