[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Frannie. To będzie gdzieś koło 24 marca.
Frannie wzięła terminarz ze stołu i otworzyła go. Okładkę mial sfatygowaną, a kartki pomięte,
wypełnione dużym, niestarannym charakterem pisma. Na jeden dzień przypadała jedna strona i niemal
każdy cal kwadratowy powierzchni był zapchany jakimiś spisami, numerami telefonów, mocno
podkreślonymi przypomnieniami. Kilku kartek brakowało, kilka było pooddzieranych. Znalazła stronę
z 24 marca i zauważyła, że jej dolne dwa cale również są oddarte. W gmatwaninie notatek dostrzegła
obwiedzione grubym kółkiem słowo  Seans!!! . Pod nim widniały imiona wszystkich osób, które
wzięły w nim udział, a jeszcze niżej zestawienie:
Ja - CIEMNOZ
Phoebe - AUTOMAT OWOCOWY
Jonathan - PIENIDZE ALBO %7Å‚YCIE
Max - SPADEK WAGI
Meredith - ZMIER PRZED 25. WYPADEK SAMOCHODOWY
Frannie gwałtownie podniosła wzrok.
- Zmierć przed dwudziestym piątym rokiem życia. Wypadek samochodowy. Meredith? -
powiedziała.
- Tak.
- Zapisałaś to bezpośrednio po seansie?
- Tak. No, może parę dni pózniej. Ile lat miała Meredith, kiedy zginęła?
- W pazdzierniku skończyłaby dwadzieścia pięć.
- Cholera - wymamrotała Susie. - Cholera.
- To naprawdę niesamowite - stwierdziła Frannie.
Zadrżała i przewróciła kartkę, aby poszukać swojego przesłania.
- Automat owocowy - odezwała się Susie po dłuższym milczeniu. - Takie było przesłanie dla
Phoebe.
Na odwrocie kartki Frannie nie znalazła nic związanego z seansem. Wyglądało na to, że przesłania jej
i Seba Hollanda znajdowały się na pasku, który został oddarty. Ponownie spojrzała na zestawienie.
- Tak, automat owocowy.
- Jednoręki bandyta - powiedziała Susie.
Frannie w pierwszej chwili nie zareagowała; przeglądała terminarz na wypadek, gdyby jej przesłanie
zostało zapisane gdzie indziej. Nagle jednak zrozumiała makabryczne skojarzenie i wytrzeszczyła
oczy na Susie.
- Ty dostałaś przesłanie ciemność i straciłaś wzrok. Jonathan -pieniądze albo życie i zastrzelił go
bandyta. Phoebe - automat owocowy i straciła rękę. Aatwo jest je dopasować. Ale to chyba nie robi z
nich jeszcze przepowiedni czy proroctw?
Słyszała, że w jej głosie dzwięczy niepokój.
- A jakie jest twoje przesłanie? - zapytała Susie.
- Przesłań dla mnie i Seba Hollanda brakuje. Ktoś oddarł dół strony. Pamiętasz, jak brzmiały?
Susie zastanawiała się przez chwilę, a potem potrząsnęła głową.
- Nie. Minęło zbyt dużo czasu. Zresztą to był tylko żart, nie brałam tego poważnie.
- Aadny żart - mruknęła Frannie.
Susie wykrzywiła usta.
- Nie pamiętasz, czy w moim była liczba, Susie? Liczba dwadzieścia sześć?
- Nie, naprawdę nic nie pamiętam. A ty tak myślisz?
- W przeddzień wypadku Phoebe kazała mi uważać na tę liczbę.
- Frannie wzruszyła ramionami i znów zajrzała do terminarza. -Max Gabriel - spadek wagi -
przeczytała.
Przez dłuższą Susie wydawała się nie reagować, a potem powiedziała:
- Cóż, rzeczywiście spadł na wadze.
- Co masz na myśli?
- Chodziłam z nim - zanim - to mi się przytrafiło. Był związany z grupą świrniętych Zielonych;
usiłowali zrobić sabotaż w jakiejś francuskiej elektrowni atomowej i zostali silnie napromieniowani.
Umiera w hospicjum na białaczkę. To nie cztery z siedmiu osób, które brały udział w seansie, Frannie.
To pięć osób.
Frannie spuściła wzrok na zwęglone kawałki drzewa i szary popiół w wygasłym palenisku,
zastanawiając się z roztargnieniem, czy są tam od poprzedniej zimy. Sufit był niski, kremowy,
gdzieniegdzie zszarzały od dymu tytoniowego. Pokój robił wrażenie tak ponurego i ciemnego, że
musiała popatrzeć przez okno na błękitne niebo, aby się przekonać, że nie pada deszcz.
Otworzyła i zacisnęła dłonie. Ciało ciążyło jej jak ołów, jakby szła na dno, jakby miała w środku
zbiorniki powietrzne, które zostały przebite. Kanapa ugięła się pod nią; pod kanapą była kamienna
podłoga, a pod podłogą ziemia. Czuła ogrom planety i małość pokoju, i siłę ciągnącej ją w dół
grawitacji.
- Dlaczego to wszystko się nam przytrafia? - wyszeptała.
Susie zaczęła po kolei naciągać sobie palce, strzelając kostkami.
Frannie pamiętała, że zwykła tak robić na studiach, i podziałało jej to na nerwy.
- Boję się, Susie - powiedziała. - Naprawdę się boję.
Słyszała śpiew ptaków i daleki warkot kombajnu. Zamknęła oczy, usiłując powstrzymać strumień łez.
- Przepraszam. To tobie przytrafiła się straszna rzecz, a ja tu siedzę i płaczę.
- Ja już się napłakałam - odparła cicho Susie.
- To nie musiało się zdarzyć - stwierdziła Frannie. - Może gdybyśmy się zastanowili nad tym, co
powiedziała nam Ouija, moglibyśmy zapobiec wszystkim tym...
Susie pochyliła się ku niej.
- Nie sądzę, żeby ktokolwiek z nas mógł cokolwiek zrobić. Wszystkie przesłania są takie mgliste,
takie żartobliwe, można je interpretować na dziesiątki sposobów.
Frannie skuliła ramiona obronnym gestem.
- Oprócz przesłania Meredith.
- Naprawdę myślisz, że gdyby ktokolwiek z nas rozszyfrował swoje przesłanie, postępowałby
inaczej? Myślisz, że gdybym wiedziała, że oślepnę, przyszłoby mi do głowy, żeby się nie kąpać w
Morzu Południowochińskim? %7łe Phoebe przestałaby jezdzić na rowerze? Aatwo jest być mądrym po
fakcie, prawda?
Frannie obserwowała przez okno siedzącego na trawniku kosa. Zazdrościła mu niewinności i swobody.
Kiedy podniósł łebek, zobaczyła, że w dziobie wije mu się robak. Nigdy w życiu nie czuła się tak
bezradna.
Popatrzyła na stłoczone wokół kominka książki:  Projekcja astralna ,  Paranormalne czy normalne? ,
 Obecność przeszłości . Dotąd specjalnie nie interesowała się okultyzmem; teraz zachłannie
odczytywała tytuły, zastanawiając się, czy któraś z tych książek może zawierać odpowiedz.
- Powinnam ostrzec Seba - stwierdziła. - Jeśli jeszcze nic mu się nie stało.
- Wiesz, jak się z nim skontaktować?
- Tak. Ale co mam mu powiedzieć?
Susie milczała.
- Jak to powstrzymać, Susie?
Niewidoma kobieta rozłożyła bezradnie ręce i gest ten nieoczekiwanie wprawił Frannie w gniew.
- Susie - odezwała się podniesionym głosem. - Skoro to Ouija sprowadziła na nas wszystkie te [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl