[ Pobierz całość w formacie PDF ]

namalowany na lalce Barbie. Sztuczny. Plastikowy. W jakiś sposób niewłaściwy.
 My nie piliśmy  powiedziałam, włączając się do rozmowy.  Jest na to za mądry.
Jego rodzice sÄ… jak moi. Zabiliby go.
 Cóż, miałam nadzieję na ciebie wpaść, Daemon, moglibyśmy pójść na wczesną...
kolację.  Lane ruszył do swojego expedition.  Mamy tylko kilka godzin. Niestety muszę
skrócić wasze poszukiwania telefonu.
Przez moment myślałam, że zaprotestuje, ale Daemon odwrócił się do mnie.
 W porzÄ…dku. ZabiorÄ™ jÄ… do domu i spotkam siÄ™ z wami potem.
 To nie będzie konieczne  wtrąciła się kobieta.  Możemy ją zabrać ze sobą, a wy
jedzcie.
Mój puls wariował. Spojrzałam na Daemona po pomoc. Mięsień zagrał na jego szczęce,
gdy stał cicho, bezradny. Wiedziałam, że nic nie może zrobić. Wymusiłam uśmiech i
skinęłam głową.
 Mi pasuje. Mam tylko nadzieję, że nie będziecie musieli nadrabiać drogi.
Prawa ręka Daemona zacisnęła się w pięść.
 Nie przeszkadza nam to  odpowiedziała.  Uwielbiamy jezdzić tymi drogami. Kolory
jesieni i tak dalej. Gotowa?
Spojrzałam na Daemona i poszłam w kierunku SUVa. Czułam na sobie jego wzrok.
Wymamrotałam podziękowania, gdy otworzyła dla mnie tylne drzwi. Gdy wsiadałam,
naprawdę miałam nadzieję, że nie skończę jako zaginiona osoba na ulotce.
Daemon wsiadł do własnego samochodu. Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Mogłabym
przysiąc, że usłyszałam jego głos. Będzie dobrze. Ale to nie mógł być on. Może to tylko
marzenie życzeniowe, bo przez moment strach był jak lodowata woda w moich żyłach. A
jeśli to był ostatni raz, gdy go widzę... kogokolwiek? Jeśli dowiedzą się, że znam prawdę?
Co, jeśli wiedzą, że znam prawdę?
Teraz wolałam, by Daemon mnie tam pocałował, bym mu pozwoliła. Bo jeśli zniknę, to
przynajmniej miałabym wtedy dobre ostatnie wspomnienie.
Zmusiłam się do powolnego oddychania. Uniosłam rękę i pomachałam mu palcami,
zanim kobieta zamknęła drzwi.
Zajęła miejsce pasażera i obróciła się do mnie.
 Pas?
Zapięłam go trzęsącymi się, spoconymi dłońmi. Mężczyzna za kółkiem nic nie
powiedział, ale włosy na jego wąsach podlatywały, jakby oddychał ciężko.
 Eee, dzięki za podwiezienie.
 %7ładen problem. Nazywam się Nancy Husher  powiedziała i skinęła głową na
kierowcę.  A to jest Brian Vaughn. Zna rodzinę Daemona od kilka lat. Ja się tylko zabrałam
na przejażdżkę.
No jasne.
 Och... to miłe.
Nancy skinęła głową.
 Brian trochÄ™ lepiej zna Daemona, prawda?
 Tak  zgodził się Brian.  Nie często widuje się go z dziewczyną. Najwyrazniej musi
cię lubić, że pomaga ci znalezć ten telefon.
Krążyłam wzrokiem pomiędzy nimi.
 Chyba. On i jego siostra sÄ… naprawdÄ™ sympatyczni.
 Dee jest słodka. Jak blisko jesteście?  zapytał Brian.
Przesłuchiwali mnie. Zwietnie.
 Cóż, skoro tylko my mieszkamy przy tej samej ulicy, to całkiem blisko.
Nancy wyjrzała przez okno. Na szczęście zauważyłam, że wracamy do Ketterman.
 A Daemon? Jak blisko z nim jesteÅ›?
Zaschło mi w ustach.
 Chyba nie nadążam.
 Mówiłeś, że on z kimś się spotyka, Brian?
 Z Ash Thompson  odpowiedział.
Skoro wiedzieli, to mogłam grać dalej.
 Tak, myślę, że zerwali w czasie wakacji, ale to nie ma nic wspólnego z nami.
 Nie ma?  zapytała Nancy.
Pokręciłam głową. Zdecydowałam, że trochę prawdy nie zaszkodzi.
 Jesteśmy tylko kolegami. Przez większość czasu nawet się nie dogadujemy.
 Ale powiedziałaś, że jest miły.
Cholera. Wzruszyłam ramionami z pustą twarzą.
 Jak chce, to jest miły.
Wygięła jasną brew.
 A co z Dee?
 Ona jest wspaniała.  Wyjrzałam przez okno. To najdłuższa podróż w moim życiu.
Zanim się skończy, dostanę zawału. Było coś w tej Nancy, coś więcej poza oczywistym, od
czego skręcały mi się wnętrzności.
 A ich rodzice?
Zmarszczyłam brwi. To naprawdę dziwne pytania, biorą pod uwagę fakt, że ja wszystko
wiedziałam, ale oni nie byli tego świadomi.
 Nie wiem. Jak to rodzice.
Brian się zaśmiał. Czy ten facet tak serio? Zabrzmiało to trochę mechanicznie.
 Pytam, czy ich lubisz  powiedziała.
 Nie widuję ich często. Przychodzą i odchodzą. W sumie nie rozmawiałam nawet z
nimi.  Napotkałam jej wzrok, mając nadzieję, że mi uwierzy.  Nie spędzam dużo czasu w
ich domu, więc na siebie nie wpadamy.
Przytrzymała moje spojrzenie przez jeszcze kilka chwil i obróciła się na siedzeniu.
Potem nikt nic nie mówił. Pot zebrał mi się nad brwią. Gdy Brian skręcił w moją ulicę,
prawie rozpłakałam się z ulgi. Kiedy samochód się zatrzymał, ja już odpinałam pas.
 Dzięki za podwózkę  powiedziałam pospiesznie.
 Nie ma problemu  odparła Nancy.  Trzymaj się, panno Swartz.
Małe włoski na moim ciele stanęły dęba. Otworzyłam drzwi i wyszłam.
I właśnie wtedy, z najgorszym wyczuciem czasu na świecie, rozdzwonił się mój telefon,
jak głośny alarm. Jasna cholera... Spojrzałam na Nancy.
Uśmiechnęła się.
***
 Jestem pewna, że nic mu nie jest  znowu powiedziała Dee.  Katy, oni to robią cały
czas. WpadajÄ… z wizytÄ…, znajdujÄ… nas i zachowujÄ… siÄ™ dziwnie.
Zatrzymałam się przed jej telewizorem, wyginając ręce. Strach zakorzenił się głęboko w
moim wnętrzu w momencie, gdy zatrzymali się przed moim domem.
 Nie rozumiesz. Powiedział im, że szukaliśmy tam mojego telefonu, bo go zgubiłam. A
potem zadzwonił mi przy nich.
 No wiem, ale co z tego?  Adam usiadł z nogami na kanapie.  Nie ma mowy, by
podejrzewali, że coś wiesz.
Ale wiedzieli, że skłamaliśmy i wyglądali na zbyt mądrych, by to pominąć. I przecież
nie mogłam powiedzieć Dee, co naprawdę tam robiliśmy. Chociaż pytała. Wykręciłam się
jakąś kiepską wymówką, że niby chciałam zobaczyć miejsce, gdzie zabił Barucka.
Dee nie wyglądała na przekonaną.
Znowu zaczęłam kroczyć niespokojnie.
 Ale to było kilka godzin temu. Już prawie dziesiąta.
 Skarbie, nic mu nie jest.  Wstała i chwyciła moje ręce.  Już tu wcześniej byli i
poszli go poszukać. Oni tylko działają ludziom na nerwy i zadają pytania.
 Ale czemu zajmuje im to tak długo? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl