[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kê. Niebyt wielu Cyganów czy w³Ã³czêgów zabawia siê w Indian.
 A wiêc uwa¿a pan, ¿e to by³ któryS z ch³opców?
Pastermagent zawaha³ siê przez chwilê.
 Zapewne  powiedzia³ w koñcu.
 Czy podejrzewa³ pan kogoS?
 Loudermilka  stwierdzi³ beznamiêtnie sprzedawca dywanów. W jego g³osie
nie by³o ¿adnych w¹tpliwoSci.
 Raymond Loudermilk? Dru¿yna szachowa i klub matematyczny?
246
Pastermagent spochmurnia³.
 Tak, w³aSnie ten.
 Mówi pan o tym z du¿¹ pewnoSci¹.
 Tak.
 Dlaczego?
 W³aSciwie nie wiem  stwierdzi³ Ormianin, drapi¹c siê po brodzie. Wsta³
i podszed³ do biurka. Otworzy³ szufladê, wyj¹³ p³askie metalowe pude³ko z bia³¹
nalepk¹ i ma³¹ miedzian¹ popielniczkê. Znowu usiad³ i podsun¹³ Tennantowi tu-
reckie papierosy.  To odrobina snobizmu. Równie dobrze móg³bym paliæ zwy-
k³e, ale ludzie oczekuj¹ ode mnie egzotyki.  Prychn¹³.  Mój ojciec pali³ nargile.
Klienci uwa¿ali, ¿e to ogromnie malownicze.  USmiechn¹³ siê szeroko.  Spryt-
ny drañ, ten mój tatuS. Mia³ w zanadrzu tysi¹ce takich ma³ych sztuczek.
Wziêli po papierosie. Ormianin spojrza³ w sufit.
 Raymond Loudermilk  powiedzia³ psychiatra, naciskaj¹c lekko.
 Tak, wiem. MySlê.
 Czy dobrze go pan zna³?
 Nie. Chyba nikt go naprawdê nie zna³.
 Nale¿a³ do szkolnego klubu szachowego i matematycznego. To brzmi jak-
by by³ doSæ towarzyski.
 Niezupe³nie. JeSli by³eS dobry w jakiejS dziedzinie, Sowa nalega³, ¿eby
przy³¹czyæ siê do odpowiedniego klubu. Na przyk³ad, mój przyjaciel Crawley
doSæ kiepsko siê uczy³, ale za to doskonale biega³, wiêc trafi³ przymusowo do
dru¿yny sportowej. Nienawidzi³ tego, o ile sobie przypominam.
 Czy Loudermilk by³ dobry z matematyki?
 Wrêcz genialny, powiedzia³bym. Zw³aszcza, jeSli chodzi³o o zagadnienia
praktyczne. Trygonometria, mechanika. Robi³ w warsztatach wspania³e rzeczy.
Ale brakowa³o mu wyobraxni. To samo dotyczy³o szachów.
 Niez³y gracz?
 To ma³o. Raczej znakomity. Bez polotu, ale Swietny technicznie i niesa-
mowicie dok³adny. Wydaje mi siê, ¿e jakoS nazywaj¹ tego typu umys³owoSæ. 
Pamiêta³ ka¿dy ruch turniejowych mistrzów, ale nie potrafi³ sam niczego wymy-
Sliæ. Nie to, co Exner.
 Czy przyjaxnili siê?
 Nie zauwa¿y³em.
 Co jeszcze pamiêta pan o Loudermilku?
 Samotny. Ma³omówny. Du¿o rozmySla³. Wydaje mi siê, ¿e jego ojciec by³
wojskowym. Mo¿e kapelanem?  Pastermagent wzruszy³ ramionami.  CoS mi
siê mgliScie majaczy, ¿e przez jakiS czas mieszkali w Indiach.  Ormianin zaci¹-
gn¹³ siê papierosem.  On zawsze wydawa³ siê jakiS& inny. Odmieniec. Nie pa-
sowa³ do nas. Alfabet Crawley by³ synem lorda, a mój ojciec sprzedawa³ perskie
dywany, ale stanowiliSmy parê najlepszych przyjació³. Podejrzewam, ¿e dzia³o
siê tak dlatego, ¿e mieliSmy wspólnego wroga.
 Sowê?
 Wszystkich nauczycieli. Szko³ê, rodziców. My przeciwko nim.
247
 A Loudermilk?
 Wygl¹da³o jakby nie mia³ ani przyjació³, ani wrogów. On ¿y³ w innym Swie-
cie. Rozumie pan?
 Tak mi siê zdaje.  Tennant przerwa³.  Czy wie pan mo¿e, co siê z nim
sta³o?
 Nie mam pojêcia. Po wakacjach nie wróci³ ju¿ do szko³y. Pamiêtam, kr¹-
¿y³y jakieS plotki, ¿e jego ojciec zgin¹³ we Francji czy w Belgii. Zapewne nie staæ
ich by³o póxniej na edukacjê tego rodzaju.  Pastermagent westchn¹³.  Nie tylko
jego. To samo zdarzy³o siê z Fannym.  USmiechn¹³ siê.  George Gurney. Rwiet-
ny kumpel. Zabrali go w Srodku semestru. Smutne. Wojna odmieni³a ca³y nasz
ówczesny Swiat. Podejrzewam, ¿e to samo zdarzy siê i teraz.  USmiechn¹³ siê
blado i doda³:  JeSli chodzi o handel dywanami, ju¿ siê zdarzy³o.
 Nadal nie jestem pewien, dlaczego tak bez wahania wskaza³ pan na Lo-
udermilka.
 Chodzi³ pan do prywatnej szko³y, jak s¹dzê?
 Do Eton.
 A wiêc wie pan, jak wygl¹da ¿ycie w takim miejscu? Szko³a tego typu to
nic innego jak d¿ungla dla dobrze urodzonych dzikusów.
 Ca³kiem trafne okreSlenie  pochwali³ Tennant.
 W Eton czy Wick Hall trzeba nauczyæ pos³ugiwaæ siê instynktem, a nie
intelektem. Niektóre sprawy po prostu siê wyczuwa. Przetrwaæ mog¹ tylko najle-
piej przystosowani. Pamiêtam jeszcze coS w zwi¹zku z Loudermilkiem.
 A mianowicie?
G³os Pastermagenta brzmia³ miêkko. W oczach b³ysn¹³ wyraz zadumy.
 Tak naprawdê zda³em sobie sprawê z tego dopiero, kiedy on odszed³. Mo¿e
mia³o to coS wspólnego z biednym Exnerem. Crawley te¿ to wyczu³.
 Co wyczu³?
 Niebezpieczeñstwo. Pamiêtam, jakiej ogromnej ulgi dozna³em na wiado-
moSæ, ¿e on ju¿ nie wróci. StanowiliSmy stadko niewinnych owieczek, a wilk cza-
i³ siê wSród nas. I nie wiedzieliSmy o tym.
 To Loudermilk by³ tym wilkiem?
 O, tak  stwierdzi³ stanowczo Pastermagent.  Wilkiem w owczej skórze.
Albo i jeszcze gorzej.
 Gorzej?
 Tak.  Pastermagent przerwa³ i zmarszczy³ brwi, zagubiony w przesz³o-
Sci.  W³aSnie sobie przypomnia³em  powiedzia³ powoli.  O przezwisku.
 Loudermilka?
 Tak. Widzi pan& on by³ jedynym ch³opcem w Wick Hall, który nie mia³
¿adnego przezwiska.
248

oktor Charles Tennant siedzia³ w jednym z ponurych boksów archiwum So-
merset House i przedziera³ siê przez zakurzon¹ ksiêgê zawieraj¹c¹ zapisy
zgonów w latach 1914-1925 osób, których nazwiska zaczyna³y siê od liter LO lub
LU. Pracowa³ ju¿ od prawie dwóch godzin i w³aSnie znalaz³ to, czego szuka³.
Ma³¿eñstwo Loudermilków: William Cornwallis Loudermilk, czterdzieSci dzie-
wiêæ lat, kapitan, kapelan armii królewskiej, zmar³ 15 wrzeSnia 1914 roku oraz
Emily Marguerite Loudermilk, z domu Bambridge, czterdzieSci jeden lat, zmar³a
17 paxdziernika 1923 roku.
Obok zapisu dotycz¹cego Williama Loudermilka widnia³a notatka Minister-
stwa Obrony, ¿e prawdopodobnie zgin¹³ podczas bitwy nad Marn¹. Przy Emily
zaS dopisano, ¿e zmar³a Smierci¹ gwa³town¹ na skutek wypadku. Nie podano miej-
sca pochówku kapitana, ale pani Loudermilk spoczywa³a na cmentarzu Swiêtego
Jana, przy Church Road w Hampstead. A wiêc w koñcu promyk nadziei: archiwa
tamtejszego proboszcza mog¹ zawieraæ u¿yteczne informacje. Dysponuj¹c w³a-
Sciwymi datami, Tennant nie mia³ najmniejszego problemu ze znalezieniem da-
nych dotycz¹cych narodzin Raymonda.
Dziecko Loudermilków urodzi³o siê 15 wrzeSnia, 1901 roku. Ojciec ch³opca
zgin¹³ równo trzynaScie lat póxniej. Jako miejsce urodzenia wymieniono Chitra-
durga, prowincja Karnataka, Indie.
Równie ciekawy okaza³ siê odpis aktu Slubu. Widnia³a na nim data: 21 kwiet-
nia 1901 roku, Jamnagar, Indie. Wszystko wskazywa³o na to, ¿e trzydziestosze-
Scioletni kapelan szkockich prezbiterian, William Loudermilk i dziewiêtnastolet-
nia Emily Bambridge zgrzeszyli haniebnie: Raymond Loudermilk zosta³ poczêty
poza ma³¿eñskim ³o¿em.
Tennant oderwa³ wzrok od wyblak³ego zapisu i patrzy³ w sufit, zamySlony.
Pastor kalwiñski uleg³ pokusie i zap³odni³ dziewiêtnastoletni¹ dziewczynê. Po-
249
wodowany poczuciem winy, w obliczu hañby czy czegoS nawet gorszego, o¿eni³
siê z ni¹, aby zalegalizowaæ narodziny dziecka.
Jak móg³ siê odnosiæ do syna, który by³ niemal¿e bêkartem? Niebyt dobrze,
to pewne. Raymond stanowi³ oczywiste Swiadectwo upadku moralnego ojca, utraty
³aski, zawsze obecny dowód s³aboSci. Prawdopodobnie pastor stara³ siê trzymaæ
jak najdalej od tego uosobienia w³asnego grzechu, a w koñcu umieSci³ ch³opca
w szkole z internatem w Brighton. Ostateczne odrzucenie nast¹pi³o, kiedy Ray- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl