[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bardzo często przypadkowy przechodzień zapytany o jakiś plac czy budynek porzuca swoje sprawy i z pełnym
poświęceniem odprowadza cudzoziemca na wskazane miejsce. Nie przeczę, iż takie zachowanie poczciwego
Kastylijczyka może wypływać ze szlachetnych pobudek, i cieszę się, że tak właśnie jest to interpretowane przez
cudzoziemców. Niemniej, zawsze, kiedy o tym słyszę, nasuwa mi się nieodparcie podejrzenie: czy aby zapytany
rodak rzeczywiście szedł gdzieś w jakiejś określonej sprawie? Bo może się doskonale zdarzyć, że ten Hiszpan
nigdzie nie szedł, nie miał żadnej sprawy czy misji do wypełnienia, lecz po prostu wyszedł na ulicę z nadzieją,
że życie innych zapełni w jakimś stopniu pustkę jego własnego życia. Jestem przekonany, iż moi rodacy bardzo
często wychodzą na ulicę, licząc na to, że spotkają jakiegoś cudzoziemca, którego będą mogli gdzieś
odprowadzić.
Poważny niepokój budzi to, że owe wątpliwości co do władzy nad światem, którą dotychczas sprawowała
Europa, spowodowały demoralizację pozostałych narodów świata z wyjątkiem tych, które są tak młode, że żyją
jeszcze w okresie własnej prehistorii. Ale jeszcze bardziej niepokojące jest to, że to dreptanie w miejscu
doprowadziło samych Europejczyków do całkowitej demoralizacji. Niepokój ten bynajmniej nie wypływa z
56
 Wenn die Konige bauen, haben die Karrner zu tun - z dystychonu Kant und seine Ausleger, w: Schillers Werke, t. I Weimar 1943, s. 315
(przyp. Maria Dietl).
48
faktu, że sam jestem Europejczykiem. Wcale nie twierdzę, że skoro w najbliższej przyszłości Europejczycy nie
będą już rządzić światem, to losy świata przestały mnie interesować. Utrata przez Europę władzy nad światem
wcale by mnie nie martwiła, gdyby istniała dziś jakaś inna grupa narodów, które byłyby w stanie przejąć po niej
rządy i pokierować dalej losami naszej planety. Właściwie wystarczyłoby mi nawet mniej. Zgodziłbym się na to,
by nikt światem nie rządził, pod warunkiem jednak, żeby to nie pociągnęło za sobą rozkładu i rozpłynięcia się
wszystkich cnót i całego dorobku Europejczyków.
A to niestety jest nieuniknione. Jeżeli Europejczycy przyzwyczają się do tego, że nie rządzą światem, to w
ciągu życia niecałych dwu pokoleń na kontynencie, a wraz z nim na całym świecie, zapanuje inercja moralna,
jałowość intelektualna i powszechne barbarzyństwo. Jedynie wiara w kierowniczą misję Europy i
zdyscyplinowana odpowiedzialność, jaką ona za sobą pociąga, mogą utrzymać umysły ludzi Zachodu w stanie
napięcia i gotowości. Nauka, sztuka, technika i wszystkie pozostałe dziedziny życia czerpią soki żywotne z
krzepiącej atmosfery, jaką tworzy świadomość władzy. Jeśli jej zabraknie, Europejczycy pogrążą się w
upodleniu. Zabraknie im owej podstawowej wiary w siebie, która rodzi energię, czujność i śmiałość w
urzeczywistnianiu nowych, wielkich idei w każdej dziedzinie życia. Europejczycy staną się ostatecznie
przeciętni i nijacy. Niezdolni do wielkiego, twórczego wysiłku pogrążą się w przeszłości, w nawyku, w rutynie.
Staną się pozbawieni polotu, będą pustymi jednostkami jak starożytni Grecy w czasach swojej dekadencji i ci z
okresu bizantyjskiego.
%7łycie twórcze wymaga ostrego reżimu duchowego, wielkiej uczciwości i stałych bodzców pobudzających
świadomość własnej godności. %7łycie twórcze to życie wypełnione działaniem, a to możliwe jest tylko wówczas,
gdy znajdujemy się w jednej z dwu sytuacji: albo my rządzimy, albo żyjemy w świecie, w którym rządzi ktoś,
czyje prawo do sprawowania władzy w pełni uznajemy; albo sam rządzę, albo wypełniam rozkazy. Ale słuchać
władzy nie znaczy cierpliwie i pokornie ją znosić - to byłoby upodlenie - lecz wręcz przeciwnie: oznacza to
szanować tego, kto rządzi, żarliwie wypełniać jego rozkazy i, solidaryzując się z nim, gorliwie garnąć się pod
jego sztandary.
5
Wróćmy teraz do punktu wyjścia tych rozważań, to znaczy do ciekawego zjawiska jakim jest fakt, że tak
dużo się obecnie mówi na świecie o upadku Europy. Zadziwiający już jest choćby ten drobny szczegół, iż
dekadencja ta nie została najpierw zauważona przez innych, lecz że pierwsi odkryli ją sami Europejczycy.
Podczas gdy mieszkańcy innych kontynentów w ogóle o tym nie myśleli, umysły niektórych ludzi w Niemczech,
Anglii czy we Francji owładnęła sugestywna idea: Czy nie zaczynamy popadać w dekadencję? Idea ta miała
dobrą prasę i dziś cały świat mówi o zmierzchu Europy, jakby chodziło o nie podlegającą dyskusji
rzeczywistość. Ale powstrzymajcie na chwilę tego, kto głosi tę prawdę i zapytajcie grzecznie, na jakich
konkretnych i namacalnych faktach opiera on swoją diagnozę. Zobaczycie wówczas, że zacznie robić jakieś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • glaz.keep.pl